Najpierw prześladowano ich w miejscu pracy za przynależność do Białoruskiego Wolnego Związku Zawodowego. Gdy postanowili nagłośnić swoją sytuację – zostali wyrzuceni z pracy. Dziś, byli robotnicy bobrujskiej fabryki ogłosili głodówkę. Chcą, żeby o ich biedzie usłyszeli wszyscy. Prezydent, do którego wystosowali list otwarty nie zareagował.
W środę rano, działacze Białoruskiego Wolnego Związku Zawodowego ogłosili strajk głodowy. Będą go prowadzić w budynku miejskiego komitetu wykonawczego. Chcą zwrócić uwagę białoruskiej opinii społecznej na prześladowania członków związku, który powstał w opozycji do tego legalnego, który związkiem zawodowym jest tylko z nazwy. Jego członkowie upominają się o godne warunki pracy dla ludzi, o pensje, które jak twierdzą są głodowe, zbyt niskie by przeżyć.
„Chcemy, żeby nasze problemy zostały usłyszane przez władze. Nikt nie zwraca uwagi na nasze problemy, gdziekolwiek się zwrócimy” – powiedział jeden z głodujących Oleg Szewczenko.
Na głodówkę zdecydowali się po tym, jak nie doczekali się odpowiedzi od Aleksandra Łukaszenki , do którego zwrócili się w liście otwartym. Prosili w nim głowę państwa, by zareagował na bezprawne pozbawianie pracy członków Białoruskiego Wolnego Związku Zawodowego. W liście do prezydenta dowodzili, że kierownictwo fabryki zwalnia najlepszych, wysoko wykwalifikowanych specjalistów, z długoletnim stażem. Oskarżają dyrektora bobrujskiej fabryki części zaposowych do ciągników, że wypowiedział wojnę związkowcom.
W marcu członkowie Białoruskiego Wolnego Związku Zawodowego przeprowadzili już podobną, trwająca trzy dni akcję. Poprawy warunków pracy się nie doczekali, przeciwnie. Po jej zakończeniu usłyszeli, że już w fabryce nie pracują.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!