Czterysta miliardów dolarów przeszło dzisiaj Rosji koło nosa. Nie doszło do tak oczekiwanego przez Moskwę podpisania kontraktu gazowego z Chinami.
Negocjacje z Pekinem rosyjski Gazprom prowadził już od ponad 10 lat. W 2013 roku Rosja i Chiny uzgodniły zawarcie 30-letniego kontraktu na dostawę do 38 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Kontrakt miał być podpisany do końca zeszłego roku, potem w mówiono o lutym tego roku. Przed rozpoczęciem obecnej wizyty Putina w Chinach rosyjskie media zapewniały, że teraz już na pewno dojdzie do podpisania kontraktu. I znów nie podpisano.
Komentatorzy oceniają, że Chiny mają w zanadrzu inne warianty (projekty gazowe w prowincji Syczuan czy zakup amerykańskiego gazu skroplonego). Chińczycy jeszcze wczoraj wieczorem godzili się wyłącznie na cenę taką, jak cena gazu od importerów z Azji centralnej, jednak zaoferowali przedpłaty lub korzystne kredyty dla Gazpromu przy budowie nowych gazociągów i rozwoju pól gazowych. Podkreślali jednak, że niebawem Chiny będą miały dużo ofert LNG z Australii i z USA.
Kontrakt z Chinami jest Kremlowi bardzo potrzebny ze względu na ryzyko izolacji politycznej i ekonomicznej ze strony Zachodu. Negocjacje mają być kontynuowane.
Ewentualne dostawy rosyjskiego gazu do Chin miałyby rozpocząć się w 2018 roku (38 miliardów metrów sześciennych paliwa, z możliwością zwiększenia w przyszłości dostaw 60 miliardów metrów sześciennych).
Kontrakt gazowy z Pekinem nie dotyczy jednak wyłącznie dostaw gazu. Chodzi o umowę w sprawie budowy od podstaw nowej infrastruktury do wydobywania i transportu, a więc w grę wchodzą ogromne wydatki inwestycyjne związane z budową rurociągów, pompowni i w zagospodarowanie złóż. Jest też kwestia przedpłat za dostawy (Rosjanie domagali się przedpłaty w wysokości 25 mld dolarów na zabezpieczenie dostaw mających ruszyć za 5 lat). Chińczycy odrzucili ofertę.
Oprócz zdjęcia podatków od wydobycia surowców ze złóż gazu, z których miałby pochodzić gaz dla Pekinu, Rosjanie zaoferowali Chińczykom wejście do projektu Władywostok LNG i dostawy surowca z tamtejszych złóż w cenie 512 dol. za 1000 m sześc. Pekin miałby kupić przynajmniej 6 mln ton LNG rocznie, aby móc wejść do projektu.
Chińczycy zgodzili się na zniesienie ceł na gaz z Rosji, ale udziałem w inwestycji zainteresowani nie byli (Władywostok LNG ma problemy i zakłady skraplania gazu wchodzące w jego skład mają być uruchomione później niż pierwotnie zakładano – nie w 2018 a dopiero w 2020 roku). Poza tym Chiny kupują surowiec z Turkmenistanu prawie dwa razy taniej.
Rosjanie nie uzyskali też zgody Chin na udział finansowy w budowie gazociągu niezbędnego do uruchomienia dostaw („Siła Syberii” może kosztować od 22 do 30 mld dolarów).
Przedstawiciele delegacji rosyjskiej cytowani przez dziennik „Wiedomosti” nie tracą nadziei na podpisanie kontraktu podczas obecnej wizyty Putina i przekonują, że może się to stać w każdej chwili, ponieważ Władimir Putin zostaje w Chinach do środy.
Na razie, dopóki rosyjski gaz ziemny nie wypełnia rur, których nie ma, to nie rosyjski Gazprom, lecz rosyjska spółka NOWATEK podpisała z chińską CNPC umowę na dostawy, ale tylko 3 milionów ton skroplonego gazu ziemnego w skali rocznej.
We wspólnym oświadczeniu Chin i Rosji po rozmowach w Szanghaju znalazł się, póki co, jedynie krótki zapis, że strony mają dążyć do jak najszybszego uruchomienia dostaw, a giełda zareagowała na wieści z Szanghaju spadkiem wartość akcji Gazpromu o 1,74 procent.
Kresy24.pl/cire.pl/Wojciech Jakóbik, red. nacz. BiznesAlert.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!