Nie osiągnęliśmy porozumienia. Strona ukraińskanie uwzględnia naszych postulatów – informuje Rafał Mekler, jeden z liderów strajku przewoźników, który odbywa się na trzech przejściach granicznych z Ukrainą.
13 listopada reprezentacja przewoźników spotkała się z przedstawicielami rządów Ukrainy i Polski.
„Nie osiągnęliśmy porozumienia. Strona ukraińska nie uwzględnia naszych żądań” –
powiedział organizator protestu w przygranicznym Dorohusku Rafał Mekler. Dodajmy, to właściciel firmy transportowej i szef lubelskich struktur Konfederacji. O stosunku tej partii do kwestii pomocy wlaczącej z Rosją Ukrainie pisać raczej nie trzeba.
Media donoszą, że do manifestacji mają dołączyć również rolnicy z Podkarpacia i Lubelszczyzny. To nie wszystko, analogiczny protest zapowiadają też przewoźnicy ze Słowacji.
„Słowacy też chcą zablokować granicę. Dziwnym trafem mają analogiczne do polskich spostrzeżenia. Odbyłem wieczorną rozmowę z przedstawicielem stowarzyszenia przewoźników ze Słowacji. Proponują wspólne działania względem przewoźników z Ukrainy. Jedziemy wkrótce na Słowację na spotkanie. Podobne kroki poczyniłem na kierunku węgierskim. Trzymajcie kciuki, idziemy szeroko”
– pisze w mediach społecznościowych polityk Konfederacji.
Jak wylicza słowackie stowarzyszenie firm transportowych ČESMAD Slovakia, ruch ukraińskich ciężarówek zwiększył się w ciągu ostatniego półtora roku o około 600-800 procent. Jest to naturalnie związane z wojną oraz blokadą ukraińskich portów morskich, w związku z czym Unia Europejska zniosła dla Ukraińców wymóg zezwoleń. Niemniej jednak, jak twierdzą Słowacy, tworzy to też miejsce dla licznych nieprawidłowości. Dlatego ČESMAD Slovakia wysłało delegację do słowackiego ministerstwa transportu, prosząc o dokładniejsze kontrole Ukraińców pod względem nielegalnego wykonywania przerzutów, zaniedbań technicznych w pojazdach, a także oszukiwania tachografów. Poza tym ČESMAD poprosiło o interwencję w Radzie UE, mającą na celu przywrócenie wymogu zezwoleń dla Ukraińców.
Przypomnijmy, że 6 listopada polscy przewoźnicy rozpoczęli blokadę trzech przejść granicznych z Ukrainą, w Dorohusku, Hrebennem i Korczowej. W ten sposób chcą zamanifestować sprzeciw wobec nieuczciwej konkurencji z Ukrainy, która nie jest objęta unijnymi wymogami.
Kluczowym postulatem polskich przewoźników jest powrót do systemu wydawania zezwoleń ukraińskim przewoźnikom na pracę w UE.
Po rozpoczęciu wojny na pełną skalę z Federacją Rosyjską Unia Europejska zniosła na rok konieczność uzyskiwania przez Ukraińców ww. zezwoleń. A latem tego roku UE przedłużyła obowiązywanie tej normy do czerwca 2024 roku.
Tymczasem przewoźnicy alarmują, że Ukraińcy usunęli z elektronicznej kolejki 500 polskich ciężarówek oczekujących na wjazd do Polski.
Jak informuje Rzeczpospolita, doszło do tego w poniedziałek 6 listopada przed południem. Samochody wpisane na przejazd granicy na konkretne godziny w najbliższych dniach nagle znikały z kolejki. Ukraiński operator systemu tłumaczył, że usunął polskie pojazdy, ponieważ nie znajdowały się one na Ukrainie, co nie było prawdą.
Wyrzucenie z kolejki grozi poważnymi konsekwencjami. Jeżeli samochód nie wyjedzie z Ukrainy przed upływem 20 dni, przewoźnik płaci mandat w wysokości 5 tys. euro.
Według polskiego Ministerstwa Infrastruktury, blokujący mają sześć żądań:
przywrócenie zezwoleń dla ukraińskich przewoźników;\
zaostrzenie wymogów transportowych w ramach certyfikatów ECMT (Europejskiej Konferencji Ministrów Transportu);
zakaz rejestracji w Polsce firm z kapitałem spoza UE;
uzyskanie dostępu do ukraińskiego systemu „Droga”;
oddzielne kolejki dla pojazdów z UE w systemie eCherga;
osobne kolejki dla pustych samochodów.
ba za 40ton.net/ eurointegration.com.ua
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!