Milicja w Mińsku zatrzymała dwóch Indian i Polaka, którzy ubrani w tradycyjne stroje zaimprowizowali na placu przed dworcem kolejowym koncert. Nie mieli pojęcia, że na Białorusi obowiązuje zakaz gromadzenia powyżej trzech osób.
Zatrzymani to dwaj Ekwadorczycy i Polak. W niedzielne południe stanęli na placu przed dworcem kolejowym, by zagrać krótki koncert dla przechodniów. Po około czterdziestu minutach pojawiła się milicja, i muzyków w strojach indiańskich aresztowali. Według świadków, zostali przewiezieni na posterunek milicji dzielnicy Oktiabrskaja, gdzie ich dane paszportowe zostały spisane. Muzycy po godzinie zostali zwolnieni, ale przedtem musieli podpisać zobowiązanie, że więcej nie będą organizować „masowych zgromadzeń” na Białorusi.
Jak informuje portal TUT.by, egzotyczni muzycy mieszkający na stałe w Niemczech, znaleźli się w Mińsku przejazdem. Podróżując do Moskwy, postanowili zatrzymać się w Mińsku żeby obejrzeć miasto, posilić się przed drogą i w oczekiwaniu na pociąg zagrać dla ludzi.
– To taka piękna muzyka była. W drodze do stacji metra, poczułem się jakbym się znalazł na krawędzi kanionu z fajką pokoju w ręku– napisął autor zdjęć Kirył Trusewicz.
Na Białorusi obowiązuje przepis, zgodnie z którym organizatorzy wszelkich zgromadzeń, demonstracji muszą wystąpić o zgodę władz, a jeśli jej nie mają, demonstracje są traktowane jako odbywające się bez zezwolenia i grozi za nie odpowiedzialność administracyjna.
Kresy24.pl/tut.by
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!