Wynikiem tej tajemniczej rozmowy telefonicznej może być konflikt zbrojny na szeroką skalę. – Albo Ukraina przystaje na warunki Rosji, albo będzie prawdziwa wojna – taką „propozycję nie do odrzucenia” miał złożyć Petrowi Poroszence Władimir Putin. Czy zadzwonił do niego specjalnie po to?
Przekupstwo lub szantaż i przemoc. Kreml umie prowadzić tylko taką politykę, a ostatnio stawia na dwie ostatnie metody. Prezydent Rosji otwarcie zagroził nową ofensywą, jeżeli Ukraina nie wycofa się z planów wstąpienia do Unii Europejskiej i NATO oraz nie uzna tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republik Ludowych – twierdzą nieoficjalne źródła w Kijowie.
Rozmowa telefoniczna obu przywódców miała odbyć się wczoraj późnym wieczorem i trwać 1,5 godziny. Jak donoszą źródła w Kijowie, ok. 22.00 dziennikarze zauważyli ambasadora Rosji opuszczającego administrację prezydenta Poroszenki. Anonimowi informatorzy, na które powołują się agencje informacyjne twierdzą, że dyplomata asystował rozmowie. Sam Poroszenko po jej zakończeniu wyglądał na „dość przygnębionego”.
Jeżeli taka rozmowa rzeczywiście się odbyła, to nastrój ukraińskiego przywódcy nietrudno zrozumieć. Po niechlubnej ucieczce ze szczytu G-20 w Brisbane Putin zaprzestał jakichkolwiek kontaktów z Kijowem. Trwało to ponad niedzielę, chociaż wcześniej mniej lub bardziej oficjalne kontakty pomiędzy administracjami obu prezydentów odbywały się co najmniej kilka razy na tydzień. Teraz się odezwał – ale tylko po to, by znowu grozić wojną.
Po kilku godzinach od pierwszych informacji na temat przypuszczalnego przebiegu telefonicznego dialogu, w biurze prasowym Poroszenki zdementowano zarówno fakt gróźb ze strony Putina, jak i fakt obecności ambasadora Zurabowa podczas rozmowy. Samą rozmowę obu prezydentów określono jako „konstruktywną”.
Kresy24.pl/zn.ua
2 komentarzy
OCooley
27 listopada 2014 o 16:24Dementują, znaczy że to prawda.
Wigry
27 listopada 2014 o 23:17Pewnie tak było, Putin i jego ludzie są zdolni do wszystkiego, wystarczy spojrzec na konflikt na Ukrainie.