Senacka komisja pozytywnie zaopiniowała projekt specjalnej ustawy mającej chronić polskie rolnictwo przed epidemią ASF (afrykańskiego pomoru świń). Nowe przepisy zakładają m.in. ogrodzenia chroniącego przed migracją dzikich zwierząt o długości ok. 1025 km wzdłuż granicy Polski z Obwodem Kaliningradzkim, Białorusią i Ukrainą.
Koszt tej inwestycji oszacowano na ok. 130 mln zł.
Ustawa przewiduje także m.in., że dziki, które pojawią się w aglomeracjach miejskich, będą mogły być od razu uśmiercane.
Od lutego 2014 r. wykryto w Polsce ok. 750 przypadków choroby ASF u dzików i 104 ogniska u świń. Jak przekonuje Ministerstwo Rolnictwa zaostrzenie przepisów jest konieczne, dotychczasowe środki ochrony przed ASF nie przynoszą zadowalających skutków, bo choroba rozprzestrzenia się, a padłe dziki są znajdowane nie tylko w pobliżu wschodniej granicy, ale także w okolicach Warszawy.
Oprac. MaH, forsal.pl
fot. Jerzy Strzelecki, GFDL
11 komentarzy
józef III
19 grudnia 2017 o 16:57cholera ! a było za darmo : „sowiecka sistiema”
xcv
19 grudnia 2017 o 18:06He he he. NO i będzie ogrodzenie anty emigracyjne.
😉
Mike
19 grudnia 2017 o 18:08bardzo dobry pomysł, najlepiej taki mocniejszy płot !!
tagore
19 grudnia 2017 o 18:35Ciekawe kto uchroni płot przed przemytnikami?
żulo
19 grudnia 2017 o 19:32Choroba już w Polsce a oni będą budować ogrodzenie. Niech wymyślą lepszą bajkę.
na logike
19 grudnia 2017 o 21:50szczególnie imponująco wygadać będzie na Bugu
Enej bandyta
20 grudnia 2017 o 08:43Lepszy byłby solidny mur.
nick
20 grudnia 2017 o 09:56Dzik jest dziki, dzik jest zły, dzik ma bardzo ostre kły
Kto spotyka w lesie dzika niech na drezwo zaraz zmyka 😉
nn
20 grudnia 2017 o 12:04Kosztowna próba ukrycia faktu, że w sprawie pomoru poległy na całej linii: Ministerstwo Rolnictwa, Środowiska, Główny Inspektorat Weterynarii i Polski Związek Łowiecki.
Pierwszy przypadek ASF w Gruzji- rok 2007, na wschodzie Ukrainy 2012, na Białorusi prawdopodobnie też 2012 ( Łukaszenka takich danych nie publikuje). Wtedy trzeba było zacząć odstrzał dzików na wschód od Wisły.
Rok 2014- pierwszy przypadek w Polsce. Czołowy epidemiolog weterynaryjny prof. Pejsak zapewnia, że depopulacja dzików spowodowałaby tylko większe rozprzestrzenienie choroby. PZŁ siedzi cicho, dziki hulają w najlepsze.
Rok 2016 PZŁ i Lasy Państwowe przeprowadzają sławne liczenie dzików w którym wykazują, że dzików jest tak w sam raz- czyli 0,5 szt./100ha.
Rok 2017 ASF pojawia się pod Warszawą, profesor Pejsak po cichu przyznaje, że nie miał racji. Szyszko zaleca ( ale nie zarządza) odstrzał do poziomu 0,1 dzika/100ha. PZŁ udaje, że sprawę załatwia, ale jest za mało czasu, za mało pieniędzy, dzika dopaść w terenie trudno etc.
Najlepsza sprawa wywalić kupę forsy na płot, który uchroni Ukrainę przed inwazją naszych dzikich świń. Ktoś zarobi, jak na ekranach dźwiękochłonnych.
gegroza
20 grudnia 2017 o 19:06Tylko czemu tak późno. Dla każdego, kto interesował się tematem wiadomo że choroba przyszła z Bialorusi. padłe dziki przy samej granicy nie była raczej przypadkowe.
Ale SyF
22 grudnia 2017 o 00:11Depopulacja! Piękne słówko, które ma ukryć pozorne i zupełnie nieskuteczne działania. Szyszkodnik chce wystrzelać 80% dzików. Białoruś przez 2 lata wybiła prawie wszystkie swoje dziki. Np. w Prypiatski nocpark’ie i przyległych terenach niechronionych depopulacja wyniosła 99,7%! Czy to prawda trudno sprawdzić ale faktycznie dzików ani ich tropów tam nie zobaczysz. A czy tam nie ma ASF? Oficjalnie nie ma, ale kto pójdzie na wódeczkę z weterynarzami z Żytkowicz czy Petrykowa pozna „trochę” inne fakty.