Armenia odrzuciła rosyjską ofertę mediacji pokojowych z Azerbejdżanem. Tymczasem czwarty dzień trwają walki o ormiańsko-azerskie o Górski Karabach.
Na razie potwierdzono śmierć prawie 100 osób, choć dane podawane przez obie strony należy traktować z dużą nieufnością.
Armenia jest związana z Rosją sojuszem militarnym, ale Rosja ma też dobre relacje z Azerbejdżanem. Zaoferowała pośrednictwo w rozmowach pokojowych między Erewaniem a Baku. Ale premier Armenii Nikol Paszinian powiedział, że na to nie czas.
-Mówienie o spotkaniu między Armenią, Azerbejdżanem i Rosją jest niezbyt właściwie w czasie intensywnych działań wojennych – powiedział rosyjskiej państwowej agencji Interfaks. – Do negocjacji potrzebne są odpowiednia atmosfera i warunki.
Dodał, że Armenia „na tym etapie” nie planuje prosić o interwencję w ramach Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (zrzeszającej kilka krajów b. ZSRS, pod egidą Rosji).
Oba kraje podają, że zadają drugiej stronie duże straty, ale korespondenci nie są w stanie tego zweryfikować. Azerbejdżan nie podał danych stratach wśród swoich żołnierzy, a Armenia podała liczbę 81 poległych. Obie strony podały liczbę ofiar wśród cywilów – w sumie 17.
Ministerstwo obrony Azerbejdżanu twierdzi, że jej oddziały zabiły 2300 żołnierzy Górskiego Karabachu (arm. Archach), spornego terytorium zdominowanego przez Ormian, nieuznawanego oficjalnie przez żadne państwo świata, nawet Armenię (choć przez nią otwarcie wspierane od przełomu lat 80. i 90., kiedy odłączył się od Azerbejdżanu i doszło do pierwszej wojny azersko-ormiańskiej). Azerowie twierdzą też, że zniszczyli 130 czołgów, 200 jednostek artylerii, 25 zestawów przeciwlotniczych, 5 składów amunicji i 55 pojazdów wojskowych, 50 zestawów przeciwczołgowych. Baku twierdzi, że siły Karabachu ostrzelały terytorium Azerbejdżanu celując w cywilną infrastrukturę.
Z kolei Górski Karabach twierdzi, że Azerbejdżan ostrzeliwuje artylerią ich pozycje na linii frontu. Też oskarża Azerbejdżan o uderzenia w cele cywilne.
Armenia twierdzi, że Azerbejdżan wspierany jest przez Turcję. Azerbejdżan twierdzi, że Turcja udziela jedynie „moralnego wsparcia”.
Oprac. MaH, themoscowtimes.com
fot. Wikimedia Commons, CC
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!