
Collage / screen
Ukraina sparaliżowała już 40 proc. mocy przerobowych Rosji.
Rano 1 października wybuchł ogromny pożar w największej rafinerii na północy Rosji – w Jarosławlu. Wielki słup czarnego dymu nad zakładem wywołał panikę wśród mieszkańców. Miejscowe władze próbowały kłamać, że “to tylko ćwiczenia”, ale nikt nie uwierzył. Kierowcy rzucili się masowo na stacje benzynowe, by zatankować na zapas.
W końcu na miejsce przybył miejscowy gubernator Michaił Jewrajew, który odwołał wersję o “ćwiczeniach” i teraz mówi o “incydencie technologicznym”. Zapewnił, że nie był to atak ukraińskich dronów i faktycznie mieszkańcy ich nie słyszeli. Ale jaka różnica: nalot, dywersja, czy awaria? Ważne, że rafineria została sparaliżowana, co jeszcze bardziej nasili deficyt benzyny w Rosji.
Należąca do koncernów Rosnieft, Gazprom i Sławnieft rafineria Nowo-Jarosławska jest jedną z pięciu największych w Rosji, największą na północy i w Centralnym Okręgu Federalnym. Jej roczna moc przerobowa to 6,2 mln ton. Po modernizacji instalacji próżniowej BT-6 moc miała wzrosnąć do 15 mln ton. Ale – jak twierdzą eksperci – to właśnie ta instalacja stanęła w ogniu.
Tymczasem na południu Rosji, w obwodzie rostowskim, co najmniej 10 ukraińskich dronów uderzyło w nocy na 1 października w przepompownię ropy “Suchodolna”.
W ogniu stanął dach zakładu, zostały uszkodzone pompy, agregaty i transformatory. Pożar był na tyle duży, że zaobserwowały go z orbity satelity NASA. Przepompownia stanęła, ale nikt nie zginął – informuje RBK-Ukraina.
Według ekspertów, ukraińskie naloty sparaliżowały już łącznie 40% mocy przerobowych rosyjskich rafinerii. To skala nie notowana wcześniej w historii. Z powodu braku benzyny władze Rosji zapowiedziały już, że będą zmuszone importować ją z Chin.
Zobacz także: Igrzyska głodu ruszyły! Wyrywają sobie ostatniego kartofla (WIDEO).
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!