Władimir Putin nie wykluczył, że jego kraj zgodzi się na ewentualną operację wojskową Stanów Zjednoczonych przeciwko Syrii, ale zaznaczył, że muszą zostać spełnione dwa warunki. Oświadczenie rosyjskiego premiera cytują rosyjskie media. To radykalna zmiana stanowiska Rosji w sprawie syryjskiego konfliktu.
Według Władimira Putina, Moskwa wyrazi zgodę na operację wojskową w Syrii, jeśli uzyska jednoznaczne dowody na użycie przez Assada broni chemicznej pod Damaszkiem. Drugi warunek: Kreml zaakceptuje interwencję zbrojną tylko w ramach Rady Bezpieczeństwa ONZ. Putin zaznaczył stanowczo, ze jego kraj nie będzie się angażował w żaden konflikt zbrojny.Do tej pory Kreml krytykował wszelkie propozycje związane z interwencją zbrojną, a także torpedował związane z tym projekty rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Prezydent Rosji przyznał teraz, że jego kraj sprzedał Syrii kompleksy rakietowe S-300, ale jak zaznaczył -„dostawy na razie nie zostały wstrzymane”. Putin dodał, że – realizacja kontraktu zbrojeniowego zależeć będzie od rozwoju sytuacji w Syrii.
S-300 to rakiety klasy ziemia-powietrze przeznaczone do zwalczania samolotów, pocisków manewrujących i taktycznych pocisków balistycznych. System jest w stanie śledzić równocześnie 100 celów na wysokości od 100 do 30 tys. m, a także zwalczać cele na odległość od 13 do 100 km.
Prezydent Federacji Rosyjskiej zastrzegł, że jeśli Rosja „zobaczy, że podejmowane są kroki naruszające obowiązujące normy prawa międzynarodowego, to zastanowi się, jak będzie postępować w przyszłości z dostawami takich systemów broni do różnych regionów świata”.
Oczywiście słów tych nie należy traktować poważnie, bo Rosja od lat zbroi różne bandyckie reżimy, nie przejmując się prawem międzynarodowym. Niewykluczone, że broń chemiczna użyta przez Al-Asada także pochodzi z Rosji.
W lutym br. Anatolij Isajkin, pełniący obowiązki szefa państwowej firmy Rosoboroneksport, potwierdził w wywiadzie dla agencji Reuters, że Moskwa dostarcza broń do Syrii. Podkreślił jednocześnie, że ONZ formalnie nie zabroniło sprzedawania broni temu krajowi, w którym w rebelii przeciwko rządom prezydenta Baszara el-Asada, zginęło ponad 70 tysięcy osób, więc mimo że interes może wydawać się moralnie naganny, to według prawa międzynarodowego jest całkowicie legalny.
Tylko w 2011 r. umowy na sprzęt wojskowy między Syrią a Rosją warte były ponad 4 mld dol. W 2008 r., gdy w Polsce planowano rozmieścić amerykańską tarczę antyrakietową, Al-Asad zgodził się zaś, by przekształcić port w syryjskim Tartusie w stałą rosyjską bazę dla okrętów wojennych wyposażonych w broń nuklearną.
Kresy24.pl za niezalezna.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!