Putin prowadzi Federację Rosyjską do katastrofy demograficznej. Pisze o tym felietonista „The Telegraph” Francis Dearnley.
Według niego, jeśli ktoś wie, jak fałszować dane statystyczne to jest to Kreml.
„Od manipulacji przez Stalina sowieckimi statystykami dotyczącymi produktywności podczas jego pięcioletnich planów po zawyżanie przez Chruszczowa liczby swoich rakiet w okresie zimnej wojny – żadna organizacja nie była tak skuteczna w fabrykowaniu faktów w celu zdemoralizowania, zmylenia i przechytrzenia przeciwników. Dziś Putin podobnie wskazuje na 144 mln obywateli Rosji i poprzez propagandowe tuby twierdzi, że „niemożliwe” jest wygranie wojny przez Kijów, biorąc pod uwagę marne 37 mln ludności Ukrainy” – zauważa autor.
Zwraca uwagę, że zgodnie z tą logiką dane opublikowane w tym tygodniu przez brytyjski wywiad – że Rosja straciła w ciągu ostatnich dwóch miesięcy ponad 70 tys. żołnierzy – stają się nieistotne. „Rosja zawsze może znaleźć więcej ludzi” – tak ludzie usprawiedliwiają bierność Zachodu.
„Wychowani na filmach dokumentalnych o „niezwyciężonym” rosyjskim niedźwiedziu, który potrafi przedrzeć się przez Europę Wschodnią, tak jak to miało miejsce podczas II wojny światowej, zapominamy, że we współczesnej Rosji jest to niemożliwe. Dla Moskwy nie jest to nawet pożądane” – twierdzi Dearnley.
Wyjaśnia, że Putin pozostaje ostrożny zarówno co do liczby werbowanych przez siebie mężczyzn, jak i ich pochodzenia, traktując priorytetowo pobór do wojska w biednych społecznościach oddalonych od Moskwy i Petersburga. Jednak ostrożność Moskwy w tym zakresie oznacza, że jest ona zobowiązana do opróżniania więzień, uniewinniania morderców i gwałcicieli, aby mogli służyć w armii rosyjskiej lub siłach najemnych. Jednak zasoby te nie są nieograniczone: Moskwa już zwraca się w stronę kobiet więźniarek.
Jednak w porównaniu z szerszymi tendencjami są to stosunkowo niewielkie przeszkody. Populacja Rosji w wieku poborowym, wynosząca 14 mln, nie jest tak ogromna, ponieważ wielu z nich nie ma kwalifikacji lub jest niezdolnych do rekrutacji ze względów geograficznych, liczba ta zmniejsza się jeszcze bardziej” – kontynuuje dziennikarz.
Podkreśla, że inwazja na pełną skalę pogłębiła kryzys demograficzny w Rosji. Tym samym fakt, że w ciągu dwóch i pół roku po inwazji na pełną skalę zginęło lub zostało rannych 350 tys. żołnierzy rosyjskich, świadczy o skali katastrofy.
„Rosja nie jest tak potężna jak Związek Radziecki: mniej więcej połowa ludności radzieckiej pochodziła z krajów, które obecnie nie są rosyjskie, a nawet wtedy, choć liczebnie była dwukrotnie potężniejsza, przegrała wojnę w Afganistanie w latach 80. XX w. Konflikt ten pokazuje, że liczebność armii to tylko część równania. W rzeczywistości wiele kluczowych elementów niezbędnych do wygrywania wojen, takich jak zdolność adaptacji wojska i nowoczesna technologia, działa na korzyść Kijowa” – podsumowuje autor.
Opr. TB, telegraph.co.uk
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!