Strona rosyjska przez swoją agenturę na Białorusi, aktywnie usiłuje przekierować poszukiwania polskich oficerów z tzw. Białoruskiej Listy Katyńskiej na niewłaściwy kierunek, na Kuropaty – uważa Zianon Paźniak, białoruski archeolog, polityk, założyciel antykomunistycznej i niepodległościowej partii BNF (Biełaruski Narodny Front).
– Na terenie Mińska są miejsca, gdzie masowe rozstrzeliwania rozpoczęły się w czasach przed stalinowskich – we wczesnych latach reżimu bolszewickiego – twierdzi Zianon Paźniak w rozmowie z Radiem Racyja.
– Oprócz Kuropat, najstraszniejszym miejscem – według mieszkańców Mińska był Las Kamarouski, który był w miejscu, gdzie dziś znajduje się Akademia Nauk. Dziś pozostał po nim tzw. park Czeluskińców. Las ten ciągnął się pod Ślepiankę, pod Ślepniew. Nazywano go też ślepiańskim lasem i lasem Wańkowicza, z racji tego, że niedaleko był tam majątek rodziny Wańkowiczów.
– Masowe rozstrzeliwania miały tam miejsce w latach 20., ale rozstrzeliwano już w latach 1918 – 1919, za czasów pierwszych bolszewików – po zakończeniu I wojny. Bolszewicy nastali pod koniec 1918 roku i byli do maja roku 1919, a potem weszły polskie wojska Józefa Piłsudskiego. Ale do tego czasu zdążyli zgładzić tysiące ludzi. Tam w tym lesie Komarouskim miały miejsce straszne egzekucje, ludzi zakopywano w dołach śmierci – mówi Paźniak. Potem w latach 20. egzekucje kontynuowano, choć nie były tak masowe jak w latach 30. – mówi Paźniak.
– Znalazłem świadków, którzy wozili ludzi na miejsca straceń. Opowiadali różne historie z tego okresu. Na przykład taką; Gdy enkawudzista – kierowca ciężarówki transportującej ludzi na miejsce egzekucji rozpoznał w tłumie swojego wychowawcę, i ten nauczyciel też go poznał i pytał: „Saszka, to ty?”. I wtedy ten Sasza dostał jakiegoś ataku histerii, rzucał się, uciekał, inni enkawudziści szukali go, bo przecież trzeba było wracać po następnych. Takie historie miały miejsce w parku Czeluskińców.
– Czy to miejsce wygląda tak samo jak na Kuropatach, są zapadnięte miejsca?
– Tak jak powiedziałem, poczynając od 1919 roku egzekucje miały tam miejsce nieprzerwanie. Od 1934 roku park nosi nazwę Czeluskińców. Czeluskin to parowiec zakuty w lodach 100 mil morskich od Cieśniny Beringa, który dryfował na Morzu Czukockim, i 13 lutego 1934 roku zatonął zmiażdżony przez masy lodowe. Uczestnicy rejsu wyszli na lód, skąd zostali ewakuowani na ląd przez lotników radzieckich. Cały Związek sowiecki żył losem załogi, którą uratowano, i było to dużym sukcesem propagandy radzieckiej. A skąd tyle zamieszania wokół tego? Na pokładzie okrętu Czeluskin transportowano zmianę strażników NKWD do GUŁAGU. Płynęli tam z rodzinami.
– Na Sołówki, dokąd?
– Na Kołymę, Magadan może, Tajmyr – tam wokół były obozy. Zmianę wieźli – enkawudowską zmianę, która omal nie została zmiażdżona przez lód. Dlatego takie larum podniesiono, a oni zostali bohaterami, filmy o nich kręcono. No i nazwano na ich cześć ten fragment lasu, w którym rozstrzeliwano naród – imieniem „bohaterów czeluskińców”. Nikt nie zdaje sobie sprawy, że to enkawudziści byli, do tej pory nikt nie wie. A ja o tym pisałem, ale kagebiści temu zaprzeczają, piszą, że było inaczej. Zresztą niech piszą co chcą.
Tak więc w już parku Czeluskińców wycięli zarośla, a wszystkie doły śmierci, które tam były wyrównali już po wojnie, po 1945 roku, bo do 1941 roku odbywały się tam jeszcze egzekucje.
– Podobnie jak na Kurapatach?
– Tak jak na Kurapatach, tam też wożono na rozstrzelanie. Po wojnie już, ale w tej części, bliżej północnego wschodu zrobiono miejsce potańcówek, alejki wytyczono. A przecież tam były jeszcze te doły w lesie. Potem, kiedy to wszystko ładnie zostało wyrównane, chodziłem tam dziesiątki razy, ale nie wolno nic zrobić, nie ma żadnych śladów. Na tyle dokładnie to wyrównali – myślę, że nawieźli tam ziemi, wyklepali, ale w przybliżeniu wiemy gdzie to było, postawiliśmy tam krzyż, organizowaliśmy tam mitingi.
-Mam nadzieję, że postęp techniczny na tyle się rozwinie, że będzie można znaleźć te miejsca bez kopania. Przecież tam tyle ofiar leży, tyle ludzi tam zabito, a mieszkańcy Mińska o tym nie wiedzą, wyprowadzają tam swoje psy, spacerują z dziećmi. To drugie co do wielkości miejsce po Kuropatach.
Zenon Paźniak nie wyklucza, że to właśnie w parku Czeluskińców, a nie na Kuropatach mogą spoczywań polscy oficerowie rozstrzelani przez NKWD, z tzw. Białoruskiej Listy Katyńskiej.
Zdaniem polityka, strona rosyjska przez swoją agenturę na Białorusi aktywnie próbuje przekierować poszukiwania na niewłaściwy kierunek. Zenon Paźniak twierdzi, że wokół Mińska znajduje się 6 miejsc, gdzie w czasach sowieckich odbywały się masowe egzekucje.
Kresy24.pl/racyja.com
2 komentarzy
tagore
12 maja 2016 o 18:51Intencje tego człowieka są proste jak korkociąg, to szowinista obawia się „zawłaszczenia” Kuropat przez Polaków.
lola
13 maja 2016 o 14:31tak jest!