Mimo że otrzymał oficjalne zaproszenie, Bidzina Iwaniszwili raczej do Stanów Zjednoczonych z oficjalną wizytą już się nie uda. Po wyborach prezydenckich zamierza odejść z polityki.
W jednym z wywiadów zapowiadał, że złoży wizytę w USA „prawdopodobnie w czerwcu”. Teraz mówi: „Nie uważam tego za tragedię. (…) Nie byłem w Stanach, ale obecne władze Gruzji zrobiły dużo dla umocnienia relacji z naszymi amerykańskimi partnerami”.
Po tym, jak we wrześniu ponownie powiedział o wycofanie się z polityki, przedstawiciele największych gruzińskich mediów zapytali go, czy ucieka z polityki i dlaczego chce to zrobić tuż po zaplanowanych na 27 października wyborach prezydenckich. Wielu obserwatorów zastanawiało się, czy Gruzję czeka w związku z tym chaos i bezkrólewie?
Pytania o „ucieczkę” najwyraźniej premierowi się nie spodobały, czemu dał wyraz wchodząc z ostrą polemikę z dziennikarzami. Nie zmienia to faktu, że Iwaniszwili rezygnuje z rządzenia Gruzją. Po odejściu z urzędu zmierza, jak zapowiada, „budować społeczeństwo obywatelskie”. Deklaruje, że nie opuści Gruzji i twierdzi, że ma już kandydata na swojego następcę.
Jednak nie tylko budowa społeczeństwa obywatelskiego wydaje się być celem Bidziny Iwaniszwilego. W Gruzji powstał właśnie prywatny fundusz inwestycyjny (Georgian Co-Investment Fund), z kapitałem 6 mld dolarów przewyższającym budżet państwa. 1 mld dolarów wpłacił na konto funduszu Iwaniszwili. Pozostali inwestorzy to prywatne podmioty ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Turcji, Chin, Azerbejdżanu i Kazachstanu oraz spadkobiercy gruzińskiego magnata mediowego Badri Patarkacyszwilego.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!