Do Tbilisi przybyli ministrowie spraw zagranicznych Estonii, Łotwy, Litwy i Islandii. Powodem wizyty jest sytuacja wokół skandalicznej ustawy o „zagranicznych agentach”, przyjętej przez parlament. Taki sam przepis w Rosji zakneblował opozycyjne media i organizacje.
14 maja parlament Gruzji zatwierdził w ostatnim, trzecim czytaniu skandaliczny projekt ustawy „O przejrzystości wpływów zagranicznych”. Policja brutalnie rozpędziła ludzi demonstrujących pod parlamentem, doszło do starć i zatrzymań.
Minister spraw zagranicznych Litwy Gabrielus Landsbergis, komentując wizytę, zauważył, że w Tbilisi „toczy się kolejna bitwa o demokrację, wolność i europejską przyszłość”.
Powiem bardzo jasno – przyjęcie ustawy o „zagranicznych agentach”, a także kampania zastraszania, nacisków i przemocy wobec gruzińskiego społeczeństwa obywatelskiego zatrzymają dalszy postęp Gruzji na drodze integracji z UE i NATO, cytuje słowa Landsbergisa MSZ.
Przebywający tego samego dnia w Gruzji zastępca sekretarza stanu USA do spraw europejskich i euroazjatyckich przestrzegł przed możliwością nałożenia sankcji na gruzińskich urzędników za podważanie demokracji.
Brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych stwierdziło, że przyjęcie przez gruziński parlament ustawy o „zagranicznych agentach” i prześladowanie protestujących jest sprzeczne z euroatlantyckimi aspiracjami Gruzji.
„Dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później …”. Prorocze słowa polskiego Prezydenta sprzed 14 lat
Kreml nazwał krytykę ustawy ze strony zachodnich partnerów Gruzji „ingerencją w jej wewnętrzne sprawy ” i podkreślił, że Moskwa tego nie robi.
Prezydent kraju Salome Zurabiszwili zapewniła w środę ministrów spraw zagranicznych krajów bałtyckich i Islandii przebywających z wizytą w Gruzji, że zawetuje kontrowersyjną ustawę o „zagranicznych agentach”.
„Nie zdradzę ducha tego kraju. (…) Przekazałam naszym przyjaciołom wiadomość, że prezydent nie będzie wykorzystany” – powiedziała prezydent Gruzji na konferencji prasowej w Tbilisi po spotkaniu z gośćmi.
Jej zdaniem przyjęcie tzw. ustawy o zagranicznych agentach pokazało, że rządzący krajem nie słuchają społeczeństwa obywatelskiego Gruzji i zachodnich partnerów kraju.
Choć Zurabaszwili zamierza zawetować ustawę, partia rządząca ma wystarczającą liczbę parlamentarzystów, aby odrzucić weto prezydenta.
Ustawa o wpływach obcych na organizacje pozarządowe została uchwalona pomimo tygodni protestów i rosnących napięć.
Przeciwnicy potępili tę ustawę jako analogię do podobnego represyjnego ustawodawstwa w Rosji dotyczącego „zagranicznych agentów”. Moskwa tłumi w ten sposób krytykę i stara się zdusić niezależne media.
B. prezydent Ukrainy: Lecha Kaczyńskiego zabili Rosjanie, a Polacy go nie doceniali
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!