Pieniądze na Fundację Clintonów wpływały ze spółki Uranium One zarejestrowanej w Kanadzie, która w 2013 roku przeszła pod kontrolę „Rosatomu” – podał wczoraj ukraiński portal vlasti.net powołując się na New York Times.
Przejęcie Uranium One przez Rosatom odbyło się w trzech transakcjach, które miały miejsce od 2009 do 2013 roku. Jeden z szefów spółki miał przekazać na konto fundacji Clintonów 2,35 mln dolarów. Nie zostało to ujawnione, mimo zobowiązania fundacji do publikowania wszystkich informacji o donatorach.
Pełne przejęcie Uranium One przez Rosatom dało Rosji kontrolę nad jedną piątą złóż uranu w Stanach Zjednoczonych. To była transakcja strategiczna i powinna być zatwierdzona przez Departament Stanu, którym kierowała wówczas Hillary Clinton. Nie wiadomo, czy darowizna nie miała wpływu na decyzję.
Wkrótce po tym, jak Rosjanie ogłosili zamiar nabycia pakietu kontrolnego w Uranium One Bill Clinton otrzymał 500.000 dolarów za wykłady w Moskwie z banku inwestycyjnego związanego z Kremlem, operującego akcjami Uranium One.
W Stanach Zjednoczonych zależna od Rosatomu Uranium One jest właścicielem 100% udziałów w „Willow Creek”, ma również udziały w kilku innych złożach uranu.
Kłopotliwych darczyńców fundacja Billa Clintona miała już wcześniej. Było o tym głośno przed objęciem przez Hillary Clinton stanowiska sekretarza stanu w gabinecie Baracka Obamy, kiedy okazało się, że na konto fundacji wpłynęło około 42 mln dolarów od Arabii Saudyjskiej i innych obcych rządów.
Były prezydent ujawnił te informacje, gdy przedmiotem politycznej debaty stał się ewentualny konflikt interesów, który mógłby utrudnić jego żonie Hillary objęcie funkcji sekretarza stanu. Liczne międzynarodowe kontakty byłego prezydenta i interesy jego fundacji mogłyby utrudnić Hillary Clinton jako szefowej amerykańskiej dyplomacji negocjacje z rządami, które finansowały działalność charytatywną jej męża.
Nie tylko Putin
Niedawno Wall Street Journal w raporcie o donatorach fundacji Clintona informował, że również ukraiński oligarcha Wiktor Pinczuk (prywatnie zięć byłego prezydenta Leonida Kuczmy) był sponsorem Fundacji Clintona. W latach 2009 – 2013 miał przekazać na jej konto łącznie 8,6 miliona dolarów na rzecz programu Clinton Global Initiative – program zakładał szkolenie przyszłych ukraińskich liderów, którzy pracować mieli na rzecz modernizacji Ukrainy.
Odnosząc się informacji Wall Street Journal Pinczuk powiedział, że lobbowanie na rzecz Ukrainy w amerykańskich instytucjach należy postrzegać jako działania na rzecz Ukrainy.
Kresy24.pl
2 komentarzy
ltp
24 kwietnia 2015 o 23:20I bardzo dobrze. To babsko o byciu prezydentem może już tylko pomarzyć. Może wreszcie prezydentem zostanie jakiś rozsądny republikanin i wtedy kacapom szczęki opadnom ( proszę nie wysyłać mnie do biblioteki po słownik za opadnom)
ktośtam
24 kwietnia 2015 o 23:46Skuteczna strategia. Jak dadzą kasę politykowi, to albo będzie dzięki temu przychylny (super!), albo jeśli nie będzie, to można po cichu ogłosić szczerą prawdę, że się go sponsoruje i zdyskredytować go (też super!).