W Rosji odbyły się dziś wybory lokalne, do których nie dopuszczono wielu kandydatów opozycji, zwłaszcza w Moskwie i Petersburgu. Niektórzy z nich zostali wtrąceni do aresztów i więzień po letnich ulicznych protestach w Moskwie.
Jedną z odrzuconych przez komisję kandydatek do rady miejskiej Moskwy, która jest na wolności, jest Liubow Sobol (karana była „tylko” grzywnami). Mimo to zagłosowała dziś w wyborach podkreślając, że dzisiejszy dzień to „pogrzeb choćby iluzji demokratycznych wyborów”. – Mamy prawo oddać głos na naszych politycznych reprezentantów w radzie miejskiej i zgromadzeniu municypalnych, ale nam na to nie pozwolono – powiedziała Sobol.
Opozycja skupiła się na obserwowaniu wyborów, i na tzw. „mądrym głosowaniu”, do którego wezwał najbardziej popularny lider opozycji Aleksiej Nawalny (Sobol jest jego współpracowniczką). Nawalny wezwał, by głosować na każdego, kto nie jest związany z kremlowską partią Jedna Rosja, choćby to był przedstawiciel koncesjonowanej opozycji (np., jak w Moskwie, z partii komunistycznej).
Głosowanie odbyło się w 83 wszystkich obwodach i miastach w Rosji, także na okupowanym przez Rosję Krymie. Tak jak przy okazji każdych tego typu działań na Krymie w ostatnich latach Ukraina, organizacje międzynarodowe i kraje NATO i UE (w tym Polska) wydały oświadczenie, że jest to terytorium Ukrainy i rosyjskie wybory są tam nielegalne.
Po oddaniu głosu w swoim lokalu wyborczym w Moskwie prezydent Władimir Putin powiedział, że nie potrzeba więcej kandydatów i więcej różnorodności w wyborach. – W niektórych krajach jest 30,50 czy 100 kandydatów. Jakość ich pracy nie zmienia się od tego. Nie liczy się ilość, ale jakoś – stwierdził filozoficznie Putin.
Z różnych miejsc kraju dochodzą informacje i skargi opozycyjnych działaczy, którym lokalne władze utrudniają pracę obserwatora wyborów.
W regionie Tuwa na Syberii autobus wiozący dziennikarzy i obserwatorów został ostrzelany przez zamaskowanych mężczyzn na koniach. Strzelali do opon, by unieruchomić pojazd. Nikt nie został ranny.
W Sankt Petersburgu jedna z obserwatorek została oblana zieloną cieczą pod swoim domem przez nieznanego mężczyznę, który jednocześnie groził jej, by nie mieszała się do liczenia głosów.
Policja w Moskwie zatrzymała działacza monitorującej wybory organizacji Gołos, Władimira Jegorowa. Oskarżony został o… chuligaństwo.
Popularność partii Jedna Rosja jest na tyle niska, że niektórzy jej kandydaci w wyborach udają kandydatów niezależnych. W Moskwie żaden jej kandydat nie startuje pod szyldem Jednej Rosji, co jest sytuacją bez precedensu w historii wyborów lokalnych w Rosji.
Oprac. MaH, rferl.org
1 komentarz
Jędrzej
9 września 2019 o 02:48teraz to już cały świat śmieje się z „czerwonych khmerów z Kremla”