Od soboty, 17 czerwca 2017 r. rozgrywany jest Puchar Konfederacji – zawody, w których spotykają się najlepsze drużyny z każdego kontynentu, mistrz świata oraz gospodarz nadchodzącego mundialu.
Zgodnie z tradycją Puchar Konfederacji rozgrywany jest rok przed mistrzostwami świata, w państwie, które gościć będzie u siebie 31 pretendentów do tytułu. Tak się złożyło, że tym razem jest to Rosja.
W związku z tym światowa opinia publiczna podzieliła się zasadniczo na trzy obozy. Pierwszy z nich stoi na stanowisku, że skoro decyzja o przyznaniu rozgrywek w Rosji zapadła w 2010 roku, to mimo agresji na Ukrainę pacta sunt servanda.
Drugi uważa, że wszelkie mundiale i puchary nie funkcjonują w próżni i gdyby ktoś, nacisnąwszy guzik atomowy, zniszczył pół świata – to w tej połowie świata nie będzie żadnego mundialu. Dlatego też spory musi ustąpić przed polityką, ta zaś nakazuje powstrzymywać Putina, a nie robić mu … łaskę.
Ostatnia grupa, powołując się na argumenty historyczne, przypomni, że międzynarodowe turnieje sportowe wyrastają z tradycji greckiej olimpiady, na czas której dokonywano zawieszenia broni. Jeśli ktoś broni zawiesić nie zamierza, powinien być wykluczony nie tylko z organizacji, ale i z wszelkiej partycypacji.
Dobrze, że Polska nie została zaproszona do udziału w zabawie. Dzięki temu nie trzeba się z nikomu z niczego tłumaczyć. Ani z przyjazdu, ani z pozostania w domu.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!