Tego nikt się nie spodziewał.
W czasie spotkania z dziennikarzami w kuluarach trwającego w Petersburgu corocznego forum ekonomicznego Władimir Putin zaskoczył wszystkich przyznając, że rosyjska armia traci każdego miesiąca na wojnie 20 tys. żołnierzy. Mniej więcej tyle samo przybywa w tym czasie na front z Rosji w ramach uzupełnień.
Według niego, co miesiąc ginie 5 tys. rosyjskich żołnierzy, ale uwzględniając przyjęty zwykle współczynnik zabitych do rannych 1:3 oznacza to, że faktyczne straty wynoszą 20 tys. – ocenia Institute for the Study of War.
Zachodni eksperci nie są w stanie zweryfikować prawdziwości podanych przez Putina liczb, ale są one przynajmniej podobnego rzędu wielkości, jak dane publikowane przez ukraińskie źródła wojskowe. W każdym razie jest to coś zupełnie innego, niż wcześniejsze propagandowe zapewnienia rosyjskiego Ministerstwa Obrony, z których wynikało, że straty są minimalne.
Można tylko się zastanawiać, skąd taki nagły zwrot w putinowskiej retoryce, gdyż raczej trudno uwierzyć, że „wygadał się przypadkowo”. Czy ma to związek z niedawnym zastąpieniem ministra obrony Siergieja Szojgu nowym ministrem Andriejem Biełousowem? A może trzeba zadać pytanie inaczej: Jeśli Putin, który zawsze kłamie, mówi o 5 tys. zabitych miesięcznie, to ilu jest naprawdę?
Na początku maja tego roku d-ca Wojsk Lądowych Ukrainy gen. Aleksandr Pawluk informował, że każdego miesiąca Rosjanie tracą łącznie 25-30 tys. zabitych i rannych. Natomiast ukraiński Sztab Generalny w bieżącym komunikacie podaje, że rosyjskie straty w ludziach od początku wojny wynoszą 516.080.
Z kolei ukraiński wywiad wojskowy oceniał na początku roku, że wróg werbuje miesięcznie ok. 30 tys. nowych żołnierzy. Co ciekawe, identyczną liczbę podał oficjalnie „społeczny konsultant” Ministerstwa Obrony w Moskwie, Rusłan Puchow.
Oznacza to, że Rosjanom udało się stworzyć w miarę stabilny system rezerw operacyjnych i strategicznych, pozwalający utrzymywać inicjatywę na froncie, ale zbyt mały, żeby prowadzić większe ofensywy na poszczególnych kierunkach.
Analitycy nie wierzą jednak, że Moskwie uda się – jak planuje – pozyskać 100 tys. kolejnych żołnierzy w czerwcu-lipcu i kolejne 300 tys. do końca tego roku. Zwracają też uwagę, że to nowe wojsko jest coraz słabiej wyszkolone i wyposażone. Nie jest więc zdolne do strategicznego przerwania frontu na dużym odcinku lub nawet skutecznego działania jako siły drugiego rzutu.
KAS
7 komentarzy
Pytajniczek
7 czerwca 2024 o 10:28Ktoś jeszcze wierzy że rusków wybili tylko 130tys?
Annalemma
7 czerwca 2024 o 11:34Co najmniej 4x więcej.
TowarzyszMao
8 czerwca 2024 o 18:46130 tys to chyba tylko w tym roku.
P
8 czerwca 2024 o 05:45Ruscy nie tylko werbowani bo i z burkiny Faso z Serbii itd itd itd im wiecej złych zdechnie tym Świat lepszy bedzie
Reksio
8 czerwca 2024 o 13:49Im więcej banderowców zginie tym lepiej
TowarzyszMao
8 czerwca 2024 o 18:45(usun. – wulg.), ruska gnido , najlepiej w Donbas.Do swoich.
SquareWrestler
9 czerwca 2024 o 11:45Propaganda jak to sobie ukry radzą by podnieść morale i NATO nie zrezygnowało z wsparcia.