Rodzina Jewgienija Baskina, jednego z zatrzymanych przez białoruskie KGB oligarchów, zwróciła się do Centrum Praw człowieka „Wiasna” z prośbą o pomoc w znalezieniu adwokata…Trudno pojąć, że człowiek, na którego pracował sztab prawników, śmietanka białoruskiej palestry, nie nie wynajął człowieka od spraw karnych…
Nie siląc się na udawane współczucie, Irina Chalip przypomina w artykule na portalu charter97.org, sytuację sprzed ponad pięciu lat (przed wyborami prezydenckimi) kiedy to do aresztowanego kilka dni temu mohylewskiego oligarchy zwrócili się lokalni opozycyjni działacze – dawni znajomi z czasów studenckich.
Zabrakło im środków na zakończenie jednego z projektów politycznych.
„Zbierali na całym świecie, zebrali prawie całą kwotę, zabrakło dwieście dolarów. Dwieście. Tylko tyle. Baskin poczęstował dawnych kolegów herbatą, wysłuchał uważnie, po czym zdecydowanym tonem odrzekł „NIE”: dostarczając żelaznego argumentu: „Wy macie swoje zabawy, ja mam swoje”.
– Zastanawiam się, – pisze Chalip, co pomyślałaby rodzina Baskina, jeśli obrońca praw człowieka Boris Buchel, do którego zwrócili się w nadziei na znalezienie adwokata, odpowiedziałby im w podobnym duchu: „Wy macie swoje zabawy, my mamy swoje”…
Dla rosnącego w siłę, świetnie prosperującego przedsiębiorcy, jacyś tam opozycjoniści ryzykujący wolnością i życiem dla tak abstrakcyjnych pojęć jak: „wolność, demokracja, praw człowieka” – byli jak marsjanie. Dziwne istoty z innej planety, na której rządzi dyktatura, są represje, porwania i morderstwa, przymusowa emigracja, tyrania sądowa, tortury w więzieniach. A na planecie Baskina, mieszkali rumiani wujkowie pełni wiary w dostatnią przyszłość, w sukces, którym nigdy nic nie groziło.
Czuli się bezpiecznie, bo mieli nie tylko dużo pieniędzy, ale także nieformalne układy, cieszyli się przyjaźnią – Łukaszenki i jego synów, ministrów, wicepremierów, gubernatorów i merów. Razem kopali ziemniaki na polach rezydencji prezydenta w Drozdach. Ich planeta wydawała się przecież taka bezpieczna, czysta, stabilna, i nagle bach, eksplodowała, aż do piekła, nie pozostawiając nic prócz zdumienia: Jak to się mogło stać, przecież jeszcze wczoraj wszystko było w porządku?
Do niedawna myśleli, że w tym kraju wszystko jest OK, a ci, którzy wychodzą na ulice, by upominać się o prawa skazanych, represjonowanych, którzy bronią praw innych osób, którzy pracują w podziemnych mediach, którzy drukują i dystrybuują ulotki, którzy ogłaszają głodówki – to jacyś nieudacznicy, oszołomi, to ci, którzy nie potrafią zarabiać normalnych pieniędzy…
Dzisiaj Aleś Bialacki, były więzień polityczny, szef Centrum Praw człowieka „Wiasna” powiedział Radiu Svaboda, że obrońcy praw człowieka będą monitorować, czy prawa biznesmenów Jurija Czyża i Jewgienija Baskina podczas śledztwa i aresztowania będą przestrzegane. Bialacki zaznaczył jednak, że sprawy karne, które wytoczono wobec oligarchów nie leżą w kręgu zainteresowania obrońców praw człowieka.
„Kiedy będziemy mieć informacje, że na przykład stosowane są wobec nich nielegalne metody przesłuchań, że stosowana jest presja podczas dochodzenia, oczywiście będziemy to nagłaśniać, zbierać informacje i analizować”.
Interesują nas warunki przetrzymywania, metody prowadzenia śledztwa, wobec wszystkich bez wyjątku obywateli Białorusi – tym się właśnie zajmują organizacje broniące praw człowieka. Ale te sprawy, nie są motywowane politycznie, a więc w istocie nie jest to nasza sfera…”- powiedział działacz na rzecz praw człowieka.
21 marca największy sponsor reżimu Łukaszenki Jurij Czyż został oskarżony z tego samego artykułu, z którego w 2011 roku został skazany Aleś Bialacki – uchylanie się od podatków na dużą skalę.
Były więzień polityczny odnosi się do tego faktu z humorem:
„Myślę, że mielibyśmy o czym porozmawiać, gdybyśmy znaleźli się w tej samej celi…”.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!