Nie popisała nam się ostatnio piłkarska reprezentacja Polski, przegrywając z Danią w eliminacjach MŚ 0:4. Następnym przeciwnikiem, już dzisiaj – Kazachstan.
Pycha kroczy przed upadkiem. Ta biblijna prawda czegoś wyjątkowo pasuje do świata piłki nożnej – są już na ten temat prace doktorskie – który współokreślają takie pojęcia jak hybris, czy hammartia.
Osobiście uważam, że używanie pojęć wyjętych z opowieści o królu Edypie, czy Antygonie na określenie wybrylantynowancyh kogucików jest nie tylko obrazą Hellady, ale w ogóle – dobrego smaku.
Niechby jednak. W pewnym sensie nie ma co porównywać ówczesnych zapaśników, czy do oszczepników do ich współczesnych naśladowców, bo sporty te stały się kompletnie niszowe, a ich miejsce zajął m.in. futbol.
Wracając do orłów Nawałki. Słusznie spadła na nich lawina krytyki po meczu z Danią, ponieważ mając 6 punktów przewagi nad rywalami, poczuli się, jak gdyby już byli – eh, te greckie skojarzenia! – na Olimpie.
Dodatkowo zepsuła ich chyba świadomość, że znajdują się na 5 miejscu w światowym rankingu drużyn piłkarskich. Poczuli, że zwycięstwo im się po prostu należy. I to jest właśnie hammartia.
Dzisiaj z kolei nie wolno zlekceważyć Kazachstanu, tym bardziej, że w pierwszym meczu, w Astanie, padł remis i był to największy sukces drużyny, która przynależy do FIFA dopiero od kilkunastu lat.
Polacy nie mają jeszcze żadnego ważnego – poza medalem olimpijskim – tytułu piłkarskiego, więc osiadanie na laurach jest w naszym przypadku przedwczesne. Udajemy tłuste koty, którymi nie jesteśmy.
Tymczasem głodni sukcesu Kazachowie mogą sporo narozrabiać. Tak więc chłopaki! Polska oczekuje od was tego, że w ciągu tych 90 minut na Narodowym zostawicie serce na boisku!
Telesfor
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!