Samolot leciał z Warszawy, a nie z Moskwy. Szukajcie zatem winnych u siebie – powiedział Władimir Putin odpowiadając na pytanie dziennikarzy podczas dorocznej kilkugodzinnej konferencji prasowej. Prezydent Rosji oświadczył również, że „na pokładzie Tu-154 M nie było żadnych wybuchów”. Jego zdaniem, „stosunki polsko-rosyjskie są ważniejsze niż krótkowzroczna polityka”. Putin mówił też, że na wschodzie Ukrainy nie ma rosyjskich wojsk i sugerował, że naród ukraiński jest sztuczny.
Władimir Putin był pytany przez TVN o katastrofę smoleńską.
– Razem opłakiwaliśmy ofiary po tragedii. Nie powinniśmy upolityczniać sprawy tylko po to, by zdobyć punkty polityczne – powiedział Putin.
Kiedy z sali padło pytanie o wrak prezydenckiego samolotu Tu-154M, Putin odpowiedział pytaniem: „dlaczego Polska robi z tego sprawę polityczną. – Dla politycznych zysków?”.
Władimir Putin trzyma się wersji ustaleń komisji Millera i Anodiny. Jego zdaniem badania polskich i rosyjskich ekspertów wykazały, że na pokładzie prezydenckiego samolotu nie doszło do wybuchów.
– Jesteśmy zmęczeni tymi bredniami. Mamy po prostu dość tych bzdur. Nie było żadnych eksplozji – stanowczo przekonywał prezydent FR.
Polityk stwierdził, że jeśli Polacy chcą szukać winnych tragedii, powinni zacząć od własnego podwórka.
– Skoro miała być eksplozja na pokładzie, to powiedzcie mi, skąd oni lecieli. Z Moskwy? Nie, z Warszawy! Kto miał podłożyć bombę, rosyjscy agenci? Raczej powinniście przyjrzeć się swoim ludziom – doradzał Putin.
Oskarżył Polaków, że chcą „jeszcze bardziej skomplikować” relacje z Rosją.
– Polsko-rosyjskie stosunki są ważniejsze niż wewnętrzne spory polityczne. Powinniście zadać pytanie jaki jest interes narodu polskiego – mówił. Przekonywał, że pogorszenie stosunków z Rosją nie jest korzystne dla Polski.
Putin dodał, że Rosja nie potrzebuje niczego od Polski, podczas gdy sami Polacy „wiele stracili” na popieraniu międzynarodowych sankcji przeciwko Federacji Rosyjskiej.
AKTUALIZACJA
— Nie ma rosyjskich wojsk na Donbasie. Są natomiast lokalne pododdziały wojskowe i policyjne, które są gotowe do odparcia akcji przeciwko Donbasowi. Jeśli takich pododdziałów nie będzie, to dojdzie do takiej rzezi jak w Srebrenicy. A wtedy nie powstrzymają ich żadne organizacje praw człowieka — powiedział Putin. Mówił też, że Ukraińcy i Rosjanie są jednym narodem i „dopiero bolszewicy ich podzielili”.
Kresy24.pl/pravda.com.ua/ab
12 komentarzy
jpt
14 grudnia 2017 o 15:15bzdura spotkała sie z drugą bzdurą i powstała mała bzdura o nazwie putin
tagore
14 grudnia 2017 o 17:31Tego należało się spodziewać,całkiem realne staje się przekazanie wraku i rejestratorów Polsce. Pasowało by to do aktualnego tekstu Putina. Tusk i koledzy mają się czym martwić.
observer48
14 grudnia 2017 o 22:41Racja! Winnych należy szukać w Polsce, a wspólników w kacapii i szkopii.
ktos
15 grudnia 2017 o 07:33Nikt nie przekaze zadnego wraku. Putin dobrze wie ze dopoki ma wrak u sibie w Polsce beda sie klocic. A o to chodzi. Spokoj bedzie gdy obecna ekipa odejdzie na emeryture.
Polak
14 grudnia 2017 o 19:25Zdrowa relacja wydarzenia w Smoleńsku.
Yarg
14 grudnia 2017 o 21:28Jeszcze brednie wygaduje o rzekomym ludobójstwie w Srebrenicy. Chyba że chodzi mu o mordowanie Serbów przez bandy Oricia to wtedy ma rację
Luk
14 grudnia 2017 o 23:38Putinowi puszczają nerwy. Jednocześnie można doszukać się ciekawych sprzeczności w jego wypowiedzi.
Po pierwsze skoro zdaniem Putina nie było zamachu to czemu Putin nie chce wydać Polsce wraku? Czegoś się obawia?
Po drugie Putin sugeruje, że skoro samolot leciał z Warszawy to Rosjanie nie mieliby jak podłożyć ładunku. Pozornie rozsądne rozumowanie. Są jednak pewne niuanse o których pan Putin nie wspomniał.
Mianowicie polski samolot Tu-154 był w 2009 remontowany w Samarze na terenie Federacji Rosyjskiej natomiast silniki wojskowego Tu remontowano w Rybińsku.
Dla Rosjan mogła to być doskonała okazja by naszpikować samolot ładunkami i elektroniką potrzebną do detonacji.
Ówczesna spolegliwość polskich władz i służb w stosunku do Rosji mogła im znacznie ułatwić zadanie.
I jeszcze ciekawy cytat z niezależnej z 2013 roku:
„Od 13 stycznia 2009 r. MON było też wielokrotnie informowane, że zakłady „Aviakor” nie są finalnym zakładem remontowym dla silników Tu-154M, które po wymontowaniu w Samarze będą remontowane gdzie indziej, co może skutkować znacznym obniżeniem jakości wykonywanej usługi, a tym samym stanowić zagrożenie bezpieczeństwa lotów najważniejszych osób w państwie. Ostrzeżenia te sprawdziły się: silniki Tu-154 trafiły do firmy „Saturn” w Rybińsku, od 2009 r. kontrolowanych przez Siergieja Czemiezowa – byłego agenta KGB, bliskiego przyjaciela Władimira Putina. Obecny prezydent Rosji pracował z Czemiezowem w latach 80. w Niemieckiej Republice Demokratycznej.”
http://niezalezna.pl/40226-wstrzasajacy-raport-remont-tu-154-pod-dyktando-moskwy
pinio
15 grudnia 2017 o 04:16polacy tez dolozyli sie i musieli współpracować bo jakby nawet ruski podczas remontu cos zamontowali nad planowego to mieli instrukcje jak tego nie zaalesc
observer48
15 grudnia 2017 o 06:37Kacapski złodzieju! Oddaj wrak!
Polak
15 grudnia 2017 o 10:39Jakby samolot nie wyleciał z Warszawy, to wybuchnąłby na lotnisku w Warszawie czy nie, oto jest pytanie. Proszę observera48 o odpowiedź, bo o wszystkim i o wszystkich wie.
peter
18 grudnia 2017 o 03:53coraz wieciej was tu wkrotce bedzie jak na onet
olek
22 grudnia 2017 o 20:54Kto wie być może jest tak właśnie jak mówi Putin, być może dlatego Rosja boi się go wydać. Kto wie może zostali wrobieni, dlatego tak uciekają od tej sprawy.