Najpierw oszczercze artykuły w białoruskiej prasie, później informacja o wszczęciu sprawy przeciwko 82-letniej prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi. Teraz proces administracyjny czeka prezesa Związku Polaków na Białorusi – Mieczysława Jaśkiewicza.
Milicja w Szczuczynie przesłała do Grodna kopię protokołu o rzekomym popełnieniu przez Jaśkiewicza wykroczenia administracyjnego – przeprowadzeniia nielegalnego zgromadzenia.
Jaśkiewicz otrzymał wcześniej wezwanie na milicję, na 4 czerwca, ale nie stawił się, ponieważ przebywał w tym czasie w Polsce. Jako pierwsza, analogiczny protokół otrzymała pani Weronika Sebastianowicz, 82 – letnia prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi. Przeciwko niej sprawa również została skierowana do sądu.
Przypomnijmy, miesiąc temu, 12 maja członkowie Związku Polaków na Białorusi zorganizowali we wsi Raczkowszczyna uroczystości upamiętniające rocznicę śmierci legendarnego „Olecha”. Odprawiono mszę polową, wzniesiono krzyż Gloria Victis, który został poświecony przez księdza. Wszystko odbywało się na terenie prywatnej posesji a więc nie potrzebna była zgoda władz.
W uroczystości 12 maja brał także udział konsul generalny RP w Grodnie Andrzej Chodkiewicz. Jak powiedział, przyszedł na zaproszenie Związku Polaków na Białorusi. Według niego zgromadziło się wówczas 120-150 osób. Chodkiewicz szacuje liczbę miejsc upamiętnień żołnierzy AK w swoim okręgu na około 30-40. ”Czasami są to całe kwatery, a czasami tabliczki na cmentarzach parafialnych czy komunalnych, że tu spoczywa żołnierz AK” – mówi. Jak podkreśla, większość miejsc, gdzie polegli żołnierze AK, została odtworzona na początku lat 90. przez kombatantów AK. ”Niektóre (upamiętnienia) są na pewno na miejscu, gdzie tych żołnierzy pochowano, niektóre są ewidentnie symboliczne” – dodaje.
Proces Weroniki Sebastianowicz odbędzie się w środę 19 czerwca o godzinie 10.00. Na razie nie ma informacji o terminie rozprawy Mieczysława Jaśkiewicza. Jak informuje na stronie internetowej ZPB, pozwani nie boją się odpowiedzialności za szlachetną sprawę upamiętnienia poległych żołnierzy Armii Krajowej.
– Mam zamiar stawić się w sądzie i ani przez chwilę nie przejmuję się tą sprawą – mówi nam 82-letnia Weronika Sebastianowicz. Prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK zaznacza, iż ma takie doświadczenie życiowe, że żadne represje jej już nie przerażą. W 1951 roku, jako łączniczka AK ps. „Różyczka”, została aresztowana i była torturowana przez radziecką bezpiekę, a potem skazana na 25 lat łagrów. – Czy sprawa w sądzie za krzyż upamiętniający naszych chłopaków, którzy walczyli i polegli za ziemię ojczystą może mnie nastraszyć, czy skompromitować? – mówi pani Weronika.
– Mówiąc ściśle, krzyż na Raczkowszczyźnie jest symbolicznym krzyżem, który upamiętnia nie tylko komendanta „Olecha”, lecz także innych żołnierzy Armii Krajowej, którzy zginęli w obronie ojczyzny – powiedział Mieczysław Jaśkiewicz i dodał, że Olech i inni żołnierze AK walczyli za własne wsie i rodziny w odróżnieniu od tych, z rąk których zginęli. – A do dzisiaj na pomnikach żołnierzy Armii Czerwonej, którzy przybyli na nasze ziemie zza tysięcy kilometrów, widnieją napisy, iż to oni zginęli za ojczyznę – zauważa Jaśkiewicz. – Czyż to nie paradoks, że władze niepodległej Białorusi chcą karać za pomnik prawdziwym bohaterom tej ziemi i pieszczotliwie dbają o miejsca pamięci tych, którzy przynieśli tej ziemi krew, łzy i tragedie rodzinne? – zastanawia się prezes ZPB i dodaje, że jeśli w przyszłości odnajdą się miejsca śmierci lub pochówku żołnierzy AK, lub innych obrońców naszej ziemi, to w tych miejscach on również postawi krzyże lub inne znaki pamięci.
– Bez pamięci o naszych poległych przestaniemy być narodem, godnym szacunku – podsumowuje Jaśkiewicz.
Kresy24.pl/zpb.org.pl/wilnoteka.lt
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!