Prezydent Polski Andrzej Duda w ramach wizyty w Gruzji odwiedził dziś linię rozgraniczenia między terenami kontrolowanymi przez Tbiliski a okupowanymi przez Rosję, czyli Osetią Południową.
Prezydent przybył na obszar, gdzie stacjonuje Misja Obserwacyjna UE (Region Cchinwali w Odzisi). W listopadzie 2008 r. wizytował tam również ówczesny prezydent Polski Lech Kaczyński.
– Działania rosyjskie, agresywne, imperialne, które zabierają ludziom możliwości rozwoju, zabierają normalne życie, doprowadzają do destrukcji państw, do sytuacji wojennej, gdy ludzie giną bądź są ranni – to są działania, które nie mogą być akceptowane przez wspólnotę międzynarodową – podkreślał prezydent RP, mówiąc, że w takich miejscach, jak to, widać wyraźnie, że Rosja jest państwem-agresorem. – Wymaga to zdecydowanych działań ze strony wspólnoty międzynarodowej.
Prezydent przypomniał też, że w 2022 roku Polska obejmie przewodnictwo w OBWE i ta kwestia będzie podnoszona na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ czy w Radzie Praw Człowieka ONZ, której Polska jest członkiem.
Jak podkreślił, „tylko i wyłącznie na drodze trwałych działań dyplomatycznych można domagać się, pozornie wydawałoby się, bardzo prostej rzeczy – przestrzegania prawa międzynarodowego”.
Prezydent podkreślił, że linii rozgraniczenia nie można nazwać granicą w sensie międzynarodowym. – To jest jakaś linia rozgraniczająca tereny pod okupacją rosyjską od terenów, które znajdują się pod rzeczywistą administracją gruzińską – powiedział.
Szef państwa zwracał uwagę, że ta linia blokuje ludziom „możliwości życiowe”. – Podobno tylko w wyjątkowych sytuacjach przepuszczane są jakieś pojazdy, osoby czy karetka – powiedział.
Zaznaczył, że infrastruktura rosyjska przez ostatnie lata się rozbudowała. Wszędzie są kamery, urządzenia monitorujące, widać, że trwa obserwacja tego terenu, a mieszkańcy nie mogą swobodnie się przemieszczać.
Prezydent Polski wskazał, że nawet z tego miejsca po drugiej stronie linii rozgraniczenia widać bazę rosyjską, choć Rosja zobowiązała się, że nie będzie rozbudowywać infrastruktury w Gruzji i to nie jest jej terytorium.
– Każdy odpowiedzialny polityk, który chce rozumieć sytuację międzynarodową i wiedzieć, co się rzeczywiście dzieje, powinien przybyć w takie miejsce jak to i zobaczyć, jak ta sytuacja wygląda i o czym jest mowa, kiedy mówimy o rosyjskiej polityce imperialnej – że to nie są po prostu tylko słowa, to są fakty, to są puste domy, to są wygnani ludzie, to są bazy wojskowe, które powstają w sposób nieuprawniony ze złamaniem wszystkich zasad prawa międzynarodowego i porozumień, które Rosja zawarła – powiedział.
Oprac. MaH, prezydent.pl, forsal.pl, wnp.pl, polskieradio24.pl
fot. Jakub Szymczuk, prezydent.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!