– Pokazujemy z jednej strony ludzki odruch solidarności, z drugiej – że pomimo wszystkich trudności w relacjach polsko-ukraińskich dalej jesteśmy twardym sojusznikiem Ukrainy. W każdej sprawie, nie tylko wynikającej z agresji Rosji na Ukrainę, ale też w trudnych chwilach pandemii, która przecież spadła na obydwa narody, w równym stopniu – mówi prezes Fundacji Solidarności Międzynarodowej w rozmowie z ”Kurierem Galicyjskim”.
Dziękujemy za wizytę w redakcji ”Kuriera Galicyjskiego”. Fundacja Solidarności Międzynarodowej wśród państw, w których prowadzi działalność, ma również Ukrainę. Czy Ukraina zajmuje szczególne miejsce pośród nich?
-Tak. Fundacja Solidarności Międzynarodowej, która zajmuje się realizacją projektów rozwojowych zlecanych nam przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych w ramach programu „Polska pomoc”, jest aktywna również na Ukrainie. A szczególnie jest aktywna w momencie, gdy stajemy przed zagrożeniem pandemii.
”Kurier Galicyjski” informował o tym, że Fundacja Solidarności Międzynarodowej przygotowała dary medyczne dla szpitali we Lwowie, Rudkach, Winnikach, Sokalu i w innych miejscach, aż po Kijów. Pierwszym szpitalem na zachodniej Ukrainie była klinika we Lwowie.
– To był Szpital Chorób Płucnych we Lwowie. Zakupów dokonaliśmy zgodnie z zapotrzebowaniem przedstawionym przez lekarzy szpitala – największej takiej kliniki na zachodzie Ukrainy. Odpowiedzieliśmy w tempie ekspresowym, motywowani dodatkowo przez Konsulat Rzeczypospolitej Polskiej we Lwowie. Uzyskaliśmy akceptację Departamentu Współpracy Rozwojowej MSZ i właściwie w ciągu 2–3 dni dokonaliśmy zakupu włoskich odsysaczy medycznych. To jest zachodni sprzęt od producenta o międzynarodowej renomie, posiadający wszystkie niezbędne atesty. Ten sprzęt będzie służył mieszkańcom Lwowa i okolic. Jest to tylko jeden z wielu przykładów naszej aktywności gdyż Fundacja obejmuje swoim działaniem całą Ukrainę, poczynając od obwodu czernihowskiego, gdzie mamy dobrą i wieloletnią współpracę z miejscowymi hromadami, przez Kijów, Łuck aż po Lwów. Wspieramy też szpitale w Berdyczowie, Równem, Winnicy i w Kijowie – to są szpitale wojskowe, objęte programami z innego obszaru współpracy rozwojowej realizowanego przez MSZ RP. Natomiast my dołączamy się do walki z COVID-19 w tych placówkach.
W obwodzie lwowskim zrealizowaliśmy również pomoc dla szpitala w Winnikach, dla szpitala wojskowego i dla weteranów w Dublanach, a także dla szpitala w Rudkach, który jako szpital jednoimienny jest przeznaczony dla chorych na COVID-19. Jest on prowadzony przez hromadę z którą Fundacja Solidarności Międzynarodowej od lat realizuje projekty w ramach współpracy rozwojowej stąd było czymś oczywistym, że nie pozostawimy naszych przyjaciół w biedzie.
Jaka rola jest w tych wszystkich projektach Ministerstwa Spraw Zagranicznych?
– Ta rola jest kluczowa. Po pierwsze nasza Fundacja, choć jest organizacją pozarządową, to jednak stanowi instrument realizacji polityki MSZ w zakresie współpracy rozwojowej. Nasze działania podejmujemy więc w ścisłej koordynacji z Ministerstwem. Po drugie polskie MSZ jest także zaangażowane we wspieranie Ukrainy w walce z koronawirusem w ramach działań realizowanych przez Ambasadę i konsulaty, a także przez inne organizacje pozarządowe. W tej chwili realizowanych jest siedem interwencyjnych projektów pod egidą Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Kijowie. Ogólna kwota tej pomocy wynosi 200 tysięcy euro. To są zarówno zakupy bardzo skomplikowanego sprzętu medycznego jak np. respiratory, jak i doraźne zakupy środków ochrony indywidualnej, czyli maseczek, płynu dezynfekcyjnego, przyłbic, gogli i tym podobnych. Podsumowując można powiedzieć, że zakres polskiej pomocy dla Ukrainy w czasie pandemii jest niebagatelny. Wydaje mi się, że to jest naturalne. Z jednej strony pokazujemy ludzki odruch solidarności, z drugiej, że pomimo wszystkich trudności w relacjach polsko-ukraińskich, dalej jesteśmy twardym sojusznikiem Ukrainy. W każdej sprawie, nie tylko wynikającej z agresji Rosji na Ukrainę, ale też w trudnych chwilach, które spadają na obydwa narody, bo przecież pandemia dotknęła Polski i Ukrainy niemal w takim samym stopniu. Jestem przekonany, że wykonując takie gesty, możemy budować dobre relacje, które są inwestycją w przyszłość, bo my nasze zaangażowanie tak traktujemy – jako inwestycję w przyszłe dobre stosunki polityczne, a także gospodarcze.
Jaką była relacja oficjalna ukraińskiej strony na tę pomoc?
– Nasza pomoc jest realizowana w ścisłej korelacji z oczekiwaniami strony ukraińskiej. Nasi partnerzy są żywotnie zainteresowani, by ta pomoc do nich dotarła. Poza tym tego typu działania cieszą się dużym zainteresowaniem mediów. Dość powiedzieć, że wydarzenie lwowskie, gdy przekazaliśmy trzy odsysacze medyczne, było relacjonowane nie tylko przez najważniejsze media we Lwowie, ale też przez media ogólnoukraińskie (co zresztą przyjemnie mnie zaskoczyło – ostatecznie było to wydarzenie lokalne). W mediach polskich zaś doszło do tego, że relacje z tego wydarzenia w zasadzie były równoważne z informacjami o dużym konwoju realizowanym przez rząd Rzeczpospolitej Polskiej na Białoruś. Można powiedzieć, że wykorzystujemy do maksimum zainteresowania mediów tego typu działaniami aby je promować. Uważam, że to bardzo dobrze, że pokazujemy jak w praktyce można realizować ideę solidarności międzynarodowej. Musimy pamiętać, że pierwszą reakcją na epidemię wirusa SARS-CoV-2 na świecie było niesolidarne zamknięcie się w granicach państw narodowych. Rządy interesowały się tylko losem swoich obywateli, a starając się nadrobić braki sprzętowe, rywalizowały ostro między sobą obrzucając wzajemnie oskarżeniami. I to też jest naturalny odruch, to jest reakcja instynktowna, ale na dłuższą metę taka postawa jest nieefektywna. Musimy więc pokazywać, że odpowiedź na globalne zagrożenie musi być globalna, osobliwie jeśli mówimy o wschodzie. Dla Polski bowiem nasi wschodni partnerzy są absolutnie kluczowi z racji związków, które nas łączą już dzisiaj i związków, które planujemy w przyszłości. Musimy być zdolni do tego, by reagować wspólnie i żeby już teraz budować więzi praktycznego doświadczenia, a nade wszystko dwustronnego zaufania. Jestem przekonany, że inwestycja w działania, które wykonuje Fundacja Solidarności Międzynarodowej, które w Kijowie podejmuje Ambasada, które samodzielnie realizuje Ministerstwo Spraw Zagranicznych jest przede wszystkim inwestycją we wzajemne zaufanie.
To dotyczy tylko Ukrainy, czy też innych państw?
-Dotyczy to też innych krajów. Przede wszystkim Białorusi, w której pandemia zaczyna przybierać apokaliptyczne rozmiary, a do której Polska wysłała już dwa konwoje humanitarne, w tym ostatni liczący 44 pojazdy ciężarowe. Było to największe przedsięwzięcie pomocowe w ostatnich latach i zostało bardzo dobrze przyjęte przez Białorusinów. Myślę też o innych krajach, z którymi Polska współpracuje w ramach Partnerstwa Wschodniego, czyli Mołdawii i Gruzji. W obu tych krajach podjęliśmy działania, które oprócz dostarczania sprzętu ochronnego i płynów dezynfekcyjnych generują współpracę regionalną, koordynację z placówkami służby zdrowia i które stanowią solidarną tarczę przeciw wirusowi. Zresztą pierwsze działania FSM związane z pandemią były właśnie w Mołdawii. Tam na wniosek naszego biura w Kiszyniowie dokonaliśmy zakupu 40 respiratorów w Turcji – kraju, który jako jedyny w tym czasie oferował jeszcze taki sprzęt i zezwalał na jego wywóz. Ale jednocześnie inspirowaliśmy lokalne grupy działania powstałe w ramach realizacji projektu budowania społeczności lokalnych do angażowania się w najprostsze działania antykowidowe. Warto podkreślić, że najprostsze, ale przy tym niezwykle efektywne, bo na przykład lokalna fabryka perfum zamieniła swoją linie produkcyjną na wytwarzanie środka dezynfekcyjnego. W ten sposób nie tylko pomogła lokalnej społeczności, ale też uniknęła konsekwencji kryzysu gospodarczego. Z kolei w kilku innych wsiach wspólnota lokalna skrzyknęła się i zaczęła szyć maseczki. To się wydaje banalne, ale tak nie jest. To jest tworzenie sieci obywatelskiej w konfrontacji z potrzebą chwili, ze wspólnym zagrożeniem. Takie doświadczenie jest bardzo cenne. To jest dowód, że wspólnie ci ludzie mogą wiele zmienić. Po czasach komunizmu, który uczynił z ludzi bezwolne instrumenty władzy, gdy każdy oglądał się na decyzję tzw. władz centralnych i pytał: A co na to Kiszyniów? A co na to Kijów? Co na to Warszawa? – budowanie tej aktywności oddolnej, odkrywanie potencjału, który jest w ludziach, jest niesłychanie ważne. My w Polsce mamy już ten etap za sobą. Ale pamiętajmy, że komunizm był też naszym doświadczeniem – ponurym doświadczeniem, z którego już szczęśliwie wyszliśmy. Kraje Partnerstwa Wschodniego zmagają się z tą spuścizną. I my, jako ludzie, którzy dzielą z nimi to samo doświadczenie, możemy być najzwyczajniej w świecie –pomocni. W Gruzji też jesteśmy zaangażowani w różnoraki sposób odpowiadając na potrzeby zarówno w samym Tbilisi, jak i w odległych wioskach. O skali tego zaangażowania niech świadczy fakt, że prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili w rozmowie z prezydentem Andrzejem Dudą wspomniała o Fundacji Solidarności Międzynarodowej, dziękując za nasze zaangażowanie.
(…)
Cała rozmowa tutaj.
”Kurier Galicyjski”
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!