Wprawdzie zachodni sojusznicy obiecali w tym tygodniu dostarczenie Ukrainie nowego wsparcia wojskowego, to, póki co, przeoczono inny aspekt tej pomocy – zwiększenie zapotrzebowania na kapitał prywatny i publiczny dla ukraińskiego przemysłu obronnego. Sprawę przeanalizował Gillian Tett, szef redakcji „The Financial Times” w USA.
Według niego produkty startupów wojskowych na Ukrainie są nie tylko innowacyjne – np. drony ze sztuczną inteligencją – ale także stosunkowo tanie.
Przytoczył przykład Madyar’s Birds, firmy stworzonej przez byłego przedsiębiorcę i polityka Roberta Browdy’ego. Jego firma zatrudnia około tysiąca osób, które produkują na Ukrainie drony i rakiety.
„To, co kosztuje Amerykanów 1200 dolarów, my robimy za 58 dolarów. W ciągu sześciu miesięcy walki będą opierać się obsłudze bezzałogowej, ponieważ używamy sztucznej inteligencji, aby zastąpić ludzkich operatorów” – wyjaśnił.
Browdy twierdzi, że bardzo brakuje mu kapitału obrotowego. I nie tylko on zmaga się z tym problemem. Doradca prezydenta Zełenskiego Ołeksandr Kamyszyn potwierdza, że ukraińskie władze są do tego stopnia ograniczone środkami finansowymi, że w tym roku na zakupy wojskowe mogą przeznaczyć jedynie 10 mld dolarów. Aby zatkać lukę w finansowaniu wojskowym potrzebują drugie tyle.
„Mądrym rozwiązaniem byłoby, gdyby zachodni sojusznicy skierowali część swojej pomocy dla Ukrainy, powiedzmy, z zamrożonych rosyjskich aktywów, w celu finansowania krajowych przedsiębiorstw obronnych, a także wykorzystaniu starych zachodnich komponentów. Taka inwestycja nie tylko pomogłaby Ukrainie, ale także pomóc Zachodowi w przemyśleniu na nowo własnej produkcji obronnej” – zauważył Gillian Tett.
Z kolei były dyrektor generalny Google, Eric Schmidt, zauważył, że innowacje, które pojawiają się na Ukrainie zmieniają charakter wojny w taki sposób, że kosztowne inwestycje dokonywane dotychczas przez rządy zachodnie mogą stać się niepotrzebne.
Zgodnie z tą logiką działa już Dania, która zgodziła się niedawno zainwestować 4,2 mld koron w produkcję ukraińskiego uzbrojenia i rozwój technologii. Minister obrony Danii Troels Lund Poulsen ma teraz nadzieję na utworzenie paneuropejskiego funduszu o wartości 1 mld euro.
Tett uważa, że choć europejscy zarządzający aktywami tradycyjnie unikali inwestycji w obronność, obecnie podejście to stopniowo się zmienia. Dania niedawno stała się pierwszym krajem, który zaczął inwestować środki z funduszy emerytalnych – 40 mld koron – w rozwój swojej marynarki wojennej.
„Europejski Bank Inwestycyjny koncentruje się obecnie na projektach w zakresie infrastruktury cywilnej. Może jednak stać się naturalnym źródłem finansowania raczkującego ukraińskiego przemysłu obronnego, jeśli europejscy decydenci zaakceptują zasadę, że obrona Ukrainy ma kluczowe znaczenie dla szerszej obrony Europy i jej demokratycznych ideałów” – czytamy w artykule.
Tett uważa, że nawet jeśli europejscy zarządzający aktywami będą coraz chętniej wspierać inwestycje w obronność, niewielu zgodzi się na to na Ukrainie – przynajmniej na razie.
„Konkluzja jest jednak taka, że Ameryka i Europa muszą wykazać się większą kreatywnością w wspieraniu Kijowa. Jeśli Dania poszła tą drogą, większe państwa zachodnie muszą za nią podążać – nie tylko ze względu na Ukrainę, ale także ze względu na własne długoterminowe bezpieczeństwo” – podsumowała Gillian Tett.
Opr. TB, ft.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!