Ukraina, która toczy heroiczną wojnę z agresorem, odnosi również niewątpliwy sukces na froncie dyplomatycznym. Wspólny wysiłek prezydenta, premiera, dyplomatów, innych przedstawicieli państwowych i pozarządowych zapewnia Ukrainie międzynarodowe wsparcie, dostawy broni i finansowanie oraz pozwala – pomimo wojny, osiągnąć sukces w integracji z UE.
Jednak budowanie relacji z Białorusią na Ukrainie to kompletna porażka — taktyczna i strategiczna. Kijów nie ma kontaktu ani z samozwańczym rządem białoruskim, ani z antyłukaszenkową opozycją. W rezultacie Ukraina traci poparcie nawet liderów opinii opozycji.
Według redaktora „Europejskiej Prawdy” Siarhija Sidorenki , Ukraina ma teraz szansę radykalnie zmienić sytuację, nie zdradzając swojego dotychczasowego podejścia do Białorusi. A jednocześnie – uzyskać możliwość wpływania na agendę antyłukaszenckiego ruchu oporu.
Szansa pojawiła się po tym, jak Swietłana Tichanowska ogłosiła utworzenie „Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego”. To jest rodzaj „rządu cieni” Białorusi. Pokrótce wyjaśniamy, dlaczego Sidorenko uważa, że dialog z białoruską opozycją jest ważny dla Ukrainy.
Podobnie jak kraje UE, Kijów uważa Aleksandra Łukaszenkę za „samozwańczego przywódcę Białorusi” . Ale dalej, drogi Unii Europejskiej i Ukrainy w kwestii białoruskiej rozchodzą się. W latach 2020-2021 Ukraina przystąpiła do kilku decyzji sankcyjnych Unii Europejskiej, ale nie do wszystkich. Ponadto ukraińskie MSZ od razu zdecydowało, że nie nałoży sankcji na Łukaszenkę osobiście.
Motywy były następujące: Kijów określił granicę, do której można irytować szalonego dyktatora, aby nie skłaniać go do bliższej współpracy politycznej z Rosją. Na przykład, żeby nie sprowokować Mińska do przyznania Rosjanom prawa do wpuszczenia ich grup sabotażowych i wywiadowczych na Ukrainę.
Ta logika straciła sens po 24 lutego 2022 r., kiedy południe Białorusi zamieniło się w dużą bazę wojskową państwa okupacyjnego. Ale Ukraina nigdy nie przystąpiła do sankcji wobec Łukaszenki.
Kolejnym momentem, w którym polityka UE i Ukrainy nie pokrywa się, jest stosunek do liderki białoruskiej opozycji Swietłany Tichanowskiej. Próby uzgodnienia przez jej zespół wizyty w Kijowie już w 2020 roku spotkały się z odrzuceniem. Głównym zarzutem Kijowa było jej niejasne stanowisko w stosunku do Rosji i Krymu. Ale wiosną 2021 r. Tichanowska postawiła kropkę nad „i”. Mimo to Ukraina nadal odmawiała nie tylko spotkania się z nią, ale także uznania jej statusu lidera opozycji.
Sidorenko przyznaje, że jest daleki od idealizowaniaTichanowskiej i jej roli w historii. Ale nawet dla Białorusinów, którzy są do niej sceptyczni, pozostaje symbolem opozycji. Ponieważ nie ma innego. Jest jedynym przedstawicielem Białorusi, który ma legitymację społeczną. Ponadto cieszy się międzynarodowym uznaniem. Dlatego zdecydowana większość Białorusinów, sprzeciwiających się Łukaszence, BOLEŚNIE postrzega ignorowanie Tichanowskiej przez Ukrainę i uważa tę politykę wymierzoną w całą opozycję.
Mówią, że pomimo wszystkiego, co się wydarzyło, Kijów próbuje przywrócić stosunki z Łukaszenką.
Efektem tego jest spadek liczby głosów proukraińskich wśród Białorusinów. A jeśli rozpocznie się szybki rozwój wydarzeń w regionie, (np. z powodu szybszego niż przewidywano upadku reżimu Putina), Ukraina i Białoruś znajdą się w sytuacji, w której przywódcy polityczni nie będą mieli do siebie zaufania. I będą ku temu powody. A im dalej, tym trudniej będzie przezwyciężyć nieufność, która jest już niedopuszczalnie wysoka.
A co najważniejsze, unikając komunikacji z opozycją białoruską, Kijów nie ma wpływu na jej program. Utworzenie „rządu cieni” daje Ukrainie możliwość wyjścia z tego impasu.
Teraz na Ukrainie często można usłyszeć argument typu: „Czy jesteśmy pewni, że są to w 100% proukraińscy przedstawiciele opozycji? Niech najpierw udowodnią, że popierają Ukrainę ” . Tutaj, zdaniem dziennikarza „Europejskiej Prawdy” pojawia się zasadniczy błąd logiczny: rezultat, jaki Ukraina musi osiągnąć swoimi działaniami, jest podkreślany jako warunek wstępny tych działań.
Autor podkreśla, że z definicji opozycja białoruska nie powinna być proukraińska, ale „probiałoruska”. A celem Ukrainy jest zadbanie o to, by w swoich działaniach i wypowiedziach uwzględniała interesy Kijowa i je rozumiała. Ale do tego potrzeba relacji z nią, potrzeba dialogu.
A najważniejsze jest to, że Ukraina będzie miała możliwość rekomendowania opozycji proukraińskich Białorusinów, którzy będą mogli wpływać na procesy od wewnątrz.
Niektórzy Ukraińcy uważają, że uznanie rządu Tichanowskiej jest możliwe tylko wtedy, gdy uzna go białoruski komponent wojskowy walczący z Rosją, czyli białoruski pułk im. Kalinowskiego.
Należy jednak pamiętać, że w cywilizowanym świecie istnieje ogólnie uznana zasada rozdzielenia elementów politycznych i militarnych. Oznacza to, że cywile nie powinni ingerować w decyzje taktyczne przywódców wojskowych, a wojsko nie powinno mieć głosu innego niż doradczy w podejmowaniu decyzji politycznych. Decyzja o nawiązaniu relacji z białoruską opozycją ma charakter polityczny, wojsko nie powinno mieć z tym nic wspólnego.
Pojawia się też opinia, że uznawanie białoruskiej opozycji w czasie wojny jest niebezpieczne. Bo Łukaszenka może się zemścić. Oczywiście trzeba uważać na jego prowokację. Ale jasne jest, że nie rozpocznie operacji lądowej przeciwko Ukrainie wyłącznie z powodu własnego nieprzygotowania na ten krok.
Polityczną decyzję o tym, jak konkretnie rozpocznie się współpraca Ukrainy z białoruską opozycją, musi podjąć Kijów. Ale fakt, że ten ruch jest spóźniony i spóźniony, jest absolutnym faktem. Kijów nic nie zyskuje na de facto kontynuowaniu stosunków z Łukaszenką. Zdecydowanie traci szanse i zaufanie tych antyłukaszenkowskich Białorusinów, którzy mogliby być naturalnymi sympatykami Ukrainy. Ale stają się jej przeciwnikami, ponieważ uważają obecną politykę Kijowa za nie do przyjęcia.
ba za eurointegration.com.ua/ euroradio.fm
3 komentarzy
tagore
12 sierpnia 2022 o 12:27Autor świadomie pomija podstawowy fakt ,że obecność przedstawicieli walczących realnie Białorusinów w tym Rządzie tymczasowym uwiarygodniła by pozostałych działczy białoruskich.Poza tym w czasie próby odzyskania niepodległosci czynnik wojskowy w każdym kraju miał znaczącą rolę lub dominującą do pierwszych prawdziwych wyborów.
Obawiam się ,że to Pani Cichanouska i jej otoczenie obawia się utraty znaczenia, jeśli dojdzie na Białorusi do walk z udziałem pułku Kalinowskiego to własnie ci ludzie mogą po upadku Baćki mieć szansę na sukces. Pytanie czy Cichanouska będzie z nimi współpracować czy zwalczać.Ukraińcy uważają „Cywilów” za całkowicie uzależnionych od zagranicy i podatnych na presję.
Adrian
13 sierpnia 2022 o 03:10Tichanowska czy tam Ciechanowska nie posiada żadnego realnego wpływu na sytuację, zwykła wydmuszka, smutne podsumowanie 30 lat życzeniowego myślenia jak to już Backa jest skończony. Pułk Kalinowskiego to realna kuźnia kadr mogących czynem coś zmienić na Białorusi. Jak by porównywać Radę Regencyjna do Legionów.
Wernyhora
15 sierpnia 2022 o 14:06Radziłbym zachować ostrożność i powściągliwość we wsadzaniu nosa w nieswoje sprawy. – Jak nie umiesz pomóc, to przynajmniej staraj się nie szkodzić.
Romaszewska wyświadczyła niedźwiedzią przysługę Białorusinom wbijając młodzieży do głowy, że demonstracjami można wyrwać się z rosyjskiej strefy okupacyjnej. Polacy to przerabiali w czasach „karnawału Solidarności”, który zakończył się „wielkim postem” Jaruzelskiego.
Losy Europy Wschodniej rozstrzygną się na Ukrainie. Jeśli Ukraińcy obronią własne państwo, z pomocą Zachodu i Białorusinów też, to los Białorusi będzie lepszy. – Dziś wszyscy powinni grać na Ukrainę, nawet jeśli Ukraińcy nie zawsze dorastają do swojej historycznej i cywilizacyjnej misji, którą los im wyznaczył. – Jeśli Ukraina dziś przegra, to następna szansa może przyjść dopiero za kilkaset lat.
Lekkomyślne poddanie Ukrainy pod panowanie Rosji przez Chmielnickiego w XVII w. zaprzepaściło niepodległość Ukrainy na kilkaset lat. Trzeba uczyć się na błędach.
Białoruś w odróżnieniu od Ukrainy nie ma na Zachodzie silnej organizacyjnie i intelektualnie diaspory. Więc najlepsze, co mogą teraz robić, to wysyłać młodzież do dobrych uniwersytetów na studia. Trzeba czytać grube książki, a nie tylko oglądać Biełsat.