Prezydent Rosji Władimir Putin nie spieszy się z ogłoszeniem swojego udziału w kolejnych „wyborach” prezydenckich w Rosji, zaplanowanych na marzec 2024 roku.
Kto wie, co może się wydarzyć w najbliższych miesiącach, wszak dyktator Kremla może po prostu ich nie dożyć. Jest jednak prawdopodobne, że ogłosi swoją decyzję 4 listopada, w „dniu jedności narodowej”. Jeśli chodzi o jego „konkurentów”, są już wybierani. W tę grę Kremla może być zaangażowany nawet antywojenny kandydat Grigorij Jawlinski.
Jeśli chodzi o nastroje w „wieżach Kremla”, dominuje tam tylko jedno oczekiwanie: śmierci Putina. I rzeczywiście, w takich dyktatorskich reżimach jedynie eliminacja pierwszej osoby może zmienić sytuację. I tutaj są trzy opcje – mówi w ekskluzywnym wywiadzie dla OBOZ.UA rosyjska opozycjonistka Olga Kurnosowa.
– Nie wiemy, dlaczego Kreml wciąż podtrzymuje intrygi dotyczące udziału lub braku udziału Putina w wyborach. Jak myślisz, jaki jest tego powód? Czy możemy ze stuprocentową pewnością powiedzieć, że Putin weźmie udział w tym wydarzeniu?
– Nigdy nie ma stuprocentowej pewności w niczym. Wszystko może się zdarzyć. Być może Putin nie dożyje wyborów.
A dlaczego jeszcze nie ogłoszono jego startu – mają już jakiś scenariusz na kampanię wyborczą i w związku z tym wszystko musi być rozłożone w czasie na jakąś piękną datę. Najwyraźniej Putin ogłosi swoją kandydaturę w Dzień Jedności Narodowej, 4 listopada.
– Czy dupusza Pani, że wybory mogą zostać odwołane – z tego czy innego powodu? I czy Kremlowi byłoby to na rękę?
– Nie, uważam, że wybory na pewno się odbędą, bo Putin jest formalistą prawnym. Ważne jest dla niego, żeby udowodnić, że został wybrany przez rosyjskich wyborców. Jest rzeczą oczywistą, że większość cywilizowanych krajów świata już doskonale rozumie, że tego, co wydarzy się w marcu, nie można nazwać wyborami, nie spełnia to żadnych ogólnie przyjętych standardów wyborczych.
Już w 2017 roku międzynarodowa organizacja Freedom House przyznała procedurom wyborczym w Rosji wskaźnik „zero”. Pod tym względem Rosja dorównuje tak „doskonałej” organizacji jak Hamas. W Strefie Gazy wskaźnik możliwości wyborczych wynosi „zero”, i w Federacji Rosyjskiej również „zero”.
Zatem oczywiście nikt nie uważa tych wyborów za wybory. Niemniej jednak dla Putina ważne są formalności prawne i nie odwoła on wyborów.
– To tyle, jeśli chodzi o formalności. Widzimy, że znaleziono już trzech „konkurentów”dla Putina, i każdy z nich nie ma prawa mieć mniej niż 50 lat. Są to Ziuganow od komunistów, Słucki z LDPR i Nieczajew z „Nowego Ludu”. Ci ostatni chcą zamiast Nieczajewa zaproponować 39-letniego Dawankowa, ale Kreml rzekomo martwi się o jego młody wiek. Czy Twoim zdaniem wiek rzeczywiście jest problemem dla Putina w kontekście wyborów?
– Nie sądzę, że w kontekście tego, co będzie się działo w marcu – nie mogę tego nazwać wyborami, to są quasi-wybory, pseudowybory, procedury wyborcze, ale w żadnym wypadku wybory – są przynajmniej jakieś problemy dla Putina. W Rosji polityka publiczna jako klasa została już dawno wyeliminowana.
Partie polityczne takimi nie są, ponieważ ich rejestracja i wszystkie ich możliwości są zatwierdzane przez wydział polityki wewnętrznej administracji prezydenta. Dlatego nikt tam nie może nawet zakaszleć bez zgody Administracji. Dlatego wszyscy kandydaci zostaną również uzgodnieni w AP.
Jedyną kwestią, która wydaje mi się dzisiaj nie do końca zamknięta, jest to, czy zdecydują się zarejestrować jakiegoś rzekomo antywojennego kandydata, rzekomego Grigorija Jawlińskiego.
Z entuzjazmem, z jakim AP stara się nakłonić opozycję do rozegrania jednego kandydata – a nie mogę tego nazwać inaczej niż grami – dochodzę do wniosku, że nie podjęła jeszcze ostatecznej decyzji. A jeśli uda się przekonać do tego jakąś część opozycji, to niewykluczone, że nominacja dojdzie do skutku. Z największym prawdopodobieństwem Grigorij Jawliński. Dlaczego on? Przecież jest napiętnowany jako kandydat antywojenny. Jeśli będą pewni, że nie zdobędzie więcej niż 1% głosów, to może odważą się tę nominacją pokazać, że przeciw wojnie w Rosji jest nie więcej niż 1% ludzi.
– Czy sądzi Pani, że Putin będzie potrzebował zwycięstw do marca? Wiemy, jak to było wcześniej – ciągle starał się powiązać pewne osiągnięcia z „wyborami”. Czy zgadzacie się, że tym razem możemy spodziewać się czegoś takiego?
– Przynajmniej będzie musiał pokazać coś podobnego. Ponieważ jednak wszystkie środki masowego przekazu znajdują się pod jego całkowitą kontrolą, ogólnie rzecz biorąc, zajęcie nawet małej leśniczówki pod kontrolę rosyjskich sił zbrojnych można przedstawić jako superzwycięstwo. Każda mała osada może nią być, co tylko chcesz.
Ale nie zapominajcie, że dzień wcześniej będzie także rocznica inwazji na pełną skalę. Dlatego w każdym przypadku coś przygotują. Nie wiem, co zrobią, ale tak naprawdę planują zimową ofensywę.
– Ostatnie pytanie dotyczy nastroju w „wieżach Kremla”. Czego elity oczekują dzisiaj od tych wyborów? Czy mogą wykorzystać wybory do np. zmiany rządu w Rosji?
– Wydaje mi się, że elity czekają, aż Putin zejdzie. Ale to nie ułatwia, bo nie są jeszcze gotowi do jakichkolwiek działań.
Zobaczymy. Ale nie sądzę, aby jakiekolwiek zmiany w Rosji były związane z tym głosowaniem. Nadal uważam, że zmiana w dyktaturze takiej jak ta, która istnieje obecnie w Rosji, jest możliwa tylko poprzez użycie siły.
Metody użycia siły mogą być różne. Może to być przewrót pałacowy, kiedy, powiedzmy, Putina zabiją sami. Może to być rewolucja, może to być wpływ zewnętrzny w wyniku zwycięstwa Ukrainy lub jakaś kombinacja tych trzech rzeczy.
Na przykład przewrót pałacowy, który będzie wspierany przez ulicę i tych Rosjan, którzy już walczą z bronią w ręku o zwycięstwo Ukrainy i wyzwolenie Rosji. Będę powtarzał, że porażka Putina jest zwycięstwem zwykłych Rosjan, ponieważ jest to jedyny sposób na uwolnienie ich kraju i ich samych spod dyktatury, która dziś siedzi w ich głowach.
ba za news.obozrevatel.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!