Leczony w berlińskiej klinice Charite po otruciu bronią chemiczną „Nowiczok” lider rosyjskiej opozycji Aleksiej Nawalny zamieścił kolejny po tym, jak został wybudzony ze śpiączki, wpis na portalu społecznościowym.
Wspomniał na początek, że 26 sierpnia, kiedy był w śpiączce, minęła 20. rocznica jego ślubu z żoną Julią i chciałby z opóźnieniem coś rocznicowo napisać, bo po miesiącu, jak się wyraził, wie o miłości „trochę więcej”.
„Na pewno sto razy widzieliście coś takiego w filmach i czytaliście w książkach: jeden kochający człowiek leży w śpiączce, a drugi swoją miłością i bezustanną opieką wraca go do życia. My, oczywiście, też tak mieliśmy. Według reguł klasycznych filmów o miłości i śpiączce. Spałem, spałem i spałem. Julia przychodziła, rozmawiała ze mną, śpiewała mi piosenki, puszczała muzykę. Nie będę kłamać – niczego nie pamiętam.
Za to opowiem wam dokładnie, co sam pamiętam. A dokładniej, chyba nie można nazwać tego wspomnieniami, raczej zbiorem pierwszych odczuć i emocji. Jednak był dla mnie tak ważny, że na zawsze odcisnął się w mojej głowie. Leżę. Już mnie wybudzili ze śpiączki, ale nikogo nie poznaję, nie rozumiem, co się dzieje. Nie mówię i nie wiem, co to znaczy mówić. I całe moje istnienie polega na tym, że czekam, kiedy przyjdzie ona. A kim jest Ona – nie jest dla mnie jasne. Jak wygląda – też nie wiem. Nawet jeśli uda mi się coś wypatrzeć rozbieganym spojrzeniem, to po prostu nie jestem w stanie zapamiętać obrazu. Ale Ona to co innego, to dla mnie oczywiste, dlatego cały czas leżę i na nią czekam. A Ona przychodzi i staje się najważniejsza w pokoju. Ona bardzo wygodnie poprawia mi poduszkę. Nie ma u niej cichego, współczującego tonu. Mówi wesoło i się śmieje. Coś mi opowiada. Kiedy jest obok, ustępują idiotyczne halucynacje. Z nią jest bardzo dobrze. Potem wychodzi, robi mi się smutno, i znowu zaczynam na nią czekać” – napisał Nawalny (lub któryś ze współpracowników zapisał jego słowa).
„Ani przez sekundę nie mam wątpliwości, że to ma naukowe wyjaśnienie. No, w tym typie, że rozpoznałem tembr głosu żony, mózg zaczął wydzielać dopaminy, zrobiło mi się lżej. Każde jej przyjście było dosłownie lecznicze, a efekt oczekiwać wzmacniał dopaminową „nagrodę”. Ale jak by nie brzmiało klasyczne naukowo-medyczne wyjaśnienie, teraz wiem po prostu na swoim przykładzie: miłość leczy i przywraca do życia. Julia, ocaliłaś mnie, i niech to wpiszą do podręczników do neurobiologii” – dodał polityk.
Oprac. MaH, twitter.com
fot. twitter.com/navalny
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!