Wydawać by się mogło, że dzięki agresywnej polityce zagranicznej Władimira Putina, prezydent Białorusi utracił swój ugruntowany status „ostatniego dyktatora Europy” – uważa rosyjski satyryk Wiktor Szenderowicz.
„Łukaszence się bardzo poszczęściło z Putinem w ostatnim roku, ponieważ wcześniej był ostatnim tyranem Europy, i to był niemal jego oficjalny tytuł. Ale po Donbasie się wzmocnił, a mówią, że nawet niedawno zapytał: „Kto jest ostatnim dyktatorem? Ja ostatnim?”. Gdyby Łukaszenka miał broń jądrową, nazywałby się Putin, i świat traktowałby go poważniej, ale na szczęście nie ma atomu, więc lata swoim „złotym helikopterem” ze Szkłowa do Brześcia, nie powodując większych szkód naszej planecie.
Ale sam model dyktatury na Białorusi jest taki sam jak wszędzie. Tylko dzisiaj Łukaszence się trochę bardziej powiodło – Europa i świat nie mają czasu się nim zajmować” – powiedział Szenderowicz, podczas prezentacji 18 maja w Warszawie książki pt. „Rosja: Jak o niej mówić?”.
Szenderowicz mówił też o „białoruskiej odwilży”:
– Aleksander Łukaszenka nadal bardzo umiejętnie się targuje: bierze zakładników – potem ich wypuszcza… Ta sama bandycka technika jak u Putina, tyle że na Białorusi. Putin przekroczył granice w sensie dosłownym, a Łukaszenka działa wewnątrz kraju. Jest to stara technologia wykorzystywana 70 lat przez koreańskich przywódców, to samo robią Kubańczycy, Wenezuela, i tak dalej … Ale nie nazywajcie tego „odwilżą”.
W historii Rosji, były dwie odwilże: pierwsza, kiedy umarł car Mikołaj I a druga – gdy umarł Józef Stalin. Kiedy nastąpi „białoruska odwilż” sami wysnujcie wniosek.
Kresy24.pl-udf.by
2 komentarzy
Józef
19 maja 2015 o 20:28szkoda, że Polska nie ma takiego przywódcy
góral
19 maja 2015 o 22:52no przydołbysie gnoj by mi spod krowy i baranow wartko wychynoł kozy wydoił cosk by bylo z niego hej