„Codziennie o zachodzie słońca zabijałem grupę migrantów w liczbie około dwudziestu osób”, mówi polski dezerter Emil Czeczko na zorganizowanej dziś w Mińsku konferencji prasowej. Dlaczego zatem przestępca jest nadal na wolności, a nawet organizuje wydarzenia dla mediów?
Dziś po raz kolejny opinia publiczna zobaczyła Emila Czeczkę, byłego polskiego żołnierza, który w czasie kryzysu migracyjnego zdezerterował i uciekł na Białoruś.
Jak zauważa Nasza Niwa, trwająca kilka godzin konferencja przypominała streszczenie kiepskiego filmu akcji. Zdumiewające było jednak to, że dorośli ludzie, „dziennikarze” białoruskich mediów publicznych zupełnie poważnie zadawali pytania, nie kwestionując narracji.
W skrócie wersja Emila Czeczko jest następująca.
W czerwcu 2021 r. został wysłany na granicę polsko-białoruską gdzie miał wspierać pograniczników. Jeździli po okolicy służbowym Land Roverem, pijąc piwo i rozmawiając z kolegami na luźne tematy. Przypominało to raczej kumpelski wypad, a nie patrol służbowy. I tak miło było do czasu, gdy 8 czerwca zatrzymali w lesie jakiegoś mężczyznę, którego zabił „łysy pogranicznik”.
Od tego momentu rozpoczyna się masakra, w które bezpośrednio uczestniczył Czeczko. „O zachodzie słońca codziennie strzelałem do grup migrantów w liczbie około dwudziestu osób” – Emil Czeczko odczytał tekst z kartki w języku polskim, bez wyrażania emocji.
Dezerter przekazał mediom, że w ciągu 10 dni jego pobytu na granicy miało zginąć 700 osób, a zwłoki zrzucano do specjalnie przygotowanych dołów, z których jeden mógł pomieścić ponad 70. Czeczko przyznał się przed kamerami do zabicia około 20 osób dziennie od 9 do 18 czerwca. Jak dodał, masowe egzekucje miały być nadzorowane przez polski kontrwywiad wojskowy.
Twierdzi, że dochodziło do grabieży. A wśród zabitych „widział raz kobietę i raz dziecko”.
Oczywiście, poza słowami Czeszki na konferencji prasowej nie przedstawiono żadnych dowodów: żadnych zdjęć, żadnych akt, żadnych nazwisk zmarłych… Tylko zarzuty dezertera z polskiego wojska.
Oprócz masy oczywistych niespójności, które się wyróżniają, uderzający jest charakter zachowania. Młody mężczyzna opowiadał o masakrach, prawie nie wyrażając emocji. Nie wspomniał nawet o płci „ofiar” (wspominając tylko, że wśród nich była jedna kobieta i jedno dziecko), nie wspominając o innych szczegółach.
A podczas dzisiejszej konferencji prasowej doszło do bezpośredniej sprzeczności w porównaniu z wcześniejszymi rewelacjami byłego żołnierza wojska polskiego.
W grudniu 2021 r. mówił, że polskie wojsko strzelało na jego oczach do wolontariuszy, którzy chcieli pomóc migrantom:
„Byłem w sytuacji, gdy podszedł ochotnik i zaczął mówić: – Gdzie ich zabieracie? A pogranicznik po prostu strzelił mu w czoło.” Czeszka twierdził, że był świadkiem dwóch takich przypadków.
Ale dzisiaj powiedział coś zupełnie innego. Okazuje się, że nie osobiście jednak nie widział zabójstwa dwóch aktywistów, a jedynie słyszał o tym od innych. Od kogo? Nie pamięta dokłądnie – czy to przemytnicy, czy ochotnicy.
Myślę, że nie ma sensu analizować innych niespójności. Jest ich zbyt dużo, a o motywach młodego mężczyzny pisaliśmy nie raz.
Sam Czeczka potwierdził, że uważa się za mordercę. Zaznaczył jednak, że „jest spawaczem, a teraz chce znaleźć pracę i dalej żyć”.
Organizatorzy konferencji prasowej zapewnili, że Emil Czeczko stara się o status uchodźcy na Białorusi, przechodzi szczegółowe badania lekarskie, stwierdzono u niego nawet niedobór białka.
Jednakże najważniejsze pytanie, które nasuwa się samo, brzmi: dlaczego morderca jest nadal na wolności? W kraju, w którym ludzie są ścigani za emotikony w komentarzach, sa skazywani dosłownie za noszenie skarpetek w „niewłaściwym” kolorze, z jakiegoś powodu władze śledcze ignorują publiczne przyznanie się do masowego morderstwa.
Skala konfabulacji jaką przedstawił i fakt, że są one bardzo prymitywne wskazuje, iż białoruskie i rosyjskie służby postanowiły wykorzystać Czeczkę głównie na użytek propagandy wewnętrznej.
Dla polskiej opinii publicznej rewelacje Czeczki o zamordowanych i zakopanych na granicy imigrantach są – miejmy nadzieję – całkowicie niewiarygodne.
oprac ba za nashaniva.com
9 komentarzy
Karol
10 lutego 2022 o 19:39Przeczytałem połowę tych urojeń to i tak chyba za duzo 🙂
Bogusław Łysy
11 lutego 2022 o 00:59Podziwiam…
Tomasz
11 lutego 2022 o 04:01ja natomiast doczytałem do końca 🙂 uwielbiam zasypiać w świecie wyobraźni ludzkiej
qumaty
11 lutego 2022 o 07:51„uważam się za mordercę, ale chce dalej normalnie żyć” …zara zara.. panie Czeczko! Bądźmy konsekwentni! Jak już wszystko tam „zeznasz”, to życzę sprawiedliwego, łukaszystowskiego sądu (trochę oksymoron) i jedynego możliwego dla wielokrotnego mordercy wymiaru kary czyli kulki w łeb. Wtedy uwierzę 😉
tagore
11 lutego 2022 o 16:29Kto wie ,być może rzeczywiście postawią go przed sądem w publicznym procesie obiecując po cichu dać mu nową tożsamość ,a w realu wykonując wyrok śmierci.
karol
11 lutego 2022 o 08:33No cóż…choroba nie wybiera.
Gal
11 lutego 2022 o 16:12To oczywisty stek bzdur. Niestety, ruskie mają wprawę w propagadzie i praniu mózgu. Znajdzie się odsetek ludzi którzy w to uwierzy. Nie do wiary? Pogadajcie z ruskimi na temat Katynia czy w ogóle historii. Ale najpierw się uzbrojcie jakoś. Bo to nie jest do końca bezpieczne. Ci ludzie nie dość, że mają wtłuczone do głowy alternatywne dzieje świata to jeszcze wkute kto jest wrogiem a kto nie. Nie przyjmują do wiadomości, że mogło by być inaczej. A my – Polacy – to niewdzięcznicy którzy powinni im być dozgonnie wdzięczni za ratunek. Szkoda tylko, że nie słychać dziś już krzyków gwałconych przez sowieckich soldatów polskich kobiet, nawet po wojnie (w moich okolicach tak się działo). O kradzieżach, morderstwach i rozbojach nie wspomnę. I jeśli komuś się wydaje, że to już tylko historia i to minęło, niech spojrzy w stronę wschodniej granicy. Wojna w Europie też wydawała się nierealna, do znalezienia tylko w książkach.
Taa
11 lutego 2022 o 20:59Paradoksalnie jego klamstwa pomagają Polsce. Potencjalni uchodzcy do ktorych dotrze ten news zrezygnuje.. 🙂
kos
13 lutego 2022 o 09:29Za jakiś czas Białoruś dożuci swoje trupy na nasz teren i grillowanie gotowe w KE i w Hadze. To zaczyna śmierdzieć ostrą prowokacją.