Mój Tata Jan Bolesław Grzybała ur. 30 lipca 1914 roku w Krakowie, w 1933 roku zdaje maturę w Gimnazjum OO. Pijarów, i rozpoczyna studia na Wydziale Górniczym Akademii Górniczej w Krakowie.
W trakcie studiów zostaje powołany do wojska. Jego przydział to Wołyńska Szkoła Podchorążych Rezerwy Artylerii im. Marcina Kątskiego we Włodzimierzu Wołyńskim. Nauka w szkole trwała 1 rok, w przypadku mego Taty to okres od 21 września 1937 r. do 28 czerwca 1938 roku.
Kogo powoływano do takiej szkoły – warunek to ukończona szkoła średnia i posiadanie matury. Ponadto powoływano także i studentów w trakcie studiów, gdyż już wtedy sytuacja polityczna była bardzo niejasna – trzeba było się zbroić i szkolić kadrę w miarę swoich możliwości.
Komendantem szkoły był płk mgr Jan Filipowicz. Słuchacze byli skoszarowani, i tak jak w normalnym wojsku otrzymywali żołd. Z tego co Tata opowiadał, ich rocznik zrzekł się części żołdu na potrzeby jednej ze szkół, a konkretnie na dożywianie dzieci.
W sumie nauka i pobyt w wojsku wynosił 10 miesięcy. Po ukończeniu szkoły słuchacze otrzymywali tytuł bombardier lub kapral podchorąży. Bardzo rzadko plutonowy podchorąży. Zależało to od wyników osiągniętych w nauce. Tato mój, na 79 słuchaczy uzyskał 6 lokatę, a jego kolega ze studiów Edmund Peszko 5 lokatę. Obydwaj otrzymali tytuł plutonowy podchorąży.
Czego uczono, jakie były przedmioty nauczania. Według świadectwa było ich łącznie szesnaście.
Wyszkolenie bojowe – Instrukcja strzelania.
- Terenoznawstwo i topografia,
- Wyszkolenie piesze,
- Wyszkolenie strzeleckie,
- Jazda konna, bateria zaprzężona,
- Działoczyny, opis sprzętu, i amunicja artyleryjska,
- Nauka służby wewnętrznej,
- Łączność,
- Gazoznawstwo,
- Organizacja wojska i P.W.,
- Wyszkolenie saperskie,
- Nauka o koniu i wychowaniem fizyczne,
Należy nadmienić, że było to 76 lat temu, i niektóre przedmioty są dzisiaj zupełnie archaiczne np. jazda konna, bateria zaprzężona czy nauka o koniu. Tata z jazdy konnej miał ocenę 9, na 10 możliwych. Ocena była wysoka, a to dlatego, ponieważ wszystkie wakacje, będąc uczniem gimnazjum, spędzał w majątku rodzinnym swojej matki Jadwigi Krassowskiej w Zakrzowie gm. Oksa woj. Kieleckie.
Tu zawsze był jeden koń wolny do jazdy wierzchem, z czego tata korzystał. Ta znajomość jazdy konnej przydała się tacie we wrześniu 1939 r., gdy na koniu dojechał na Przełęcz Tatarską, a potem dalej na Węgrzech aż do Miskolcza.
Z pamiątek, z pobytu w szkole podchorążych pozostało w domu świadectwo taty z podchorążówki, zdjęcie całego rocznika z kadrą zrobione po rozdaniu świadectw oraz zdjęcie z poligonu w trakcie strzelania z działa.
Jacek Grzybała
1 komentarz
jacek
24 czerwca 2014 o 18:40Panie Stanisławie bardzo ładnie to wyszło zdjęcie Taty na początku ale ja wyśle Panu jeszcze zdjęcia pozostałe z Włodzimiera jak tylko znajdę świadectwo świetne i bardzo czytelne. dziękuje pozdrawiam jacek