Aleksander Łukaszenka rządzi Białorusią od niemal 30 lat, ale taka sytuacja, jaka miała miejsce 9 maja 2023 roku wydarzyła się po raz pierwszy w historii jego dykaktury.
Jak podają białoruskie media niezależne, po raz pierwszy w historii swoich despotycznych rządów, Łukaszenka nie wygłosił przemówienia podczas obchodów Dnia Zwycięstwa w Mińsku.
Wprawdzie po powrocie z Moskwy pojawił się w towarzystwie swoich trzech synów na centralnym placu w Mińsku, ale nie przemawiał. Głos „w jego imieniu” zabrał minister obrony Republiki Białoruś Wiktor Chrenin.
Media spekulują, że problemy zdrowotne białoruskiego dyktatora są poważniejsze niż mogłoby się wydawać.
Już 5 maja, na oficjalnej imprezie w Mińsku, gdy Łukaszenka wręczał odznaczenia dzielnym kagebistom i innym przedstawicielom struktur siłowych, którzy każdego dnia zmagają się z dywersantami czyhającymi na granicy białoruskiej, mówił cicho, zachrypniętm głosem.
Dziś na paradzie w Moskwie wyglądał na chorego. Nie dość, że cierpienie wypisane miał na twarzy, to jeszcze nie był w stanie o własnych siłach przejść 300 metrów od trybun do grobu nieznanego żołnierza. Zamiast marszu w paradnym szyku z gośćmi Putina, przywódcami Wspólnoty Niepodległych Państw, poprosił o podwózkę samochodem. Niezależne media zwróciły uwagę, że przywódca Białorusi miał opatrunek na ręce.
Zaraz po dość krótkiej ceremonii złożenia kwiatów Łukaszenka odleciał do Mińska.
Białoruskie media propagandowe w relacjach z uroczystości w Mińsku nie pokazywały zbliżeń Łukaszenki.
ba na podst. nashaniva.com
2 komentarzy
Barth
10 maja 2023 o 06:57Pewnie podtruli go w Moskwie
Rafał
11 maja 2023 o 10:32POLONeza czas zacząć. A mówiliśmy misiaczku by herbatki w roZji nie popijać.