Nie milkną komentarze po wycieku rozmowy (z 2012 r.) szefa białoruskiego KGB Wadima Zajcewa z podwładnymi, o zabójstwach przeciwników politycznych Łukaszenki zbiegłych z Białorusi.
Przypomnijmy, na taśmach ujawnionych przez byłego funkcjonariusza białoruskiego oddziału specjalnego „Ałmaz” Igora Makara, rzekomy szef KGB rozważa możliwość zlikwidowania na terytorium Unii Europejskiej, Rosji i Ukrainy byłych dowódców jednostek specjalnych, szefa aresztu w Mińsku, w którym wykonywane są wyroki śmierci, a także dobrze poinformowanych i bardzo nieprzychylnych reżimowi w Mińsku publicystów.
Nagranie ma dowodzić, że zabójstwo białoruskiego dziennikarza Pawła Szeremieta z 2016 roku w Kijowie wykonano na zlecenie najważniejszych osób w państwie. Pada na nich zdanie, że prezydent Łukaszenka czeka na rezultaty operacji. Pojawia się sugestia, żeby zbiegłych na Zachód Białorusinów należy załatwić „po cichu”, tak, by nie sprowadzać podejrzeń na KGB Białorusi. Z kolei śmierć dziennikarza nie miała wyglądać na przypadkową, ale na jasny komunikat, że to zemsta KGB za szkodzenie Łukaszence.
Ukraiński politolog Taras Berezowec, w rozmowie z portalem Telegraf.com mówi, że podobnie jak w przypadku wcześniejszych informacji, kiedy z Białorusi uciekł inny funkcjonariusz białoruskich sił specjalnych, oskarżając swoje kierownictwo o zabójstwa dokonane na zlecenie Łukaszenki (przyznał, że sam też brał w nich udział), w 95% można to uznać za ślad rosyjski.
Ekspert tłumaczy swój punkt widzenia faktem, że struktury siłowe na Białorusi są „ciałem z ciała rosyjskich kolegów”:
„Nieważne, że informacje zostaną w ten czy inny sposób potwierdzone, zostały one opracowane przez rosyjskie służby specjalne”, mówi ekspert.
Bieriezowiec jest przekonany, że wyciek z nagraniem rozmowy nastąpił akurat teraz, ponieważ Kreml musi wygasić pożar związany z próbą zlikwidowania Nawalnego.
„Rosjanie próbują „odwrócić ostrze”, aby to Łukaszenka wyglądał na większego łajdaka i potwora niż Putin – twierdzi politolog. – Kreml chce odwrócić uwagę. Gdyby informacja nie pochodziła od Rosjan, mogłaby się pojawić w każdej innej chwili. Ale w świetle sytuacji z Nawalnym jest to teraz „wygodne” dla Kremla. Dlatego jest to wyraźny ślad rosyjski”- przekonuje politolog.
Berezoweic zwraca uwagę, że innym powodem dla pojawienia się tych informacji w przestrzeni informacyjnej jest chęć przywiązania Białorusi przez Kreml:
„Po rewelacjach, które są na tych taśmach, Zachód, nawet gdyby chciał, nie byłby w stanie posadzić Łukaszenki i opozycji przy okrągłym stole (…). W rzeczywistości Putin wbił gwóźdź do trumny rządów Łukaszenki. To jest oczywiste, że został (przez Putina) skazany. Pytanie tylko: odejdzie dobrowolnie, przekazując władzę któremuś ze swoich, czy zostanie usunięty (umrze np. we śnie po udarze). Ale i tak jest już trupem. Putin stara się go jak najbardziej oczerniać, odcinając drogę negocjacji zarówno z Zachodem, jak i wewnątrz Białorusi” – podsumował Bieriezowec.
oprac.ba za telegraf.com.ua
2 komentarzy
Borys
8 stycznia 2021 o 20:48Cóż za zaskoczenie. Nieprawdopodobne.
stado totalne
11 stycznia 2021 o 15:39do kogo przyjdzie skamlać gumofilc z Kopyści? no przeca nie do „zgniłego Zachodu” 😉