Na Białorusi trwa peregrynacja relikwii św. Włodzimierza Chrzciciela Rusi Kijowskiej. To niezwykłe przedsięwzięcie budzi jednak obawy i krytykę wśród duchowieństwa, oraz nasuwa analogię tragicznych wydarzeń na Ukrainie.
Relikwiarz z doczesnymi szczątkami świętego znajduje się na Białorusi od 29 czerwca. Do 7 lipca będą mogli mu się pokłonić mieszkańcy Brześcia, Grodna, Mohylewa, Mińska i Witebska – pisze „Biełoruskij Partizan”.
Organizatorem wędrówki relikwii jest rosyjska fundacja Wasyla Wielkiego. Jej założyciel to znany kontrowersyjny rosyjski biznesmen Konstantin Małofiejew, któremu przypisuje się aktywny udział w aneksji Krymu i ogromny wkład we wspieraniu wojny na ukraińskim Donbasie.
W ubiegłym roku Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Ukrainy wszczęło sprawę karną przeciwko Małofiejewowi podejrzanemu o pomocnictwo (finansowanie) w tworzeniu nielegalnych grup zbrojnych, działania których doprowadziły do śmierci ludzi i innych poważnych konsekwencji.
W marcu 2015 roku z okazji dnia zjednoczenia Krymu z Rosją, tenże Małofiejew został odznaczony orderem rządu Republiki Krymu za odwagę, patriotyzm, i aktywne działania społeczne i polityczne, za wkład we wzmocnienie jedności, rozwój i dobrobyt Republiki Krym.
Konstantin Małofiejew był założycielem funduszu inwestycyjnego Marshall Capital Partners, gdzie jako szef ochrony pracował wówczas pułkownik Igor Girkin, znany jako Striełkow, który dowodził działaniami specjalnymi, w tym akcją zajmowania budynków ukraińskiej administracji w Słowiańsku czy Kramatorsku i odpowiada za porwanie obserwatorów OBWE.
Również z Małofiejewem jako konsultant ds. PR pracował Aleksander Borodaj, późniejszy premier samozwańczej Ludowej Republiki Donieckiej. Kiedy został premierem LNR wkrótce zawarł porozumienie w sprawie pomocy humanitarnej z Fundacją św Bazylego Wielkiego.
Dlaczego o tym piszemy i jaki jest związek z relikwiami Włodzimierza, które przywieziono na Białoruś?
Chodzi o to, że aneksję Krymu i wojnę na Donbasie poprzedziło podobne religijne wydarzenie na Ukrainie, tyle że z Darami Trzech Króli. Za bezpieczeństwo relikwii wędrujących po Ukrainie odpowiadał wówczas Girkin.
„Pytacie jak poznałem Igora Girkina. Mówiłem o tym wiele razy: Przedstawił nas sobie Borodaj, który był moim konsultantem ds. PR. Girkin odpowiadał za bezpieczeństwo Darów Trzech Króli, zarówno na Ukrainie jak i w Moskwie. Wyobraźcie sobie tę ilość pracy, gdy przychodzą się pokłonić relikwiom miliony. Czy dystansuję się od Girkina teraz? Jesteśmy przecież dorosłymi ludźmi, każdy z nas jest kowalem swojego losu, prawda? A niedługo będziemy po 60 miastach wozić relikwie świętego Włodzimierza pobłogosławione przez patriarchę – i on nie będzie już odpowiadał za bezpieczeństwo” – powiedział w wywiadzie dla rosyjskiej edycji magazynu Forbes Małofiejew.
W Sewastopolu, Dary Trzech Króli zatrzymały się na 15 godzin w soborze Włodzimierskim, i w tym czasie przyszły im oddać hołd tysiące ludzi, jedna trzecia ludności miasta, w równych szeregach. I wtedy proboszcz kościoła powiedział mi: „Wiecie, o co oni wszyscy się modlą, modlą się żeby Sewastopol był rosyjski”. Oj, cudowna historia. Czy jestem w zgodzie ze sobą jako prawosławny z powodu tego, co robiłem na Ukrainie? Myślę, że żaden chrześcijanin nie może być z siebie zadowolony, bo każdy człowiek jest grzeszny. Jeśli chodzi o wydarzenia na Ukrainie, myślę, że zrobiłem bardzo niewiele w porównaniu z tym, co powinienem był zrobić” – powiedział prawosławny oligarcha, zaangażowany w wojnę między dwoma bratnimi narodami prawosławnymi.
Skandalista Girkin został odsunięty i od operacji w Donbasie i od pielgrzymki relikwiarzu św. Włodzimierza na Białoruś. Ale wśród towarzyszących im ochroniarzy jest całą masa silnych gości w koszulkach z wizerunkami Putina. Jeden z nich – niewątpliwie kierujący przedsięwzięciem, z dużą swobodą rozmawia z popami w białoruskich cerkwiach.
Jak pisze „Biełoruskij Partizan”, wszystko to wywołuje smutne skojarzenia i budzi nieufność zarówno wśród zwykłych Białorusinów, jak i księży prawosławnych, którzy piszą listy do gazety.
Teraz relikwie znajdują się w Grodnie.
Duchowny prawosławny z grodzieńskiej cerkwi Borysa i Gleba ojciec Gieorgij Roj zadaje na Facebooku pytanie:
„Dziś do Grodna przywieziony został relikwiarz ze szczątkami św. Włodzimierza. Żeby przywitać i pokłonić się relikwiom przyszło do sanktuarium mnóstwo ludzi. Wśród towarzyszących relikwiom św. Włodzimierza zauważeni byli ludzie w koszulkach z wizerunkiem Putina. PYTANIE: Dlaczego z czci świętości robi się akcję polityczną???”.
Inny białoruski ksiądz prawosławny, ojciec Aleksandr Szramko również napisał na swojej stronie na Facebooku, że szlak z relikwiami jest aktem politycznym:
„Wydaje mi się, że od samego początku jest to akcja polityczna, cały ten jubileusz”. Nawet encyklopedia stawia autentyczność tych relikwii pod znakiem zapytania. Naiwnością byłoby ignorować to wszystko”.
Kresy24.pl/belaruspartisan.org/fot. Белсат
2 komentarzy
Ares
29 czerwca 2015 o 23:21Sowiet pod pozorem wyzwalania, przynoszenia szczytnych idei zawsze przynosił to samo : śmierć, zniszczenie, zbrodnie, gwałt i beznadzieję.
POLAK
29 czerwca 2015 o 23:22NIGDY WIĘCEJ ROSJI W POLSCE !