Dwa dni temu wieczorem w Jekaterynburgu 48-letni były funkcjonariusz MSW Siergiej Bołkow strzelał do przechodniów z balkonu swojego mieszkania na czwartym piętrze. Sprawa ta bulwersuje rosyjską opinię publiczną, na jaw wychodzą kolejne fakty.
Gdy przechodnie zaczęli chować się pod daszkiem najbliższego sklepu, mężczyzna zaczął strzelać po samochodach. Oddać miał w sumie kilkadziesiąt strzałów. Krzyczał też do próbujących interweniować funkcjonariuszy Rosgwardii i wyrzucał z okna w ich kierunku łuski od pocisków. Według świadków, wśród funkcjonariuszy byli jego znajomi.
Podczas strzelaniny mężczyzna trafił dziewięcioletnią dziewczynkę w brzuch. Ojciec sam odwiózł ją do szpitala, trwa wciąż walka o jej życie. Ranny w głowę został także funkcjonariusz Rosgwardii, ale jego życiu obecnie nie zagraża niebezpieczeństwo.
Według lokalnego portalu E1.ru, Bołkow wcześniej pracował w policji i był inspektorem służby patrolowo-posterunkowej służby, miał stopień starszego chorążego. Po przejściu na emeryturę w roku 2011 zaczął pracować w prywatnej fimie ochroniarskiej „Grad”.
Bołkow ma córkę (z pierwszego małżeństwa) i dwunastoletniego syna z obecnego małżeństwa. Jego była żona pracuje w, jak czytamy, organach ścigania. Okazuje się, że podczas strzelaniny Bołkow trafił także w jej samochód.
Według słów byłego współpracownika, w 2017 roku Bołkow juz pierwszy raz użył broni wobec bezbronnych ludzi, ale wtedy nikt nie został poszkodowany. Z kolei kanał „112” na portalu społecznościowym twierdzi, że w 2001 roku Bołkow zabił na złużbie człowieka. Miał przyjechać na wezwanie do młodych awanturujących się osób, a gdy jeden z nich uderzył milicjanta butelką w głowę, ten zastrzelił 19-latka. Działania Bołkowa uznano za uzasadnione, więc nie zwolniono go ze służby.
– Zawsze zachowywał się odpowiednio. Nigdy nie było żadnej agresji. Rok temu pracował w ochronie. Nie wiem, co się zdarzyło i czemu tak się mu zerwało. Teraz, słyszałam, on mieszkał z matką. Jeżeli się nie mylę, on jest z policji, jest na emeryturze — powiedziała portalowi E1.ru jego sąsiadka.
Inny świadek w rozmowie z rosyjską TV Dożd określił niektóre działania byłego policjanta jako niezrównoważone. Jego zdaniem, był gotowy na wszystko, gdy wypił alkohol.
– On Czeczenię przeszedł, być może dlatego zwariował – powiedziała „112” jedna z sąsiadek.
Rozmówca agencji „Interfaksa” potwierdził, że mężczyzna nadużywał alkoholu, i po zwolnieniu z policji miał ataki agresji, a w związku z nadużywaniem alkoholu dochodziło do konfliktów rodzinnych.
Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej ujawnił, że szaleniec używał broni myśliwskiej. Są wątpliwości, czy miał na nią pozwolenia – kończyło się 11 maja i śledczy wciąż ustalają, czy przedłużył pozwolenie. Jeżeli nie, postawione zostaną mu też zarzuty nielegalnego posiadania broni.
Jeden ze świadków powiedział, że o mały włos nie został zakładnikiem albo nawet ofiarą Bołkowa. Miał zawołać go i wpuścić do mieszkania i kazać wziąć nóż. Gdy świadek nie chciał, mężczyzna kazał mu położyć się na podłogę i położyć ręce za głowę. Zapowiadał, że zaraz go zastrzeli. – Zapytałem go: Za co? A on odpowiada: Po prostu – opowiedziała niedoszła ofiara.
Potem Bołkow miał rzeczywiście strzelić, ale trafił w krzesło. Wtedy młody mężczyzna uciekł z mieszkania Bołkowa.
Przed rozpoczęciem strzelaniny Bokow krzyczał też: „Gdzie byliście w dziewięćdziesiątych?!”, „Żądam zniesienia homoseksualizmu!”.
KŚ FR postawiło Bojkowowi zarzuty próby zabójstwa nieletniego i pracownika organów ścigania. Bojkow częściowo przyznał się do winy. Powiedział, że nie chciał zranić dziewczynki.
Oprac. BT, tvrain.ru, youtube.com/Life Новости
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!