Quandyq Shamakhaiuly, dziennikarz krytyczny wobec władz zmarł wczoraj nagle w szpitalu, gdzie leczył się na zapalenie płuc i możliwe COVID-19. Miał 59 lat. Tydzień temu twierdził, że czuje się lepiej i przygotowuje do opuszczenia placówki medycznej.
Kilka godzin przed śmiercią Shamakhaiuly napisał na Facebooku, że lekarz i pielęgniarka obudzili go około 2 w nocy, poprosili o podpisanie dokumentów i podali mu „biały lek, aby zapobiec wirusowi”. Wybudzony dziennikarz podpisał papiery i wziął lek. „Teraz mam wątpliwości, czy to sposób na zabicie mnie? Wypiłem trzy litry wody. Ich zachowanie było podejrzane. Nic nie wyjaśnili” – napisał Shamakhaiuly.
Według jego syna Shamakhaiuly został poddany hospitalizacji 23 czerwca i przygotowywał się do zwolnienia za kilka dni. „Nigdy nie był podłączony do sztucznego systemu wentylacji płuc. Wczoraj powiedział nam, że czuje się dobrze, nie ma gorączki i dopisuje mu apetyt”.
Władze medyczne w Nur-Sułtan oświadczyły, że Shamakhaiuly był leczony na zapalenie płuc i zmarł 29 czerwca, dodając, że „jego śmierć została zbadana, a jego otrzymają wyniki śledztwa”.
Rferl.org Oprac MK
foto wikipedia
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!