W toczącym się przed kijowskim sądem procesie byłego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza oskarżonego o zdradę zaczął zeznawać obecny prezydent Ukrainy Petro Poroszenko.
W krajach b.ZSRS jest możliwość zaocznego procesu. Janukowycz w 2014 roku uciekł do Rosji i tam przebywa, ale w procesie reprezentują go adwokaci. O głośny i uważnie obserwowanym na Ukrainie procesie pisaliśmy już m.in. tutaj.
Mimo sprzeciwu adwokata, sąd przychylił się do wniosku prokuratora i Poroszenko zeznawał zdalnie, za pośrednictwem transmisji. Uzasadnieniem są względy bezpieczeństwa. Rzeczywiście, atmosfera jest napięta, budynek sądu otoczony jest przez policję i Gwardię Narodową.
Poroszenko przypomniał w swoich zeznaniach, że 4 lata temu, gdy doszło do masakry na Majdanie, potem upadku prezydenta Janukowycza i jego ucieczki, władzę przejął parlament (Rada Najwyższa). Poroszenko, wówczas parlamentarzysta opozycji, został 27 lutego przez parlament Ukrainy wysłany na Krym jako specjalny wysłannik do rozmów z miejscowymi politykami, by przekonać ich do porzucenia pomysłu bezprawnego referendum na temat oderwania półwyspu od Ukrainy. Poroszenko, jak zeznawał przed sądem, rozmawiał w siedzibie parlamentu autonomicznego Krymu, ale na zewnątrz już były „zielone ludzki”, czyli nieoznakowani żołnierze rosyjscy.
Poroszenko mówił też, że po przylocie z Kijowa do Symferopola, koło lotniska próbowało go zatrzymać kilkoro ludzi w cywilu. Lecz odstąpili, gdy zobaczyli dziennikarzy i kamery. Potem, nie bez kłopotów, dostał się na spotkanie w Radzie Najwyższej Krymu. Poroszenko twierdzi, że odniósł wrażenie, że jego życiu zagrażało niebezpieczeństwo, ale część krymskich polityków, urzędników i milicjantów go chroniła.
Oprac. MaH, unian.net
fot. securityconference.de, CC BY 3.0 de
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!