„W Polsce od wielu lat w debacie politycznej lubią się okładać Białorusią. „Białoruskie standardy”, „białoruskie praktyki”, „druga Białoruś” i to przy byle okazji. Ten publicystyczny trick chętnie wykorzystywany przez polityków na tyle się przyjął, że ta „druga Białoruś” już jest niemal aksjomatem”, pisze na swoim Facebooku polski dziennikarz, działacz Związku Polaków na Białorusi Andrzej Poczobut.
„Jak się na to patrzy z Białorusi, to się chce śmiać.
Na przykład skandal związany z „Trójką”. W Polsce w (jego) wyniku zmieniło się kierownictwo Radia i musieli się tłumaczyć czołowi politycy. Wiecie jak byłoby na Białorusi? Nikt nie podskoczyłby, nikt nie tłumaczyłby się. Łukaszenka by ogłosił, że skandal wywołali wrogowie inspirowani przez zagraniczne ośrodki, którym solą w oku są sukcesy Białorusi i którzy marzą o wywołaniu w kraju rewolucji. Ślady prowadzą do Warszawy, bądź moskiewskich oligarchów (zależy od konkretnej sytuacji w jakiej wybuchł by skandal i tego, kto aktualnie był by głównym wrogiem Łukaszenki).
KGB rozpoczęłoby inwigilacje. W Internecie uruchomionoby kompanię oszczerczą – wrzucając spreparowane zdjęcia czy materiały z podsłuchów i podglądów. W polewanie gównem włączono by czołową agenturę wewnątrz dziennikarskiego środowiska, która by tłumaczyła, że sytuacja nie jest jednoznaczna. Tych kto na znak protestu by się zwolnił z radia nie wzięliby do żadnej innej rozgłośni radiowej w kraju.
A radio by nadawało marsze i piosenki sowieckie i rosyjskie w duchu;
„Sziroka strana moja rodnaja,
mnogo w niej polej, lesow i rek
Ja drugoj takoj strany nie znaju
Gdzie tak wolno dyszit czelowiek”
Po kilku tygodniach o problemie by zapomniano. Dziennikarze byliby bez pracy, po za kilkoma osobami, których zatrudniłyby stacje nadające na Białoruś zza granicy. Zachodni dyplomaci szukaliby w historii pozytywnych sygnałów świadczących o gotowości Aleksandra Łukaszenki do podjęcia dialogu z Zachodem. Co bardziej uzdolnieni by je znaleźli. No bo białoruski MSZ w delikatnych rozmowach wyjaśniłby, że w rzeczywistości chodzi o wyczyszczenie radia z rosyjskiej agentury”
Andrzej Poczobut sugeruje, by w polskiej debacie publicznej nie przesadzać z tym przywoływaniem białoruskich standardów, bo „to inny świat”.
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!