„Nierozwiązanie kłopotliwych spraw, niechęć szukania kompromisów i brak obopólnych ustępstw, oczywiście w imię prawdy, może doprowadzić w przyszłości do kolejnych konfliktów, choć zapewne o innym już charakterze” – pisał dr Adam Świątek już ponad trzy lata temu. „Może być też tak, że gruntowne zmiany odbywające się obecnie na Ukrainie – mające charakter nie tylko polityczny czy gospodarczy, ale również mentalny – a także dalsza chęć niesienia przez Polskę pomocy zagrożonemu sąsiadowi stworzą dobry grunt pod przyszłą współpracę i dogłębne ułożenie wzajemnych stosunków…”.
Tekst dr Świątka z października 2014 przypominamy za portalem nowahistoria.interia.pl. Może warto go odświeżyć w ferworze emocji, jakie rozgorzały w kontekście rocznicy akcji „Wisła” i demontażu nielegalnego pomnika UPA w Hruszowicach?
Na długo przed końcem wojny, wskutek porozumienia Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Związku Sowieckiego podczas konferencji teherańskiej, pod koniec 1943 roku, zostało usankcjonowane włączenie wschodnich województw II Rzeczypospolitej do ZSRS. Za wschodnią granicę przyjęto tzw. linię Curzona, opartą o linię Bugu, choć z jeszcze nieprzesądzonym statusem Lwowa. W 1944 roku postanowienia te zostały zatwierdzone wskutek porozumienia Stalina z marionetkowym i nieuznawanym jeszcze na Zachodzie komunistycznym Polskim Komitetem Wyzwolenia Narodowego. Ustalenia odnośnie nowych wschodnich granic Polski zostały ostatecznie przypieczętowane na kolejnych konferencjach „wielkiej trójki” w Poczdamie i Jałcie w 1945 roku. Oprócz zmian terytorialnych na zachodzie i wschodzie Polski przewidziano wówczas także wymianę ludności między Polską i ZSRS, która de facto od roku już się odbywała.
Wysiedlenia ludności polskiej z Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej, a ukraińskiej z Polski ludowej miały być pomysłem na rozwiązanie problemów etnicznych na terenie dawnej Galicji. I tak, od jesieni 1944 roku rozpoczęto akcję przesiedlenia ludności ukraińskiej (a także łemkowskiej) z Podkarpacia na Ukrainę. Oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) sformowane na terenie Podkarpacia w połowie 1944 roku występowały przeciwko tym akcjom, nie chcąc doprowadzić do odukrainizowania tego regionu. Niejednokrotnie dochodziło do potyczek upowców z istniejącymi jeszcze formacjami Armii Krajowej oraz Narodowych Sił Zbrojnych, a później z formacjami wojskowymi ludowej Polski. Do 1946 roku z obecnych terenów południowo-wschodniej Polski wysiedlono do ZSRS niemal pół miliona ludności ukraińskiej i łemkowskiej.
Analogicznie sytuacja wyglądała na Kresach. Od początku 1945 rozpoczęły się aresztowania w Galicji Wschodniej działaczy polskiego podziemia, łącznie 17 tys. osób, z których część deportowano w głąb Związku Sowieckiego do ciężkiej pracy fizycznej. Następnie, od maja 1945 roku planowano wywozić ludność polską z włączonych do Związku Sowieckiego polskich województw. W samym Lwowie tzw. „ewakuację” Polacy postanowili zbojkotować, licząc na przejściowy charakter władzy sowieckiej. Latem 1945 roku, gdy mocarstwa formalnie uznały Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej (komunistyczny rząd rozszerzony o przybyłych z Anglii ludowców ze Stanisławem Mikołajczykiem na czele), a cofnięto uznanie dla władz emigracyjnych w Londynie, lwowiacy za namową przybyłego ze specjalną misją do miasta Stanisława Grabskiego, zaczęli jednak opuszczać dawną stolicę Galicji. Jednocześnie Grabski pertraktował z Sowietami w sprawie przekazania Polsce tamtejszych dóbr kulturalnych, z których niewielką część udało się przewieźć nad Wisłę, a w zasadzie nad Odrę. Przyłączony do Polski Wrocław stał się bowiem nie tylko ojczyzną dla części lwowskich wysiedleńców, ale także centrum kultury, które miało dziedziczyć polski dorobek kulturalny Lwowa (przeniesiono tam m.in. Zakład Narodowy im. Ossolińskich czy Panoramę Racławicką). Początkowo nieustępliwy w sprawie kwestii opuszczenia miasta przez Polaków arcybiskup lwowski obrządku katolickiego Eugeniusz Baziak ostatecznie pod groźbami zsyłek lwowiaków do Kazachstanu i Donbasu też ustąpił, przenosząc metropolię lwowską do Lubaczowa na terenie Polski ludowej. Galicję Wschodnią i Wołyń do końca 1946 roku opuściło łącznie około 800 tys. osób, z czego 100 tys. z samego Lwowa. W grupie wysiedleńców z Kresów, oprócz Polaków, było też ok. 30 tys. ocalałych od Zagłady Żydów i 10 tys. Ukraińców, głównie związanych z Polakami więzami rodzinnymi. Efektem wywózek było pozbawienie całego regionu jego wielokulturowej tożsamości, kształtowanej od setek lat. Na miejsce deportowanych Polaków sprowadzano ludność ukraińską ze wsi, a także wschodniej Ukrainy. Nierzadko osiedlano tu również rodziny rosyjskich wojskowych. Wraz z wywózkami polskiej ludności rozpoczął się okres sowietyzacji i ukrainizacji Lwowa i całej prowincji. Szła za tym całkowita depolonizacja, nie tylko w sensie językowym, ale również w kontekście pamięci historycznej – poprzez niszczenie śladów polskości.
Chociaż zachodnioukraińskie ziemie połączone zostały z Ukrainą w ramach Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej, to naturalnie w żaden sposób komunistyczne rządy nie mogły zadowolić ukraińskiej społeczności w Galicji Wschodniej, a już tym bardziej ukraińskich nacjonalistów, upatrujących w Związku Sowieckim głównego wroga. Partyzancka walka UPA z Sowietami trwała jeszcze przez kilka lat. Symbolicznym i przełomowym momentem w historii tej formacji było zabicie Romana Szuchewycza w 1950 roku. Upowcy ukrywali się w podziemiu, walcząc z Sowietami jeszcze w latach 50. XX wieku. Cenę za działania ukraińskiego nacjonalistycznego podziemia przypłaciło kilkaset tysięcy Ukraińców, niekoniecznie związanych z tym ruchem. Zarówno upowcy, jak i osoby podejrzane o sprzyjanie nacjonalistom, wskutek działań NKWD byli aresztowani, skazywani na długie wyroki lub śmierć, w końcu wywożeni w głąb ZSRS. Powojenne, sowieckie represje na ludności ukraińskiej zaważyły na powstaniu heroicznej legendy nurtu nacjonalistycznego i upowskiej partyzantki jako jedynej siły ukraińskiej zdolnej do podjęcia walki o państwo ukraińskie, co przyćmiło – przynajmniej w powszechnym odbiorze – wyznawaną ideologię i dopuszczone metody tejże walki.
UPA zostało zlikwidowane również w tej niewielkiej części Galicji Wschodniej, która weszła w skład Polski ludowej. Mimo wysiedleń z lat 1944-1946 na terytorium południowo-wschodniej Polski wciąż mieszkała ludność ukraińska, a UPA prowadziła swoją działalność. Od stycznia 1947 roku planowano przesiedlenie Ukraińców na przyłączone do Polski tzw. Ziemie Odzyskane celem rozproszenia ludności ukraińskiej, uznawanej za niebezpieczną. Podjęcie decyzji o akcji przesiedleńczej zostało przyspieszone po zabiciu przez UPA w dniu 28 marca 1947 roku przejeżdżającego przez Jabłonki w okolicach Baligrodu gen. Karola Świerczewskiego. Do akcji „Wisła”, trwającej od końca kwietnia do końca lipca 1947 roku, przeznaczono ponad 20 tys. żołnierzy i członków innych służb porządkowych Polski ludowej. Granice zabezpieczano wówczas zarówno po stronie sowieckiej, jak i czechosłowackiej. Wysiedlono na przyłączone do Polski tereny zachodnie oraz Warmię i Mazury (czyli tzw. Ziemie Odzyskane) ok. 140 tys. osób. W trakcie przewożenia wysiedleńców koleją wszystkich podejrzanych (niemal 3 tys. osób, w tym księży greckokatolickich i prawosławnych) wyładowywano z pociągu i kierowano do Centralnego Obozu Pracy w Jaworznie, który był dawną filią KL Auschwitz, a teraz „służył” nowej władzy komunistycznej.
Wysiedlenia doprowadziły także do zniszczenia UPA, zarówno wskutek działań wojskowych, jak i faktycznego rozproszenia Ukraińców w Polsce. Akcja „Wisła” miała prowadzić do asymilacji niepewnej politycznie ludności, należy też pamiętać, że była prowadzona z aprobatą społeczeństwa, wiedzącego o rzeziach na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Sami przesiedleni Ukraińcy funkcjonowali w środowisku polskich osiedleńców, nie pozwalano im początkowo pielęgnować swojej kultury, posługiwać się publicznie językiem ukraińskim, a nawet celebrować swojej religii. Co więcej, działania przesiedlonych Ukraińców były pod stałą obserwacją komunistycznych służb bezpieczeństwa. Stan ten trwał do odwilży, która nastąpiła w latach 50. w PRL. I choć nie pozwalano wracać do swoich dawnych gospodarstw, w których zresztą zdążyli się już osiedlić Polacy, to jednak pojawiły się ograniczone, ale jednak, możliwości działalności kulturalno-oświatowej dla przesiedlonej ludności.
Komunizm, w założeniu ponadnarodowy, w praktyce okazał się głównym realizatorem ideologii narodowej – zarówno w przypadku polskim, jak i sowieckim. Polska ludowa, zrywając swoją wielowiekową tradycję państwa wielokulturowego, stała się krajem niemal mononarodowym, z kolei z krajobrazu sowieckiej Ukrainy, zwłaszcza tej zachodniej, zniknęli w sposób widzialny Polacy. Co prawda pewna, niewielka liczba Polaków pozostała na terenie dawnej Galicji Wschodniej, przetrwali też Polacy na terenie środkowej Ukrainy (wchodzącej uprzednio w skład Rosji), którzy przeżyli tragedie międzywojennego okresu sowietyzacji i represji. Niemniej jednak od połowy XX wieku żywioł polski nie stanowił już siły politycznej na terytorium Ukrainy.
Pozostały natomiast w obu społeczeństwach, polskim i ukraińskim, wzajemne uprzedzenia, narosłe do apogeum wskutek – w przypadku polskim – ludobójstwa na Wołyniu i w Galicji Wschodniej, a w przypadku ukraińskim – z powodu późniejszych przesiedleń, choć niewspółmiernych w skali doznanej tragedii. W przypadku polskim pozostał też żal nie tylko za zamordowanymi krewnymi, ale również za utraconymi ziemiami, zwłaszcza zaś za jednym z głównych polskich centrów kulturalnych – Lwowem.
Tymczasem na emigracji formułowało się nowe podejście do sprawy nie tylko granic, co stosunków polsko-ukraińskich, a także polsko-białoruskich i polsko-litewskich. Redaktor opiniotwórczego dla emigracji, ale również docierającego nieoficjalnie do Polski, czasopisma emigracyjnego „Kultura”, Jerzy Giedroyc, traktując Związek Sowiecki jako głównego dla Polski wroga, sformułował w latach 60. XX wieku założenia doktryny, mającej wspierać trzy sąsiadujące z Polakami narody, niezależnie od świeżych ciągle ran, aby doprowadzić ostatecznie do utworzenia buforu między Polską i Rosją. Tym buforem miały być niepodległe republiki Litwy, Białorusi i Ukrainy. Doktryna ta stała się podstawą polskiej polityki tuż po obaleniu komunizmu. Polska jako pierwszy kraj na świecie z końcem 1991 roku uznała niepodległość Ukrainy, wyzwalającej się spod władzy ZSRS, a pół roku później zawarto „Traktat między Rzecząpospolitą Polską a Ukrainą o dobrym sąsiedztwie, przyjaznych stosunkach i współpracy”, stwierdzający nienaruszalność granic, których nie będzie się podważać również w przyszłości.
Choć współcześnie przypieczętowano granice powstałe w wyniku II wojny światowej, to jednak nie rozwiązano wielu nabrzmiałych problemów, które stoją zawadą w ułożeniu prawdziwych i autentycznych relacji między Polakami i Ukraińcami, niezależnie od wielu aktów dobrej woli z obu stron, a także udzielanego – zwłaszcza w ostatnim czasie – wsparcia Ukrainie ze strony polskiej. Zauważalne jest zwłaszcza rozmijanie się polityk historycznych obu państw co do wspólnych dziejów. Polityki te – objawiające się fundowaniem miejsc pamięci, państwowymi obchodami wydarzeń historycznych, honorowaniem postaci historycznych, zakładaniem muzeów i izb pamięci – bazują na tradycjach historiograficznych, pisanych z pozycji interesów narodowych, te zaś siłą rzeczy są sprzeczne.
Z polskiej strony często winą jest pisanie i odczytywanie historii, nie wychodząc poza schemat sentymentalno-martyrologiczny, który warunkuje ocenę przeszłości głównie w oparciu o poczucie doznanej krzywdy; z ukraińskiej zaś problemem jest pisanie o szczytnych celach, uświęcając lub przemilczając niemoralne środki, które do ich osiągnięcia doprowadzały.
Raczej nie uda się wypracować wspólnej wersji historii, akceptowalnej dla obu stron, ale możliwe jest takie przepracowanie przeszłości z uwzględnieniem punktu widzenia drugiej strony, aby dostrzec to, co było moralnie złe we własnych dziejach.
Oczywiście terytorium dawnej Galicji nie stanie się na powrót wielokulturowe, ale nie można budować przyszłości bez uznania przeszłości takiej, jaką była w rzeczywistości, a była współdzielona przez Polaków, Ukraińców, Żydów, Ormian, Niemców itd.
Nierozwiązanie kłopotliwych spraw, niechęć szukania kompromisów i brak obopólnych ustępstw, oczywiście w imię prawdy, może doprowadzić w przyszłości do kolejnych konfliktów, choć zapewne o innym już charakterze. Może być też tak, że gruntowne zmiany odbywające się obecnie na Ukrainie – mające charakter nie tylko polityczny czy gospodarczy, ale również mentalny – a także dalsza chęć niesienia przez Polskę pomocy zagrożonemu sąsiadowi stworzą dobry grunt pod przyszłą współpracę i dogłębne ułożenie wzajemnych stosunków? Polska i Ukraina na pewno tego potrzebują.
Kresy24 za: Adam Świątek, Polacy i Ukraińcy: Sowieckie rządy, przesiedlenia, zmierzch polskiego Lwowa. Koniec czy początek?
32 komentarzy
Jurko
30 kwietnia 2017 o 02:39Skłócenie obu narodów leży w interesie wiadomo kogo. Więc spodziewajmy się w najbliższym czasie podobnych ekscesów, które nie są nam na rękę ani Ukraińcom. Pewna opcja będzie robić tylko prowokacje aby skłócić za wszelką cenę oba narody. Wybaczam Wam Bracia Ukraińcy jeśliście poczuli się obrażeni. Wiele wieków mieszkaliśmy obok siebie. Ostatnio komuś szczególnie zależy na popsuciu relacji między naszymi narodami. Pamiętajcie, że często w żyłach naszych obu narodów płynie podobna krew.
prawy
30 kwietnia 2017 o 11:40” depolonizacja, nie tylko w sensie językowym, ale również w kontekście pamięci historycznej – poprzez niszczenie śladów polskości.”
Obecnie wrzaskliwie aprobowana i materialnie kontynuowana.
prawy
30 kwietnia 2017 o 18:17” że często w żyłach naszych obu narodów płynie podobna krew”
Przecież właśnie ta wspólna krew, jakże często była JEDYNYM powodem dla zastosowania wyszukanych bestialskich METOD Genocidum Atrox!!!!
prawy
30 kwietnia 2017 o 21:05„Wybaczam Wam Bracia Ukraińcy jeśliście poczuli się obrażeni.”
„Ukraińska Powstańcza Armia była dla Łemków strukturą zewnętrzną, która w 1944 roku weszła na terytorium Łemkowszczyzny, wymuszając posłuch i narzucając tożsamość ukraińską, podobnie jak w okresie okupacji niemieckiej, robiła to Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów i kolaborujące z Niemcami organizacje ukraińskie.”
Kto tak propagandową „szlachetność” typu Jurko, wobec obrażalskich przyszpilił?
Pafnucy
4 maja 2017 o 21:35Wiadomo komu służy. Eskimosom. Pisz za siebie i wybaczaj za siebie. Najpierw Norymberga dla banderowców a potem możemy siadać do rozmów.
Jan53
30 kwietnia 2017 o 06:03Raczej jest to początek końca.
jubus
30 kwietnia 2017 o 08:46Tak długo jak będzie panować giedrojsciowski debilizm, zamiast piłsudczykowsko-dmowskiego polsko-centryzmu, nic sie nie zmieni. Ludzie chyba do tej pory nie rozumieją o co chodziło zarówno w jednej, jak i w drugiej koncepcji.
Większość osób ani nie czytało Piłsudskiego ani tym bardziej Dmowskiego. Teza jakoby Dmowski był prosyjski, a Piłsudski antyrosyjski czy o zrozo, proukraiński jest po prostu tak debilna, że trudno to w ogóle tłumaczyć. Obaj byli propolscy i nic więcej.
Z tym niestety Polacy do tej pory mają problem. Z nacjonalizmem. Rządzi u nas jakieś karykaturalne połączenie liberalizmu czy raczej libertarianizmu z patriotyzmem. I to jest problem dla Polski, numer jeden. To połączenie zresztą występuje i na Wschodzie, na Ukrainie. To libertarianizm i dosłownie, sranie na własny naród, doprowadziło Ukrainę do upadku. Tak jak doprowadza Polskę.
Można się śmiać z Rosjan, ale oni, kwestie państwa i władzy stawiają wyżej niż własne, prywatne dobro. U nas jest na odwrót.
A nacjonalizm polega na stawianiu interesu narodu ponad własne dobro, jako jednostki. Po prostu, jeśli całemu narodowi, żyje się dobrze i mi, jako członkowi tegoż narodu, również żyje się dobrze.
Wszystkie państwa, z Polską na czele mają z tym problem, choć Zachód przynajmniej miał to w przeszłości. Tak długo jak Polacy, Ukraińcy czy Rosjanie, będą stawiać interes własny, własnego tyłka niż interes kraju i narodu, wspólnoty, tak długo będzie u nas syf, kiła i mogiła.
O tym właśnie pisali zarówno Dmowski jak i Piłsudski, a nie o tym, komu trzeba laskę robić czy Ukraińcom czy Rosjanom, a może Zachodowi czy innej kloace.
prawy
30 kwietnia 2017 o 08:47Jakie fałsze w tym jednym zdaniu,autor czytelnikom zaserwowował?
„ale także , które miało dziedziczyć polski dorobek kulturalny Lwowa (przeniesiono tam m.in.
Czytelnicy znający historię Polski, zapewne z łatwością w przypadku „dziedziczenia centrum kultury” w tym takich takich tegoż dziedziczenia symboli, jak:Zakład Narodowy im. Ossolińskich czy Panorama Racławicka,wiedzą.
Basia
30 kwietnia 2017 o 09:44Z ideologią banderowską Ukraina nigdy nie będzie krajem przyjaznym Polsce i im szybciej to do wszystkich dotrze, tym lepiej. Ukraińcy powinni wybierać, albo zbrodniarz Bandera, albo Europa i Polska.
win13
3 maja 2017 o 21:06Ideologii banderowskiej na ukrainie nie ma.U nas jest skrajna prawica ONR tak samo na ukrainie zachodniej występuje takie coś.jeżdziłem po Ukrainie i pojęcie takie jak UPA,czy banderowiec było nie znane do czasu jak obalono Janukowycza Putinowska propaganda straszy banderowcami,i ponoć na ukrainie rządy sprawują banderowcy.Co jest kłamstwem i manipulacją.UPA występowała w części zachodniej Ukrainy.i to było dawno.Natomiast ukraińcy mają prawo czcić takich bochaterów jakich chcą i nam nic do tego.my mamy swoich bohaterów oni swoich.co do ludobójstwa to na Ukrainie wymordowano 70 000 tys.polaków,a na Litwie ponoć 120 000 tys.i wszyscy milczą.Ruscy wymordowali setki tysiecy polaków i cisza,histeria tylko o smoleńsk gdzie poległo 7000 oficerów.w jugosławii w czasie II wojny światowe była taka kobitka co w obozie koncentracyjnym wyrżnęła 2 miliony pobratymców.i po co te histerie było minęło,a my powinniśmy patrzeć w przyszłość i zachowywać się jak Bóg przykazał.
tagore
9 czerwca 2017 o 14:18Zabawne kłamstwa,czy autor sądzi ,że nikt w Polsce nie czyta i nie słucha w języku ukraińskim wypowiedzi
ukraińskich polityków i dziennikarzy?
Marcin
30 kwietnia 2017 o 10:42Napisałem wczoraj komentarz, ale się nie pojawił – chyba był zbyt merytoryczny i cenzura nie mogła go puścić. Komuna wiecznie żywa.
Jarema
30 kwietnia 2017 o 12:14Dobrze, że piszesz o braku publikacji. Wolność wypowiedzi jest fundamentem demokracji. Zachęcam zamieść kolejny raz ten komentarz.
prawy
30 kwietnia 2017 o 10:49Prawdę o bestialskim ludobójstwie ukrywać należy, sprawców Genocitum Atrox nie potępiac oraz w RP również gloryfikować ze względu na postulowany braterski sojusz.
Taka oto autorska konkluzja jest.
Czym będą Polacy po zastosowaniu tych autorskich zaleceń i co będą widzieć spoglądając w lustro, autor nie raczył powiedzieć.
Japa
30 kwietnia 2017 o 11:20Jeżeli Kresy 24 nie zrozumieją, że NARRACJA świata, w tym i Polski, wobec Ukrainy się zmienia, to nikt, normalny, na tę stronę zachodzić nie będzie. Możecie , co najwyżej, zejść do poziomu tuby Związku Ukraińców w Polsce i być narzędziem siania .skrajnej, propagandy. Czas i rzeczywistość pracują przeciw neobanderyzmowi. Wężmy na przykład postępek tej wiedżmy Biniedowej. Jeszcze rok temu kaczyści by ją na rękach nosili. Popatrzmy, że nawet , taka marionetka jak Maliniak , uchylił kapelusza przed żołnierzami Berlinga. Nic nie dzieje się przypadkiem. Kaczyzm przeżywa kryzys zaufania. W sferze ekonomicznej to droga do nikąd. Polacy ubożeją, opuszczają kraj. To samo jest z neobanderyzmem, który chciał zawojować całą Ukrainę. Efekt jest taki, ze Ukraińcy opuszczają swój kraj. Nastepuje odsłona spektaklu pt. Krym i Donbas. Europa mierzy się problemem wytarcia mleka, które wylał USrael i Polska. Panie Adamie Świątek, czego potrzebują Polacy i Ukraińcy to dwie różne sprawy. Normalni ludzie (czyli bez kaczystów i neobanderowców) potrzebują spokoju i oczekuja na rozwój gospodarczy swoich ojczyzn, taki zeby nie wysyłał obywateli na poniewierkę.
Sebastian
30 kwietnia 2017 o 11:59Linia Curzona jest dla mnie granicą wyznaczającą jedynie polską strefę. Granica Kresów II RP + Podole jest końcem strefy mieszanej polsko ukraińskiej. Dalej jest strefa wyłącznie Ukraińska.
Region Podkarpacia nie został odukrainizowany, gdyż tu nigdy Ukrainy nie było. Wysiedlono ludność rusińską. Akcja Wisła nie została przyspieszona po zabiciu generała, gdyż to nie taczki, a jeden miesiąc po zabiciu jego to żadne przyspieszenie. Polacy „zdążyli” się osiedlić gdyż zostali wypędzeni z Kresów bez niczego, a tamci dostali domy na zachodzie.
Polski interes narodowy nie musi przeczyć prawdzie, by się wypełniać.
Polska historia nie jest sentymentalna, lecz prawdziwa. To wspomnienia są sentymentalne, wspomnienia każdego.
Jakie szczytne cele ma Ukraina?
Moralnie złe w „ukraińskich” dziejach było dążenie do celu po trupach, także cel był zły, dominacja dla dominacji.
Proszę nie mówić hop, co do Galicji Wschodniej. Odrzucenie wszystkiego co obce, podkreślam „wszystkiego”, doprowadzi do wyjałowienia kraju, zamknięcia się na rozwój. Każdy będzie się bał przyjechać i inwestować w kraju, gdzie się wybija obcych. Taki kraj będzie zawsze biedny. Ukraińcy muszą to zrozumieć, że bieda minie, gdy „obcych” wpuszczą do siebie, i potępią ich wybijanie.
Polska ciągle ustępuje, jak Macfly z Powrotu do przyszłości, dlatego nie można pisać o braku obopólnych ustępstw.
Nie widzę gruntownych zmian na Ukrainie, ale gdy się takie pojawią, szczególnie odnośnie syna marnotrawnego, który uzna swój błąd sprzed 400 lat, o odłączeniu od Rzeczpospolitej, wtedy powitam go i ugoszczę.
stary Buc
30 kwietnia 2017 o 13:34Żeby się PO+jednać to od strony Polaków należałoby nie tylko zapomnieć o ludobójstwie Polaków ale również zniżyć się MORALNIE i CYWILIZACYJNIE i przyjąć ich banderowską następującą NARRACJĘ:
1) Rzeź wołyńska bezbronnej cywilnej polskiej ludności w najbardziej nieodpowiednim czasie dla Polaków, po napadzie Niemiec hitlerowskich i Stalinowskiego ZSRR była wojną polsko – ukraińską,
2) przesiedlenie zwane Akcją Wisła było ludobójstwem i należy „braciom” ukraińskim nie tylko dać bezzwrotne PO+życzki ale wypłacić wielkie odszkodowania za to przesiedlenie (nie mylić z wysiedleniem),
3) W każdym miejscu na terenie Polski gdzie tylko chcą i sobie życzą, mogą budować POmniki chwały zwyrodniałych ludzkich bandytów czyli ich tzw. hieroji a każdy sprzeciw ze strony polskiej solidnie ukarany (POżądane brutalne)!
4) Przyjąć bez szemrania każdą ich ilość z Ukrainy zwłaszcza gloryfikatorów UPA i OUN, którą obecnie masowo opuszczają a kiedyś krwawo czyścili z polskiego kąkolu,
5) Zwrócić zagrabione etniczne ukraińskie ziemie wraz z staro-ukraińskim miastem Kraków a traktaty międzynarodowe dot. granic PO II wojnie światowej uznać za nieważne i niesprawiedliwe,
6) Odznaczyć wysokimi orderami państwowymi (może być wymiana)szczególnie zasłużonych w tzw. „pojednaniu” braterskim: Wiatrowycz, Szeremeta, Szuchewycz …. ze strony polskiej: Tyma, Nitras, Trzaskowski, Święcicki, Schetyna, Kopacz…
TAKIE SĄ JEDYNIE MOŻLIWE I DOPUSZCZALNE WARUNKI UGODY I POJEDNANIA ZE STRONY BANDEROWSKIEJ!!!…
black flag
30 kwietnia 2017 o 13:54,,,,czy bez silnika w samochodzie mozna jechac ? to takie pytanie dla ludzi z tzw. ukrainy ,,,
prawy
30 kwietnia 2017 o 14:12„ale możliwe jest takie przepracowanie przeszłości z uwzględnieniem punktu widzenia drugiej strony, aby dostrzec to, co było moralnie złe we własnych dziejach.”
Przecież na moralne dobre postępowanie, zgodne z ukrodekalogiem, nawet hierarchowie ukraińscy się powołują twierdząc do kleryków w swoich seminariach że bł. Chomyszyn albo zwiariował gdy napisał Dwa Królestwa, albo Dwa Królestwa putinowską fałszywką przez jego agenturę w lubelskim KUL-u, sporządzoną jest.
Enej bandyta
30 kwietnia 2017 o 16:54Nie można odpuścić, takie odpuszczanie doprowadziło do katastrofy. To my mamy wszystkie atuty, oni żadnych. To im powinno zależeć, nam niekoniecznie. Symetria i spokojne tłumaczenie, że w Europie nie można tolerować faszyzmu. To jest jedyna droga. Podsumowując Ukraińcy tak, banderowcy Nie !!!
MiraS
30 kwietnia 2017 o 20:53Nie było początku i nie będzie końca. Raczej stan pernamentnej wrogości. Do momentu kompletnej bankrucji Ukrainy. Wtedy przyjdą prosić o żywność i litość. I tak w kółko ⭕.
pyra
1 maja 2017 o 02:52o żywność (przynajmniej oficjalnie) to nie – ale o kasę to zawsze – bo tak jest zapisane w gadziniej ukraińskiej moralności.
kocki
30 kwietnia 2017 o 21:56Enej bandyta- ludzie wolą faszyzm – a nie zydokomunizm – Ukraina zarządza zydzy a nie banderywci kiedy polakow zydzy – brać do niewoli w stryczek na szyi- polacy pokocha faszyzm – jeśli uda im
Paweł Bohdanowicz
1 maja 2017 o 09:03(…) Jedno tylko chciałbym po raz kolejny podkreślić:
BYŁY RZEZIE POLAKÓW i RZEZIE UKRAIŃCÓW
Przeciwstawianie akcji Wisła rzeziom jest niefortunne.
Najbardziej krwawa faza konfliktu (1943) miała dwa niezależne początki: jeden na wschodzie, drugi na zachodzie. Na wschodzie iskrą była współpraca naszych rodaków z sowietami (i z Niemcami, lecz to z początku było mniej ważne). Gdy na zachodzie zaczęły się rzezie ludności ukraińskiej, nie było tam praktycznie żadnych nacjonalistycznych formacji.
Jarema
1 maja 2017 o 22:38Złota zasada się kłania! Piłeś nie pisz! Przecież to przebija propagandę Wiatrowycza!
wnuk rezuna
1 maja 2017 o 23:35Czy Ty Bohdanowycz zrozumiesz w końcu że nam Polakom chodzi o POTĘPIENIE OPRAWCÓW TYCH RZEZI !!!!!
Wszystkich Oprawców !!! , polskich też jeśli tacy są !
Godne Upamiętnienie Wszystkich Ofiar!!!…Polaków i Ukraińców
POTĘPIENIE PRZYWÓDCÓW TYCH ZBRODNI i ich ZBRODNICZEJ IDEOLOGII !!!!
Więc przestań z tym swoim nikczemnym uporem „dowodzić” że ludobójstwo wołyńskie i operacja Wisła to „zbrodnie” które sie wzajemnie „REDUKUJĄ”, więc dalsze poszukiwanie winnych jest pożyteczna głupotą w interesie rosyjskim .
Zrozum w końcu płazie, że BRATERSTWO czy nawet tylko przyjażń między narodami może być tylko wtedy , kiedy Ukraińcy polskie ofiary wołyńskich mordów potraktują jak swoje WŁASNE !!!!!, a wołyńskich zbrodniarzy potraktują tak jak zbrodniarzy Narodu Ukraińskiego !!!
Oczywiście ..vice versa .
W przeciwnym razie czas budować zasieki z drutu kolczastego i pola minowe na Wschodniej Granicy Unii Europejskiej ……
Adr
2 maja 2017 o 20:24On niczego nie rozumie.
Tak jak reszta gyedrociowsko-banderowskiego towarzystwa które myśli że jak opanowało instytucje
to są w stanie zrobić nam wodę z mózgu.
Nie rozumieją nawet że szkodzą tej swojej ukochanej Ukrainie,
kiedyś balon pojednania pęknie i w tedy będą mieli prze…
Maur
2 maja 2017 o 15:16Miota się Pan od ściany do ściany. Chyba, że…???
O jakich rzeziach ludności ukraińskiej na zachodzie Pan mówi?
Co oznacza: na wschodzie iskrą była współpraca naszych rodaków z sowietami i z Niemcami?
Co oznacza ” naszych rodaków”? Kim są pańscy rodacy?
Aby tu jakikolwiek sens znaleźć trzeba by uznać Polaków za ludność ukraińską – wówczas mozna mówić o początku rzezi na zachodzie. Podobnie dotyczy to współpracy Ukrańców z ZSRR i Niemcami.
Przeciwstawienie akcji „Wisła” – „Rzezi Wołyńskiej” nie jest niefortunne, jest podłym obrazoburstwem.
——————————————————–
Akcja „Wisła” jest procesem odwracalnym. Od lat 50-tych aż do dzisiaj. Tylko jakoś zupełnie znikoma cześć przesiedlonych Ukraińców i Łemków zechciała wrócić w swoje rodzinne strony. (Opisywałem przypadek znajomych Ukraińców).
Rzeż Wołyńska jest nieodwracalnym faktem ludobówstwa i zbrodni przeciwko ludzkości w najbardziej barbarzyńskim wykonaniu Ukraińców na swoich sąsiadach, przede wszystkim Polakach.
Ukraina została ” jako te zboże oczyszczone z kąkolu” pozbawiona Polaków a plonów jak nie było tak nie ma. Zboża nie ma kto zasiać nie mówiąc już o pielęgnacji,a wszystko chwastami zarasta.
Gmach Ukrainy budowany na bagnie musi w tym bagnie pozostać. Każdy fundament włożony w to bagno to bagno pochłonie. Jeżeli tacy budowniczy jak Wiatrowicz aspirują i znajdują posłuch do projektowania fundamentów państwa to ono nie jest nawet na etapie początku końca początku. Jest tylko na początku końca.
prawy
1 maja 2017 o 12:29„nie było tam praktycznie żadnych nacjonalistycznych formacji.”
Nie było więc od 1939r. w GG, ukraińskiej policji pomocniczej utworzonej, dla uprawiania w GG terroru III Rzeszy wobec Polaków, z wyznawców ukronazizmu i członków OUN.
Tak ŁŻE, siebie charakteryzując tym samym, Gosiewska vel Bohadanowicz.
pl
2 maja 2017 o 20:38Akcja „Wisła” była błędem? Może trzeba było zabić wszystkich Ukraińców na tamtych terenach i teraz mówić, że była to kontynuacja wojny polsko-ukraińskiej (tak jak nazywają to Upaińcy)?
Pafnucy
4 maja 2017 o 21:51Zamknąć granicę, zostawić ich Rosji i wróci normalność. Dalej ukrainę będą okradać, dalej będą żyć w biedzie ale banderowcy będą chodzić kanałami. I to będzie zwycięstwo Polski.
krzysztof
22 maja 2017 o 23:01Nie było początku,więc nie może być końca.
Ten naród ma genetycznie zakodowane ludobójstwo,i wcale się z tym nie kryje.Oni nie potrzebują żadnych przyjaciół
i to są ich słowa,a Polska???? No cóż,głupi Jasio zrobił
swoje.