W związku z przypadającymi w tych dniach rocznicami zbrodni w Bachowie, Brzusce i Borownicy proponujemy – à ce sujet – artykuł-recenzję Pawła Bohdanowicza. Kursywą oznaczono cytaty z książki „Dziewięć lat w bunkrze” Omelana Płeczenia.
OSTATNI BANDEROWIEC PRL
Amnestia (1956)
– Panowie z AK?
– Nie, z UPA.
Po twarzy prokuratora przemknął cień. Pod nogami milicjanta głośno zaskrzypiała podłoga i odniosłem wrażenie, że odbezpieczył pistolet. Prokurator najpierw cofnął się trochę, a potem wyszedł zza stołu i zaczął krążyć po pokoju, bacznie się nam przyglądając. Wreszcie zapytał.
– Gdzie się ukrywaliście?
– W Dylągowskich Lasach, niedaleko Jawornika Ruskiego.
– Od kiedy?
– Od 1947 roku…
[…]
– Od dzisiaj jesteście wolnymi obywatelami PRL. Dzięki amnestii, ogłoszonej przez polski rząd, wasze winy zostaną wam zapomniane. Od dzisiaj macie te same prawa, co każdy obywatel tego kraju. Nikt nie ma prawa szykanować was w związku z waszą przeszłością. Gdyby jednak taka sytuacja zdarzyła się, możecie podać waszego prześladowcę do sądu.
Omelan (Omeljan / Omelian) Płeczeń „Czaban”, bo to jego wspomnienia cytuję, wyemigrował z PRL za ocean w roku 1963. W latach siedemdziesiątych żyły w Polsce jeszcze dziesiątki, a raczej setki weteranów UPA (i SKW). Niektórzy zapewne żyją do dziś. W tym sensie Płeczeń nie był ostatni. Był jednak jednym z ostatnich żołnierzy UPA, którzy ujawnili się po ogłoszeniu amnestii 1956 roku. Wraz z nim ujawnił się Stepan Soroczak „Kruk”, z którym razem ukrywali się w leśnym bunkrze. Ujawnił się też lekarz z sotni „Hromenki”, czyli Stanisław Pel „Taras”, ukrywający się w Przemyślu, oraz żołnierz z sotni „Sahajdacznego”, ukrywający się w Lasach Stariawskich.
Na Ukrainie ostatni upowiec wyszedł z bunkra w roku 1991…
Leśne mieszkanie
– Nie bójcie się. Pojedziemy teraz do waszego bunkra, zobaczyć, jak tam żyliście. Ale pamiętajcie, jeden strzał w lesie i koniec z wami.
[…]
– Do cholery, gdzie ta kryjówka?! – krzyknął śledczy.
– Tutaj, pod nami.
Milicjant z psem rozpoczęli poszukiwania. Mogą tak szukać do końca świata, pomyślałem z satysfakcją. Zauważyłem jednak, że w śledczych narasta złość. Dość tej komedii. Kruk wszedł między małe, gęste jodły i otworzył pokrywę. Polacy wybałuszyli oczy. Kruk wszedł do środka, za chwilę wrócił i powiedział, że zapalił światło i można zejść na dół.
– Proszę wchodzić! – zawołał mnie śledczy. Ale ja odmówiłem.
– Nie mam tam nic do oglądania.
Śledczy z Krukiem i milicjantem weszli do środka. Po upływie pięciu minut Polacy wyszli z zachwyconymi minami.
– Cholera by ich wzięła! Luksus! Dwa pokoje, korytarz, woda, piec! Tylko komina nie widzę.
– Tutaj – powiedziałem – stoimy na nim.
– Gdzie, gdzie?
Uniosłem kawałek mchu, wsadziłem rękę w otwór i wyjąłem zatyczkę.
Takie leśne bunkry-kryjówki budowali nie tylko Ukraińcy. Ich pozostałości spotyka się nawet w moich stronach. W takim leśnym bunkrze, kilkanaście kilometrów stąd, zginął Alfred Loeper, rozerwany wiązką niemieckich granatów. Ukraińcy byli jednak mistrzami w budowie zakamuflowanych schronów. Ruiny obozu „Rena” w masywie Chryszczatej do dziś budzą zdumienie. W upowskich bunkrach były nawet wodociągi, zasilane z potoków, a napędzane siłą grawitacji. Na piecach gotowano posiłki, a nawet pieczono chleb.
Przysiółek Swynki
mądry sołtys w krwawym piekle (1945)
Gdy się rozwidniło, na naszą stronę przeprawiła się Katarzyna Hnatyk z córką. W czasie napadu schowały się pod zwalony most i tam doczekały świtu. Były w szoku, w kółko powtarzały to samo: „wszystkich wymordowali, wszystkich zabili”. W Swynkach znaleźliśmy siedemnastu zabitych, niektórych zastrzelono, innych przekłuto bagnetami. Oprócz Katarzyny i jej córki uratowało się jeszcze trzech chłopców, Dańczak, Hnatyk i Sywiak, którzy ukryli się w bunkrze. Pochowaliśmy zabitych we wspólnej, braterskiej mogile. Na pogrzeb odprawiony przez księdza Huka, zeszli się wszyscy mieszkańcy Iskani, łącznie z ośmioma polskimi rodzinami. Sołtys, przemawiając nad grobem, stwierdził, że nie chce mieć na sumieniu polskich rodzin, które może spotkać odwet z ukraińskiej strony. Dlatego lepiej będzie, jeżeli Polacy przeniosą się do przysiółka Kruszki, a szesnaście ukraińskich rodzin przeprowadzi się na ich gospodarstwa w Iskani.
Bachów i Berezka (11 kwietnia 1945)
Bachów przypomniał mi tragiczne wydarzenia 1945 roku. To była piękna wieś! Duża, rozległa, liczyła ponad 500 gospodarstw. Również pobliska Berezka była sporą osadą, liczyła 350 domostw. Co z niej zostało? Wśród straszliwej ruiny ledwie gdzieniegdzie stała, cudem ocalona, pusta chata.
[…]
Od kilku dni nasz oddział kwaterował w Iskani, skąd stale robiliśmy wypady do pobliskich wsi. Przekonywaliśmy chłopów, by organizowali oddziały samoobrony. Niestety, nasza akcja nie przyniosła rezultatów. Duża w tym „zasługa” księdza Sembratowicza, wieloletniego proboszcza Bachowa, upartego moskofila.
[…]
Na pogorzelisku leżały zwęglone szkielety. Mężczyźni, kobiety, także dzieci. Na plebanii w Berezce znaleźliśmy ciała księdza Biłyka i jego żony. Ich odrąbane głowy poniewierały się daleko od tułowia.
Nie sposób opisać tej straszliwej zbrodni. W Bachowie i Berezce zamordowano wówczas 465 bezbronnych ludzi, których dwie trzecie stanowiły kobiety! Wśród nich żona Czornjuka [Polka – P.B.] Liczba ofiar nie jest przesadzona. Żyją jeszcze ludzie, którzy pamiętają ten mord i dysponują spisem zabitych osób.
Do wspomnień zawsze trzeba podchodzić krytycznie. Nie można oszacowywać liczby ofiar tak, jakby się brało udział w jakimś chorym współzawodnictwie. Niektórzy historycy i „historycy” zdają się o tym zapominać. Przyjmują liczby za pewnik (kto poda większą liczbę, ten jest większym „patriotą”), a za wiarygodne źródło uznają wszystko, co zostało kiedykolwiek powiedziane lub napisane, o ile tylko pasuje to do ich koncepcji.
Rzeczywiście większość ofiar w Berezce (dziś Brzuska) stanowiły kobiety i dzieci, w tym kilkoro niemowląt, lecz zabitych mogło być mniej, w tym kobiet około 40%, nie 2/3. Według Ukraińców w samej Berezce zginęło co najmniej 161 osób. Tyle umieścił na liście sołtys Berezki Konstanty Pełech. Przy kilku pozycjach jest jednak adnotacja „ranny”. W Bachowie około 69. Łącznie daje to około 230 osób. Według polskich historyków w Bachowie zginęło od 30 do 100 ludzi, a w Berezce od 180 do 250 ludzi. Opinie obu stron są zbliżone i maksymalne oszacowania polskie są większe od minimalnych oszacowań ukraińskich. Maksymalna suma oszacowań w obu graniczących ze sobą wsiach to 350 ofiar śmiertelnych. Omelan Pleczeń mógł się pomylić albo trochę przesadzić. Warto zauważyć, że w swych wspomnieniach podaje on całkowicie błędną datę rzezi. Do zbrodni doszło 11 kwietnia 1945. Autor wspomnień pisze o grudniu (!). Pamięć ludzka jest zawodna i o pomyłkę nietrudno. Trzeba dopuścić też możliwość, że Pleczeń wiedział coś, czego my dziś nie wiemy. Może dołączył też ofiary z Sufczyny.
Zagłada Borownicy (20 kwietnia 1945)
Nasz wywiad ustalił, że Kotwicki ma w Borownicy trzystu dobrze uzbrojonych zbirów, trzydzieści ckm-ów, moździerze i armaty różnego kalibru. We wsi prawie stale kwaterowała kompania polskiego wojska. Osadę otaczały bunkry i zasieki, przy których stały czujki z ckm-ami. Istna forteca.
Przypuszczam, że siła Borownicy (oskarżanej o akcje antyukraińskie) została tu bardzo wyolbrzymiona. Wyolbrzymianie siły przeciwnika, to zjawisko częste zarówno w ukraińskich, jak i w polskich wspomnieniach i raportach. Nieraz przekracza to granice absurdu. Innym problemem jest zawyżanie liczby ofiar cywilnych po swojej stronie i zaniżanie liczby ofiar cywilnych po stronie przeciwnika, albo wręcz negowanie, że takie ofiary były. Z ofiarami uzbrojonymi (albo uznanymi za uzbrojone) postępuje się często na odwrót: własne zaniża, przeciwnika zawyża. Płeczeń nie był mitomanem, jednak też niekiedy milił się, jak każdy, a niekiedy przesadzał.
Początek akcji wyznaczono na godzinę trzecią nad ranem. Komendant Hromenko i bojówki zajęły pozycje w przysiółku Czechy. SKW Zalizniaka otrzymał zadanie dotarcia do domu Bańkowskich i ujęcia Kotwickiego, który tam mieszkał. Pozostali mieli zaatakować okopy i wedrzeć się do osady. Oprócz broni każdy dostał łuczywo i naftę, by podpalić wieś. Padał ulewny deszcz i na miejsce akcji przybyliśmy godzinę później, niż zaplanowano. Wieś spała. O czwartej trzydzieści w przysiółku rozbłysła rakieta, znak do ataku. Na wpół śpiący Polacy nie mieli nawet czasu, by wystrzelić w swej obronie.
[…]
Gdy żołnierze [polscy – P.B.] przybyli na miejsce, Borownica była jednym wielkiem ogniskiem. Ostał się jedynie murowany kościół. Zginęło około dwustu osób, wielu też było rannych.
W rzeczywistości liczba śmiertelnych ofiar w Borownicy to ponad 60, ale chyba mniej niż 70 osób. Ponad połowa ofiar to kobiety, starcy i dzieci. Pożar i ostrzał moździerzowy zapewne zwiększył liczbę cywilnych ofiar, nie można jednak wykluczyć, że dochodziło też do umyślnego zabijania ludzi nieuzbrojonych, nawet kobiet i dzieci. Autor wspomnień nie napisał o tym, że już po walce rozstrzelano mężczyzn ujętych w Borownicy, co miało być odwetem za akcje antyukraińskie. Mówią o tym inne źródła.
Uprzedzono żołnierzy [UPA i SKW – P.B.], by pod żadnym pozorem nie strzelali do starców, kobiet i dzieci.
To autor zaznacza, opisując atak na Bartkówkę. Moim zdaniem taki rozkaz / zakaz rzeczywiście został wydany (również przed atakiem na Borownicę), co nie oznacza, że wśród ofiar nie było kobiet i dzieci. Szerzej o tym napiszę w następnym punkcie.
Porównanie Borownicy i Berezki
Tu nie będę cytował wspomnień. Napiszę coś od siebie. Porównaniu „ludobójstwa” w Borownicy i „akcji prewencyjno-odwetowej” w Berezce chcę poświęcić kiedyś osobny artykuł. Tutaj ograniczę się do krótkiego podsumowania. Borownica i Berezka (Brzuska) – dwie duże wsie blisko siebie położone. Borownica polska, Berezka ukraińska. Borownica zaatakowana 20 kwietnia 1945 roku, Berezka 11 kwietnia 1945. Obliczeń dokonałem na podstawie imiennych list, które w obu przypadkach zawierają dokładne dane ofiar: imię, nazwisko, wiek. Lista z Berezki, po usunięciu rannych i dwóch pozycji nieczytelnych, obejmuje 153 ofiary śmiertelne. Znana mi lista z Borownicy obejmuje 60 ofiar śmiertelnych.
Liczba zabitych: Borownica >60 – Berezka >153
Dzieci poniżej 16 roku życia: Borownica 15% – Berezka 17%
Starcy powyżej 65 roku życia: Borownica 15% – Berezka 19%
Kobiety w wieku 16-65 lat: Borownica 22% – Berezka 42%
Mężczyźni w wieku 16-65 lat: Borownica 48% – Berezka 22%
Starcy, kobiety i dzieci razem: Borownica 52% – Berezka 78%
Małe dzieci poniżej 10 roku życia: Borownica 7% – Berezka 12%
Mam nieśmiałą nadzieję, że powyższe zestawienie przyczyni się choć trochę do opanowania histerii wywołanej w naszym kraju przez siły wrogie zarówno Polsce, jak i Ukrainie.
Noc…, pożar…, chaos…, strzelanina…, ludzie biegnący w różne strony…, inni piekący się żywcem w schronach pod domami…, żądza zemsty…, chęć rabunku… – tak zwykle wyglądał atak na wieś podczas ukraińsko-polskich walk i rzezi. „Chrin” jest w Polsce symbolem absolutnego zła i okrucieństwa. A jednak nasi rodacy w tamtym czasie i miejscu okazali się bardziej okrutni od UPA. Czy był rozkaz „Chrina” zakazujący zabijania kobiet, starców i dzieci? Z powyższych obliczeń widać, że raczej był. Na ile skuteczny, to inna sprawa.
Polacy i banderowcy
Chłopcy, na litość boską, bądźcie ostrożni! Ja was nie zdradzę. Nie jestem komunistą. Ja komuny nienawidzę! Ale we wsi są też inni ludzie, ot choćby Józek O[…], K[…], K[…]. Oni cię, Stefan, znają i będą się szczycić tym, że oddali cię w ręce KBW. Co im tam. Oni w Boga nie wierzą. A KBW cały czas się tu kręci, wypytują ludzi, czy nie widzieli „ukraińskich bandytów”.
[…]
Gdy wracając, przechodziliśmy koło przysiółka Gdyczyn, Kruk przypomniał sobie, że zna tu bardzo porządnego Polaka, Józka K[…]skiego i że on również może wiedzieć coś o losie jego żony. Cóż, niech się dzieje wola nieba – idziemy.
Drzwi otworzyła nam dwudziestoletnia córka gospodarza, Danusia. Od razu poznała Stefana i zaprosiła nas do domu. K[…]scy zgasili światło, na dwór wypuścili psa i zaczęliśmy rozmowę. Niestety nie wiedzieli nic o żonie Kruka, radzili nam zwrócić się do K[…]y. Kruk nie przyznał się, że właśnie od niego wracamy. K[…]ski mówił, że władza patrzy na niego spod oka. Zarzuca mu współpracę z UPA, bo jak to możliwe, że cały czas nie ruszał się z miejsca, gdy inne rodziny musiały uciekać ze wsi.
K[…]ska poczęstowała kolacją, a gdy zaczęliśmy się zbierać w drogę, zaproponowała nocleg na strychu, bo akurat zerwała się burza. Tym ludziom można było ufać, więc skorzystaliśmy z ich gościnności.
We wspomnieniach tu i ówdzie przebija się słabo skrywana niechęć do Polaków. Jednak autor wspomnień gorąco dziękuje Polakom, którzy przez lata udzielali mu pomocy, żywili, ukrywali, leczyli… Bez nich nie dożyłby amnestii.
Kontakty polskiej ludności z UPA są w Polsce tematem tabu. Któż by się przyznał? Szokuje nas i oburza scena z filmu „Żelazna Sotnia”, w której Polak z płaczem wita upowca: „Dymitrusiu, syneczku! Ty żyjesz?? Mi mówili…”. W różnych miejscach było jednak różnie, mogło być i tak.
Mity są proste, prawda jest skomplikowana…
Wojna cmentarna – nihil novi
Gdy nadszedł kwiecień i las pozieleniał, nie mogliśmy usiedzieć w jednym miejscu. Ktoś zaproponował, by pójść na cmentarz powstańczy, położony na stromej górze nad Wołodzką Wolą. Ołeń i Wołk obliczyli, że pochowano tam co najmniej stu upowców. Tu zginął przyjaciel Swiżego i Ołenia – strzelec Piórko z bojówki Karla.
Swiżyj opowiadał, że wiosną zeszłego roku Piórko wraz z sotnią Hromenki kwaterowal w Wołodzkiej Woli. Wysiedlenie szło pełną parą. Piórce pozwolono odwiedzić krewnych w Jaworniku Ruskim, by mógł pożegnać się z żoną i dzieckiem. Tymczasem oddział wojska podszedł pod Wolę Wołodzką i bez oddania jednego strzału ujął naszego wartownika. Sotnia wycofała się pośpiesznie, a Polacy stanęli we wsi. Żołnierze wystawili swoją czujkę w tym samym miejscu, gdzie przedtem powstańcy. Piórko nic o tym nie wiedział i natknął się na nią.
Na miejscu śmierci Piórki znaleźliśmy but i resztki obgryzionych kości. W milczeniu zgarnęliśmy je w brezent i ponieśliśmy na cmentarz. To, co zastaliśmy na górze, wprawiło nas w osłupienie. Wokół panowała doszczętna ruina. Krzyże rzucone w głęboki wąwóz, mogiły rozkopane… kości powstańców rozrzucone po całym cmentarzu… Wyczyn cywilizowanych Polaków!
Fragment kończy się jednym z tych niemiłych uogólnień, jakie niekiedy spotyka się we wspomnieniach „Czabana”. Kto widział pomordowanych rodaków, kto przeszedł piekło polsko-ukraińskiego konfliktu, ten nie może być całkiem bezstronny. Czy to Polak, czy to Ukrainiec.
Wojna cmentarna… Takie działania notowano już w roku 1943 na Wołyniu. Wtedy prasa upowska rozkopywanie grobów przypisywała sowietom (chociaż do takich zamiarów przyznawał się też żołnierz-policjant z polskiego batalionu 202). Cmentarne prowokacje trwają do dnia dzisiejszego. Nihil novi… Cui prodest?
Książka
Zakończenie
Znowu polecą bluzgi, a wierni komentatorzy przebudują mi genealogię. Nic to! Jestem dorosły i wiem, co robię, po co, jakie to niesie skutki i jakie są koszty. Polityka historyczna… Nie lubię tego określenia, ale niech już będzie. Rozsądna polityka historyczna, to wąska ścieżka wciśnięta między pedagogikę wstydu a wiarę w aniołki absolutne. Jedno i drugie to bardzo grząski grunt. Tej ścieżki staram się trzymać, unikając grzęzawisk po bokach. Pozostaję w nadziei, że choć kilku rodaków zrozumie, jaka jest różnica między wiedzą historyczną a systemem wierzeń i histerią podsycaną z zewnątrz.
Po „Dziewięć lat w bunkrze” (pierwsze wydanie miało inną okładkę) sięgnąłem wcześnie. Była to jedna z pierwszych książek, które przeczytałem, gdy zacząłem interesować się konfliktem polsko-ukraińskim. W tej książce nie ma nic o Wołyniu, nie ma prawie nic o wydarzeniach z 1942 ani z 1939 roku. Nie ma nic o początkach piekła. Nie ma odpowiedzi na pytanie „kto zaczął”. Są wspomnienia upowca, chłopaka z podprzemyskiej wsi, uporządkowane jednak już przez człowieka dojrzałego. Wspomnienia dotyczą głównie lat 1944-1956. O tym, co działo się wcześniej, autor pisze bardzo skrótowo – ledwie w kilku zdaniach. Z Wołyniem nie miał nic wspólnego, ale brał udział w akcjach na Pogórzu Przemyskim. Po akcji „Wisła” część zakerzońskiego UPA przeszła na Ukrainę, reszta wyruszyła przez Czechosłowację na zachód. W Polsce pozostali nieliczni (oczywiście zostali także ci, którzy byli już poza oddziałami, na przykład odsiadujący wyroki, dlatego piszę na początku o setkach). Zostawiono ich dla utrzymania łączności. Mieli sprawdzać tajne skrytki pocztowe. Jednym z tych, którzy zostali, był Omelan Płeczeń. W leśnych bunkrach ukrywał się do 1956 roku. Korzystał z pomocy Polaków i nielicznych Ukraińców z rodzin mieszanych, którzy nie zostali wysiedleni. Ujawnił się po ogłoszeniu amnestii, obejmującej także żołnierzy UPA, już w państwie oficjalnie nazwanym PRL. Kilka lat potem wyemigrował.
Czy warto przeczytać tę książkę? Moim zdaniem warto. Zawsze warto spojrzeć na problem oczami drugiej strony. Chciałem zachęcić czytelników do zapoznania się ze wspomnieniami „ostatniego banderowca PRL”.
Paweł Bohdanowicz
78 komentarzy
Victor
12 kwietnia 2017 o 23:47Również dawno temu przeczytałem tą książkę z tych samych powodów. Chciałem spojrzeć na konflikt polsko-ukraiński oczami drugiej strony. Niemniej jednak zauważyłem charakterystyczną prawidłowość. Omelan Płeczeń nie dostrzegł przez całą swoją służbę w UPA żadnych złych zachowań strony ukraińskiej o zbrodniach nie wspominając. Ich „akcje” zawsze były tylko odwetem. Zbrodnie popełniali tylko Polacy. Rozumiem, że wspomnienia zawsze są wybiórcze. Również wspomnienia naszych partyzantów czy „wyklętych” będą kierować się tą samą logiką. Niemniej jednak czytając Płeczenia przypomina mi się wypowiedź pewnego członka SS, który w maju 1945 patrząc na zrujnowane Niemcy mówił: „Za co to wszystko nas spotkało. Przecież my tylko broniliśmy swojej ojczyzny”.
Pomimo to popieram twierdzenie autora, że książkę przeczytać warto.
Paweł Bohdanowicz
13 kwietnia 2017 o 08:01Pamiętajmy, że w 1945 roku akcja antypolska była już przeszłością. Antykomunistyczna Polska, z punktu widzenia banderowców, była już sojusznikiem – ogniwem w łańcuchu Frontu Narodów Zniewolonych. A na zachodnim skraju terenu objętego konfliktem Ukraińcy prawie zawsze byli stroną słabszą. Tak więc Płeczeń rzeczywiście mógł nie brać udziału w żadnych akcjach o charakterze jednoznacznie ludobójczym.
Zgadzam się jednak, że autorzy wspomnień zawsze ciągną w swoją stronę. Idealizują „swoich”, a surowo oceniają przeciwnika. Także zawyżają liczbę zabitych „uzbrojonych” przeciwników, a zaniżają liczbę zabitych bezbronnych cywilów przeciwnika. Ze swoimi postępują dokładnie odwrotnie.
Uważam jednak, że moje krótkie porównanie Berezki/Brzuski i Borownicy, obiektywnie pokazuje, kto był bardziej okrutny w TAMTYM CZASIE i MIEJSCU. Podkreślam: nie chodzi tu o analizę całości polsko-ukraińskiego konfliktu, lecz jedynie o konkretny czas i konkretne miejsce.
Z „Chrina” zrobiono w Polsce wcielenie zła. Czy słusznie? Widać, że nasza strona była wtedy bardziej okrutna, a zestawienie ofiar pokazuje, że rozkaz „Chrina” zakazujący umyślnego zabijania starców, kobiet i dzieci prawdopodobnie rzeczywiście został wydany.
Emir
3 maja 2017 o 00:51„strona polska była bardziej okrutna” – pitolenie !
Jeśli ocenia się, że w Małopolsce Wschodniej zginęło z rąk Ukraińców 150000-200tys Polaków to może chcesz powiedzieć , że „Polacy w bestialski sposób zaciukali pół miliona niewinnych Ukraińców” ?!
No bo przecież musi być jakaś liczba znacznie większa od 150/200 tys. a na przykładzie dwu wiosek { „konkretny czas i miejsce” } Polaków zginęło mniej….
Wsadź sobie takie „prawdy” w buty ze słomą.
wulgarny
13 kwietnia 2017 o 14:32Jeden dzień współpracy: 1942 r.
11 listopada > w kol. Obórki pow. Łuck policjanci ukraińscy skatowali 13 mężczyzn i powiązanych popędzili do aresztu w Cumaniu, a następnie wymordowali wszystkich zastanych mieszkańców, tj. 32 Polaków, 1 Ukrainę i 1 Żydówkę. Chorych zastrzelili w domu, pozostałych pojedynczo wprowadzali do stodoły, gdzie kazano im się kłaść i strzelano w tył głowy. Wśród ofiar było 16 dzieci w wieku 1 – 14 lat. Potem policjanci załadowali na zrabowane furmanki z końmi dobytek żywy i martwy Polaków (świnie, cielęta, kury, ziemniaki, warzywa), zabrali bydło i konie. Kilku policjantów zostało do pełnienia nocnej warty. Wówczas wpadły im w ręce młode kobiety, które pojechały do Cumania odwiedzić aresztowanych mężczyzn. Zaprowadzili je do wsi Rudniki, gdzie w domu Ukraińca „spędziły upiorną noc”.
prawy
15 kwietnia 2017 o 18:38G vel b ukryć jak tylko może następującą prawdę.
Tam gdzie była UPA, tam zawsze było i Genocidum Atrox na cywilnych Polakach
Tam gdzie NIE było UPA,
tam i NIE było żadnych zbrodni wojennych na cywilnych Ukraińcach.
Zbrodnie na cywilnych Ukraińcach zaczynały zdarzać się tylko tam, gdzie pojawiała się UPA.
tagore
13 kwietnia 2017 o 07:36Książka jest świadomie przez autora uładzona ,ciekawe
są opisy „dobrowolnej” pomocy udzielanej przez polskie rodziny.Ciekawsze są wspomnienia dowódcy sotni ,która przeszła do Polski z przez granicę.
Między innymi jak budowali swoją małą krainę na opanowanych terenach.
Paweł Bohdanowicz
13 kwietnia 2017 o 08:31Panie „Tagore!
W tym czasie dysproporcja sił była tak ogromna, że opisana w powyższych cytatach polska pomoc mogła być tylko i wyłącznie dobrowolna. Płeczeń przeżył 9 lat w terenie, na którym pozostali tylko Polacy i nieliczni Ukraińcy z rodzin mieszanych. Czy naprawdę wierzy Pan, że Płeczeń samowtór z kolegą mógł stosować terror na tamtym terenie?
tagore
13 kwietnia 2017 o 22:19Za ich plecami stała przelana przez OUN-B krew.Naprzeciwko tych ludzi nie stał garnizon KBW ,a
rodzina mieszkająca pod lasem.
Paweł Bohdanowicz
14 kwietnia 2017 o 08:13@tagore
Jakikolwiek donos po odejściu dwóch (ostatnich dwóch) banderowców, spowodowałby pościg. Raz, tylko raz Płeczeń opisuje, jak Polak (uczestniczący, jak twierdzi autor, w akcjach antyukraińskich i błagający o darowanie życia) pobiegł z donosem natychmiast po ich odejściu.
Równie dobrze mógłby Pan twierdzić, że „Lalek” sam jeden terroryzował kilkuset ludzi, zmuszając w ten sposób do udzielenia sobie pomocy przez wiele lat.
prawy
13 kwietnia 2017 o 07:47Nie ma wieloletniego planowania i organizowania Genocidum Atrox.
Samego Genocidum Atrox też nie ma.
Jest wiatrowyczowe symetryczne okrucieństwo ze wskazaniem na bardziej biednych i bohaterskich bo ściganych przez komunistycznych oprawców, „wojaków” UPA.
Taka ma być polska narracja.
Wybiórcza.
Bez np. źródeł z RGO.
Tam autor celowo nie sięga.
Wybiera.
Geopolitycznie.
Pod te aktualne geopolityczne potrzeby.
Lublinianka
15 kwietnia 2017 o 19:34Tacy banderowcy i ich pomiot celowo zostali pozostawieni w Polsce przez sowieckich okupantów, żeby w odpowiednim momencie zaatakować, co się właśnie dzieje, na początek werbalnie. Różne swołocze łżą na potęgę, a im więcej łżą, tym bardziej ta ich narracja pruje się w szwach.
SyøTroll
13 kwietnia 2017 o 08:10Książki, szczególnie wspomnienia, warto czytać, ponieważ pokazują oczami konkretnych ludzi, nie zawsze da się wybaczyć, ale przynajmniej można spróbować zrozumieć intencje.
Uważam, że mogę zrozumieć powody konfliktu etnicznego pomiędzy Polakami i Ukraińcami; przedstawiciele obu narodowości widzieli tą współną ziemię jedynie jako „swoją”, a państwowość mogła być albo-albo, nie mogła być wspólna. Zachód zaś UZNAŁ polską suwerenność z Małopolsce Wschodniej, by nie UZNAWAĆ suwerenności radzieckiej.
Jednak jako Polak (mimo pewnych ukraińskich korzeni), nie uważam by działalność UPA w lata 1944-1948(56) można było nazwać mianem „powstania” ; raczej brutalnej czystki czy też, że tak to określę „wojny słowiańskiej” (wojny pomiędzy Słowianami połączonej z cofnięciem się do barbarzyństwa, pod wpływem nacjonalizmu ludzi zdawało by się, cywilizowanych), analogicznej do tego co 25 lat temu mieliśmy na słowiańskich, w znacznym stopniu bądź co bądź, Bałkanach. Moim zdaniem zdecydowanie bardziej na to miano powstania zasługuje, okres „Republiki Komańczańskiej” czy tzw. „powstanie leskie”.
prawy
13 kwietnia 2017 o 09:06Aktualia nie z tego narzucąjącego „aktualnie przydatną tzw. pamięć historyczną”, portalu.
„rajd wyruszył przez Posadę Rybotycką do Birczy, gdzie zapaliliśmy Światło Pamięci na kwaterach żołnierzy poległych w obronie Birczy podczas trzech upowskich napadów oraz pomnikiem w rynku miasteczka. Dzień drugi rozpoczęliśmy w Borownicy. Wsi spalonej i wymordowanej w kwietniu 1945 roku przez UPA. Tam także oddaliśmy hołd wymordowanym mieszkańcom oraz odwiedziliśmy grób płk. B. Kotarby, dowódcy 17 pp z 24 DP poległego we wrześniu 1939 roku podczas próby przebicia się z okrążenia w pobliżu wsi.
Dzięki pomocy mieszkańców Jawornika Ruskiego dotarliśmy w lesie do miejsca ekshumacji 14 polskich żołnierzy z 9 DP wziętych do niewoli i zamordowanych przez UPA. Odkrycie masowego grobu i ekshumacja miała miejsce wiosną ubiegłego roku.”
„Nasz Rajd miał dwa cele. Pierwszy i podstawowy to oddanie hołdu żołnierzom WP, WOP i milicjantom oraz polskiej i ukraińskiej ludności poległych i pomordowanych w walkach z UPA.
Jadąc przez te wszystkie miejscowości, w których znajdują się upamiętnienia, czytaliśmy nazwiska poległych i pomordowanych, zdając sobie sprawę równocześnie jak wielu jeszcze upamiętnień brakuje. Szokuje też liczba osób, których ciał nigdy nie odnaleziono po uprowadzeniu ich przez bandę do lasu. Na naszej trasie nie było miejscowości, w której nie byłoby ofiar. Po obu stronach. To daje do myślenia bardzo mocno. Na tych terenach front przeszedł już w lecie 1944 roku, a jeszcze 3 kolejne lata panował tu strach, terror i śmierć szerzony przez UPA. Akcja rodziła reakcję. Agresja rodziła agresję. Zabójstwo czasami pociągało do odwetu. Lała się krew polska i ukraińska. W imię czego? Przegranej sprawy? Chorej ideologii Doncowa?”
http://prawy.pl/49151-rajd-pamieci/
Slawomir
28 września 2020 o 13:35Piszesz o roku 1939.UPA rozstrzelała polskich żołnierzy.Powyższa , zbrodniczą organizacja powstała latem 1943 roku
, więc to co napisałeś nie może być prawdą.
miko
13 kwietnia 2017 o 10:34I co niby z tego wynika ? Że upowcy też cierpieli ? W czasie wojny wszyscy cierpią – czasem również oprawcy. UPA dokonała bestialskiego ludobójstwa, wykonując rozkaz swego dowództwa, przez co stała się organizacją zbrodniczą podobnie jak SS lub NKWD. Z tego powodu w Polsce nie ma prawa być nawet jednego grobu z jej nazwą. Ukraina to wolny kraj, może czcić i stawiać pomniki kogo chce. Polska jednak nie ma prawa udzielać żadnego wsparcia państwu, które gloryfikuje zbrodniarzy.
Paweł Bohdanowicz
13 kwietnia 2017 o 11:21Akurat może nie cierpienia upowców są najważniejsze, lecz śmierć ukraińskich cywilów. Berezka 78%. Na jednym ze zdjęć „NIELEGALNY POMNIK” pomordowanych.
miko
13 kwietnia 2017 o 18:34Niewinnych Polaków było ponad 100 tysięcy. Każdy miał swoje życie, rodzinę, marzenia, radości i smutki. Życie każdego z nich zakończyły siekiery, widły, albo bestialskie tortury. Mam gdzieś jakąś ukraińską Berezkę, bo po tym co zrobiono Polakom każdy mógł się stać potworem.
Paweł Bohdanowicz
13 kwietnia 2017 o 19:19@miko
Co mieszkańcy Berezki Polakom zrobili?
Raczej tylko czytam
14 kwietnia 2017 o 02:30Po tym co barbarzyncy z UPA zrobili Polakom, no co Ci biedni Polacy mordercom z UPA zrobili? Mozna zrozumiec zemste.
Raczej tylko czytam
14 kwietnia 2017 o 02:32Po tym co barbarzyncy z UPA zrobili Polakom, no co Ci biedni Polacy mordercom z UPA zrobili? Mozna zrozumiec zemste.
Nic nie usprawiedliwia tych mordow, tego banderowskiego zdziczenia.
miko
14 kwietnia 2017 o 07:07Nic nie zrobili, ale padli ofiarą nienawiści rozpętanej przez swoich rodaków. Jeżeli jedna strona rozpoczyna niszczenie ludności cywilnej, druga musi postąpić podobnie. Niewinni Niemcy płonęli w bombardowanych miastach i nawet po 70 latach nikt z aliantów nie zamierza ich za to przepraszać.
SyøTroll
14 kwietnia 2017 o 11:59Pane Bohdanowycz,
Nie chodzi groby cywilów tylko pomniki na grobach upowców. Niech pan pane Bohdanowycz nie wsadza kija między szprychy.
Lublinianka
15 kwietnia 2017 o 20:04Nie było czegoś takiego, jak „ukraińscy cywile”. Ci „cywile”, zwykle całe wiochy ukraińskie, wyrostki i baby też, dołączali do band UPA, żeby rabować, palić, dobijać rannych i gwałcić, jak wspominają ocaleni cudownie świadkowie zbrodni ukraińskich na Polakach. Kto mieczem wojuje, od miecza ginie. Biorąc pod uwagę sposoby mordowania przez ukraińskich rezunów niewinnych polskich kobiet, młodzieży, dzieci i niemowląt, starców i nielicznych, nieuzbrojonych mężczyzn można powiedzieć, że ci „ukraińscy cywile”, popierający czynnie i biernie kilka lat po wojnie bandytów z UPA, nadal maniacko mordujących niewinnych polskich cywilów, choć na utworzenie ich bandyckiego państwa nie było już szans, mieli lekką śmierć. Polacy nikogo ze skóry nie obdzierali, nie wypruwali im flaków i nie zaszywali kobietom kotów w brzuchach po wyrwaniu płodów, to specialite de la maison ukrainienne.
kocki
13 kwietnia 2017 o 16:03Paweł Bohdanowicz -to jest bardzo mądry człowiek. Ale istnieją inne- dla których wojna się nie skończyła…którzy chcą świeża krew.
Raczej tylko czytam
14 kwietnia 2017 o 03:10O tak Ci Na Ukrainie
Marcin Wikło: Tak wygląda otwarcie Ukraińców na prawdę o Wołyniu. Kraj robi się czarno – czerwony, a te kolory przesłaniają rzeczywistość
SyøTroll
14 kwietnia 2017 o 12:03Oczywiście, że i są tacy. Tym razem zamiast jak uprzednio krwi polskiej czy żydowskiej, chcą krwi „prorosyjskiej”, w nadziei że z powodu rusofobii Polacy zechcą się do pożądania tej krwi przyłączyć. Tylko po co, kocki, mamy sobie nowych wrogów robić ?
uv
14 kwietnia 2019 o 14:50Ukraincy i ich zbrojne ramię Banderowcy w swojej zapiekłości i nienawiści do Polski i Polaków od 1945 roku celowo i świadomie nie walczyli już o samostoitelnoj Ukrainy ,a o to żeby jak nazywali Bieszczady i Małopolske wschodnia zakierzoński kraj włączyć do sowieckiej Ukrainy.
Maur
13 kwietnia 2017 o 16:24Mam nieśmiałą nadzieję, że powyższe zestawienie przyczyni się choć trochę do opanowania histerii wywołanej w naszym kraju przez siły wrogie zarówno Polsce, jak i Ukrainie.
——————————————————-
Daremne nadzieje.
Szanowny Panie! Fragment tej książki przeczytałem z zainteresowaniem. Sięgnąłem pamięcią do swojego dzieciństwa. Mieszkałem we wsi gdzie również osiedlono z przydziału kilka rodzin ukraińskich. Z Ukraińcami chodziłem do szkoły, siedziałem w jednej ławce. Lecz w tej wiosce na Pomorzu, jak w wielu innych na ziemiach zdobytych, osiedlił się tygiel różnych narodów. Byli Kresowiacy z wszystkich części Kresów, byli autochtoni Niemcy i Kaszubi. Było trochę Polaków z centralnej Polski. To czas lat 60-tych. Wówczas mit o UPA miał swoje negatywne apogeum. U nieco starszych była to wręcz nienawiść. Szczególnie gdy trafił się ktoś mający ofiary w swojej rodzinie. Do dzisiaj pamiętam jednego Polaka, zupełnie przyzwoity człowiek na co dzień, który po cyklicznym, rytualnym wręcz po wypłacie miesięcznego zarobku i wypiciu nieco trunków – ciągle szukał awantury z Ukraińcami rzucają pod ich adresem wyjątkowo sugestywne oskarżenie o obcięciu jego ciotce piersi sieprem podczas „Rzezi Wołyńskiej”. On oczywiście nie znał jeszcze tego pojęcia w formie dziś używanej lecz znał je z własnych doświadczeń.
Wieś dość szybko wiedziała kto był w UPA, kto kiedy wyszedł za to z więzienia i co ewentualnie miał na sumieniu. Wieś też wiedziała kto ma w domu broń. (Ja też z czasem się dowiedziałęm).
Ponieważ w owym czasie byłem w tym zdecydowanie młodszym pokoleniu to jakby to wszystko przechodziło obok nas. Lecz w świadomości było obecne -choćby na fakt małżeństw Ukraińców tylko w obrębie swojej grupy narodowościowej. Również imprezy zbiorowe przez wiele lat obywały się bez ich udziału. Potem zaczęło się to zmieniać…
Moje osobiste relacje z Ukraińcami były i są nadal co najmniej poprawne i bezkonfliktowe. A dotyczy to co najmniej kilkudziesięciu osób.
——————————-
Teraz wracam to niniejszej publikacji. Otóż nie zgadzam się z takim doborem tez. Nie jest istotne udowodnienie założonych tez. Istotny jest sam dobór tez w istocie fałszujący zasadnicze fakty tamtych czasów.
To jest dokładnie tak jak byśmy wzięli po szkiełko i oko fragment reackji dynamicznego i wielowartswowego procesu skupiając swoją uwagę na wycinkach reakcji i sprzężonych z nimi wycinkami akcji – badając jedynie ich paralelność w wybranych fragmentach. Przy tym zupełnie ignorując akcję inicjującą cały proces. Dla całej sprawy właśnie owa inicjująca akcja jest najważniejsza. Cała reszta jest tylko jej pochodną.
A dzisiaj już wiemy z całą pewnością, że owa akcja inicjująca została wykreowana przez OUN/UPA i uruchomiona w 1943 roku na pełną skalę skutkując zbrodnią ludobójstwa popełnioną przez Ukraińców na swoich sąsiadach Polakach. Polakach przede wszystkim lecz nie tylko.
Paweł Bohdanowicz
13 kwietnia 2017 o 18:54Z zainteresowaniem przeczytałem Pana wpis. Dziękuję, bo tu rzadko można spotkać kogoś, kto pisze coś konkretnego, a nie rzuca wyzwiskami (teraz gniewni isahakianiści już się trochę uspokoili, ale rok-dwa temu histeria była niewyobrażalna :)…) Może zamiast pisać, co myślę, zadam Panu najpierw pytania, o Pański pogląd na wydarzenia.
1.
Kiedy, Pana zdaniem, to się zaczęło?
2.
Jaką rolę odegrał Pana zdaniem OUN-B? (bo Ukrainiec to pojęcie szersze, ukraiński nacjonalista węższe, a banderowiec jeszcze większe).
Nie chcę Pana męczyć, „egzaminować”, ale jeżeli znajdzie Pan czas i będzie miał chęć…
Adr
14 kwietnia 2017 o 11:51Zaczęło się w 1918 od zajęcia przez ZURL Lwowa, polskiego Lwowa.
Możemy oczywiście wywlekać cnotce księżniczki ruskiej
Przedsławy
na która nastał Bolesław Chrobry ale Zabory były okresem strategicznej pauzy(a sami Unici jeszcze przez Szewczenke byli uznawania za zdrajców sprawy ukraińskiej a Chmielnicki wieszał ich na równi z Jezuitami czy Żydami).
Strona Polska wojnę wygrała, wojnę którą można w drodze kompromis uznać za względnie sprawiedliwą i prowadzono w sposób cywilizowany przez obie strony.
Po drodze dając ZURL szanse na ,,piemont” w postaci Lini Delwiga. Polskie prawa uznał Petlura,
który sam nie wywiązał się ze swoich zobowiązań(państwo Polskie przez wyprawę Kijowską o mało nie przestało istnieć) .
W tym momencie ex-ZURL czyli OUN-UWO(względnie niektórzy jadą do zsrr) przechodzi do działań terrorystycznych-nie czekajac na wykrystaliowanie się poskiej polityki
od zamachu na Piłsudzkiego w 1921 zaczynając.
Mozna mieć zarzuty co do traktowania Ukraińców w IIRP byla ona niesprawiedliwa,
ale wobec OUN (nie dzieląc na frakcje B czy M)
było one zbyt łagodne.
Takie nazwiska jak Szuchewycz,BAndera czy Fedak(6 at za prube zabójstwa MArszałak anwet tego nie odsiedział) który brał udział w mordach w Babiym JArze
Zła i niedobra IIRP nawet im nie dała czapy.
Kto ma litość dla okrutnych jest okrutny dla załgujących na litość.
II RP trzeba za to potępić.
Palenie cerkwi bez wiernych
a palenie kościołów z ludźmi to zasadnicza różnica.
A kto zaczął masowe ludobójstwo w 1943 po za tobą nikt nie ma watpliowści.
Nie było, nie ma i nie będzie symetrii.
Nawet komuniści byli ludźmi na tle Ukraińców.
SyøTroll
14 kwietnia 2017 o 12:17Pane Bohdanowicz, zaczęło się kiedy zaczęliśmy rywalizować jako Polacy, z Ukraińcami o wspólną ziemię, przy czym każdy się upierał, że jest ona tylko i wyłącznie jego. Wcześniej jedni i drudzy znajdowali się pod obcą austriacką okupacją, co jednoczyło wobec wspólnego wroga. W 1981-ym roku, owego wspólnego wroga, zabrakło.
Ja, naprawdę rozumiem powody konfliktu, ja jedynie nie chcę nazywać zimno zaplanowanej czystki etnicznej drobiazgiem. I proszę mnie jakby co nie nazywać „isahakianistą” wyłącznie dlatego, że znam, przeszłość stosunków wzajemnych, i nie chcę być głupi również po szkodzie. Wybaczenie, nie oznacza zapomnienia o faktach, a jedynie zaniechanie rozpamiętywania. Więc nie rozpamiętuję, ale wiem do czego na skutek odmóżdżenia są zdolni, pane Bohdanowycz.
Maur
14 kwietnia 2017 o 16:09Spróbuję Panu odpowiedzieć na oba pytania.
1. Kiedy się zaczęło?
Można tu długo zastanawiać się, ważyć wcześniejsze zaszłości – lecz to nie będzie miało większego sensu wobec III „walca historii” XX wieku, czyli początku II WŚ. Ten czas, 1 i 17.09.1939 roku wydaje się decydujący w następstwa tego co wydarzyło się na Ukrainie.
Wszystko co było wcześniej musi ustąpić. Bo byłaby to tylko niekończąca się licytacja kart jasnych i kart ciemnych. Przyjęty cenzus czasowy wydaje się być najbardziej sensowny z kilku powodów: żyją ofiary i krewni ofiar, żyją sprawcy i krewni oraz potomni sprawców, są „żywe” ślady tego co się wydarzyło, są dowody materialne mówiące o przyczynach i o skutkach. Wszystko można wziąć „pod lupę i dokładnie obejrzeć”. Może to zrobić każda ze stron tego sporu. Byle tylko chciała.
——————————————————
Polska ma tu zdecydowaną przewagę gdyż występuje po jasnej stronie mocy a Ukraińcom pozostała strona ciemna. Czego oni in gremium nie chcą przyjąć do wiadomości i wypierają poz nawias co z kolei jest nieakceptowalne dla Polaków. Mówię o Polakach niekończcznie zaliczając do nich polactwo.
2.OUN-B niekoniecznie postrzegam w kategorii czystego nacjonalizmu, bo taki sam uważam za pożyteczny, lecz skrajną wersję szowinizmu. To właśnie szowinizm nakazuje walczyć wszelkimi możliwymi sposobami z każdym obcycm. Nacjonalizm toleruje obcych zintegrowanych i działających na rzecz dobra wspólnego na miarę osiągnieć każdej jednostki. Nacjonalizm jest tolerancyjny względem obcych, szowinizm nigdy.
——————————
Ukrainiec nie musi być szowinistą ale nim będąc nie nie mówi o swoim nacjonaliźmie. Tak czynią tylko ludzie nie mający pojęcia o znaczeniu słów. Przeważnie niewykształceni, niezaradni, z niewolniczą wprost mentalnością, niesamodzielni pod każdym względem, ograniczeni intelektualnie i sprowadzający cel swojego życia do najprostszych korzyści. Takimi ludźmi jest łatwo i tanim kosztem manipulować wskazując im przyczynę ich niepowodzenia życiowego. Najczęściej wskazuje się co bardziej zaradnych obcych bo jako mniejszość obcy nie są zdolni do skutecznej obrony.
———————
Teraz mamy doskonały przykład potwierdzający. OUN-UPA wyczyściła zachodnią Ukrainę z Polaków. Nie ma ich tam już ponad 70 lat. Już drugie pololenie urodziło się w wolnej Ukrainie. Prawie razem zaczynaliśmy od rozwodu z ZSRR. Mieliśmy gorszą sytuację gospodarczą od Ukrainy. Jak to wygląda dzisiaj chyba nie trzeba wspominać. Tereny oczyszczone z Polaków zarastają chwastami, gdospadrka Samostijnej UA ledwie połowę tego co Polski. Ukraińcy nie chcą walczyć o swój kraj. Wolą uciekać do Polski. Tu chcą studiować i pracować. Tu chcą się osiedlać.
————————-
Nie mam nic przeciwko temu. Tylko niech wezmą kosy, widły, sierpy i co im tam kto pożyczy jak nie mają swojego i przepędzą całą to szowinistyczną bandę aż za Morze Czarne. Niech zetną z 10 000 tępych łbów co to gloryfikacją banderyzmu skazują kilka kolejnych pokoleń na kolejny wiek potępienia…
————————–
Ukraińcy nie chcą wracać na Ukrainę. Ot co.
Paweł Bohdanowicz
15 kwietnia 2017 o 09:14@Maur
Moim zdaniem zaczęło się w marcu 1939 roku na Przełęczy Wereckiej. Oczywiście u nas na ten temat cisza grobowa:
ANI POTWIERDZEŃ, ANI ZAPRZECZEŃ, TYLKO CZASEM JAKIŚ ODWAŻNY HISTORYK (TAKICH JEST BARDZO MAŁO) PIŚNIE W TELEWIZJI PÓŁ ZDANIA PRZYCISZONYM GŁOSEM.
Pospólstwo karmi się natomiast „wianuszkami dzieci” i „Uchwałą krajowego prowidu OUN z 22 czerwca 1990 roku”.
Paweł Bohdanowicz
15 kwietnia 2017 o 09:27@Maur
Na Wołyniu zaczęli bulbowcy, w tym najuboższa warstwa chłopstwa pozostająca pod ich wpływem. Można spierać się, jaka była relacja między bulbowcami a „siekiernikami”. Może „siekiernicy” byli po prostu najuboższą warstwą bulbowców, a może tylko z bulbowcami współdziałali. Trudno powiedzieć, bo nie wytwarzali przecież żadnych dokumentów, a w każdym razie ja żadnych dokumentów nie znam.
Obdartusy w łapciach, owinięci w skóry i koce – tak ich opisują naoczni świadkowie, wśród nich św.pamięci Witold Kołodyński.
W Polsce, mniej więcej do 2000 roku, była to „OCZYWISTA OCZYWISTOŚĆ”. Proszę zajrzeć do głównej książki Siemaszków!
Potem, nagle zaczęto realizować w Polsce politykę „DOBRY BULBOWIEC – ZŁY BANDEROWIEC”. Cała ta polityka zbudowana właściwie na JEDNEJ wypowiedzi samego Bulby.
geometra
14 kwietnia 2017 o 07:14Ciekawe czy Maur tak obnoszący się latami po różnych portalach ze swoim nickiem i chęciami odnalezienia na partnerów, nieantypolskich ukronazistów podejmie oferte Gosiewskiej vel Bohdanowicza lub odwrotnie (w XXIw. płeć przecie to sprawa umowna) ROZMOWY z nim/nią?
Bundesnachrichtendienst2
14 kwietnia 2017 o 09:30Albo Petlura albo Bandera.
kocki
14 kwietnia 2017 o 12:46Fragmenty z pamiętnika…mieszkaniec Wołynia…”Dziś wiemy z wielu źródeł historycznych, że jad nienawiści, który popchnął miejscowych ukraińców do mordowania polskich sąsiadów – został im wszczepiony przez nacjonalistycznych działaczy OUN z tzw. Galicji Wschodniej. Ciemny lud rusiński (około 70% analfabetów!) północnej i zachodniej części Wołynia, Podola i Pokucia był szczególnie podatny na idee nacjonalistyczne, szerzone przez bardziej wykształconych (Ukraińców???) b. zaboru austriackiego. W sianiu nienawiści do Polaków politycznych emisariuszy galicyjskich wspierali i to dość skutecznie, miejscowi popi. To ich dziełem – nacjonalistycznych polityków i kleru, zarówno cerkwi prawosławnej jak i greko-katolickiej, była zbrodnia ludobójstwa popełniona przez bandy banderowskie, przemianowane później na Ukraińśkuju Powstańśkoju Armiju (UPA) na Polakach zamieszkujących Kresy Wschodnie w granicach Polski sprzed roku 1939.”…
co to jest?ktoś rozwiązał ten problem??? Bandera, Klatchkivskiy, Lebed, Rebet-obcy ludzie dla Ukraińców -przez wiarę…przez obywatelstwo…edukacja, język.Oni pracowali dla różnych służb różnych państw Abwer NKWD i inne.
Raczej tylko czytam
14 kwietnia 2017 o 15:10A Teraz falszuja historie jak tylko moga. Czasem bardziej w rekawiczkach jak Pan P.B.
prawy
14 kwietnia 2017 o 15:11„co to jest?ktoś rozwiązał ten problem??? Bandera, Klatchkivskiy, Lebed, Rebet-”
Rozwiązał.
UIPN.
Hiroji Ukrainy une som.
wnuk rezuna
14 kwietnia 2017 o 17:37Pawło Bohdanowycz uporczywie lansuje ukraińską wersję „pojednania” polsko-ukraińskiego, poprzez pokazywanie Polakom że oni również mordowali Ukraińców .
Dla lepszego oddziaływania swojej argumentacji wybiera przypadki gdzie ofiar ukraińskich było nawet więcej !!!
Jest to metoda moralnie nikczemna !!! metoda kłamstwa i obłudy rozgrzeszającej najgorsze zbrodnie poprzez „odkrywanie prawdy” że były one …symetryczne.
Powtarzam Panu Panie Bohdanowycz po raz nie wiadomo który niczym Katon .
Każdy upowski zbrodniarz MUSI być napiętnowany !!
Przez własny Naród !!!. I nie mam tu na myśli „narodu zbrodniarzy”.
Nawet gdyby Polacy zabili mu ojca ,matkę ….Zbrodni nic nie rozgrzesza . Tak stanowi Prawo . Również to moralne . To samo dotyczy polskich zbrodniarzy !!!. Niech Ukraińcy ich wskażą. Jestem gotowy ich potępić i nikt zdrowy na umyśle bronić ich nie będzie .
WSZELKIE ZŁO między naszymi narodami należy wypalić rozrzażonym żelazem , do n-tego pokolenia „batozonego ukraińskiego chłopa” , żeby już nigdy nie dawało pożywki nacjonalistom wszelkiej maści, czy innym nikczemnosciom „historyków” pańskiego pokroju moralnego Pane Bohdanowycz …..
Jeśli tego nie uczynimy , skazujemy się na stosunki z naszym wschodnim sąsiadem oparte na kłamstwie , obłudzie i nikczemnej rywalizacji . Na rzeczywistość w której antypolski ukraiński faszyzm, będzie odrastał jak stugłowa hydra przy każdej okazji naszej słabości. Jezeli pójdziemy Pańską drogą , wyhodujemy co najwyżej rywala i jadowitego węża .
Maur
15 kwietnia 2017 o 09:58W sumie całkiem słusznie.
Zbrodni nic nie może usprawiedliwiać.
Nie każde zabicie człowieka jest zbrodnią. Odwet nie jest zbrodnią choćby był bardziej okrutny niż sama zbrodnia. Odwet czyni zadość pokrzydzonym, w części lub całości, i chroni innych przed podobną krzywdą.Prawo do zemsty jest prawem naturalnym i nie da się go schować za polityczną poprawnością. Tam gdzie pokrzywdzony nie jest zdolny do zemsty tam musi go wręczyć aparat jego państwa.
To tylko niewolnicy mentalni ulegają propagandzie i wyrzekają się prawa do zemsty – pozostawiając ją siłom wirtualnym.
Lepszym widzę upowszechnianie prawa do zemsty jako znacznie skuteczniejszej zapory dla szerzącego się zła.
Każdy z osobna jak i z sobie podobnymi- winien wiedzieć, że krzywda wyrządzona innemu człowiekowi może wrócić do niego w znacznie gorszym wymiarze.
Paweł Bohdanowicz
27 kwietnia 2017 o 18:56Czy zabijanie Polaków w odwecie jest czy nie jest zbrodnią?
kocki
15 kwietnia 2017 o 07:29wnuk rezuna -„WSZELKIE ZŁO między naszymi narodami należy wypalić rozrzażonym żelazem”…w rzeczywistości-same tak…po metodu -raczej nie…co leczony „rozrzażonym żelazem” ?-hemoroidy ? – dokładnie jest to co ukraincew i polakow pokłócili obcy narodowoscty(dyktatury) zydo-komunysti -niemcy -rossiane.Zydzy – to jest pierwszy znak- woiny i i krwy.
Raczej tylko czytam
15 kwietnia 2017 o 23:19O Przeleczy Wereckiej…o czym piszesz, nie wygląda na poparte jakimiś realnymi informacjami. Jak na razie pochowali chyba 10 zwłok, a mówią o 600. Trochę dziwi dokładność opisu (uwięzienie, egzekucja, „rozkaz z góry”), nie poparta jednak żadnymi źródłami. Trudno mi uwierzyć w rozwałkę 600 ludzi bez wyroku wiosną 1939, gdy takiego na przykład Banderę, skazanego na śmierć prawomocnym wyrokiem, ułaskawiono.
Czy nie jest to aby produkowanie „haka” aby móc pokazać akcje OUN-UPA przeciwko Polakom jako swego rodzaju rewanż za marzec 1939? Coś jak zabiegi Rosjan aby pokazać Katyń jako zemstę za 1920 rok?
500 – 600 osób rozstrzeliwanych wcale nie tak „po cichu” (przynajmniej sugeruje to opis), wydaje się dziwne, że nikt tego nie podniósł, choćby towarzysze radzieccy aby pokazać, że musieli wejść do Polski 17.09 aby ratować zagrożonych „braci” ukraińskich…
lemberger38
16 kwietnia 2017 o 20:22Nie mogę zrozumieć. Dlaczego „heroje” mordowali polskie kobiety, dzieci oraz starców? Co to za wojna na której morduje się niewinnych sąsiadów?
kocki
17 kwietnia 2017 o 10:37tak dokładnie „heroje AK” mordowali ukrainskie kobiety, dzieci starców…i niemecki kobiety i dzieci i zydzy – kobiety-dziewczynki-niemowlęta… nie wiedziałem co polacy mordercami byli?…bardzo zły..a ukraincy i niemcy i zydzy -pamiętae…musi pamiętać swoj grzech i prosić Boga o przebaczenie dla siebie.
starek
17 kwietnia 2017 o 11:28We wsi Wiązownica pow. Jarosław upowcy z sotni „Zaliźniaka” spalili 170 gospodarstw polskich oraz wymordowali według ustaleń Mieczysława Samborskiego około 130 – 140 Polaków. Opracował on listę 110 zamordowanych cywilnych osób oraz poległych w obronie 4 żołnierzy WP. W opracowaniu „Wiązownica pamięta”, na s. 23 pisze. „Ze 110. ofiar znamy bliżej okoliczności śmierci 73 osób. Pozostałe kryją się pod eufemizmem „zabity(a)”, lub są nieznane, bo nie zapisali się w pamięci Wiązowniczan. Przyczynami śmierci był postrzał lub/i ogień oraz dym, czyli spalenie i uduszenie. W wyniku postrzału zginęło 45 osób. Notujemy kilka wypadków, gdy postrzelona ofiara celowo była podpalana (słomą) lub wrzucana do szalejącego ognia. Wydaje się, iż pierwszymi ofiarami była rodzina Stanisława Kucy, Stanisława Janowska i „dziesięcioletnie dziecko”, wszyscy z Mołodycza, którzy zostali „zaryglowani” w skrajnym domu na Zadworzu należącym do Leona Kruby. Podczas próby ucieczki z palącego się domu przez okna zostali wystrzelani. Kilkanaście osób (m.in. Józef, Maria i Zofia Gorylowie, Aniela, Maria i Stanisław Kruk, Anna Pociecha, Aniela, Helena i Stanisława Skrzypek, Emilia, Jan, Jan »II« i (NN) Szumigraj oraz Maria i Władysław Wysocki), zostało zastrzelonych na podejściu tzw. „Magdziakowej górki”. W dwóch sąsiednich domach na Zadworzu w piwnicach udusiło się lub/i spaliło się około 25 osób. W domu Klupki, oprócz czterech domowniczek(ów), śmierć znaleźli m.in.: Emilia i Władysława Cieliczko, Bronisław i Józef Haśko oraz osoby noszące nazwisko Paszko). W domu Szymona Golby, oprócz jego całej rodziny (sześć osób) – Maria Żołyniak, Katarzyna, Maria i Stefania Orzechowska”. (Mieczysław Samborski: Wiązownica pamięta; s. 26 – 27; w: http://www.mieczyslawgolba.pl/biuletyn.pdf ). Wśród napastników rozpoznano miejscowych Ukraińców oraz parocha unickiego z Monasterza (gazeta.pl; 16.04.2010)
Raczej tylko czytam
17 kwietnia 2017 o 16:59Gdy wyrzucamy z duszy zrozumiałą nienawiść do Polski, która szczególnie pod wpływem obecnych znęcań się nad ludnością ukraińską w Galicji (?!.jakie?…)opanowuje nas i zimnym rozumem obejmujemy powstanie narodowości ukraińskiej (jako fundamentu państwa) musimy przyznać, że w walce z Polską i tylko dzięki niej mamy oblicze narodowe […] Z jednej strony nie wiadomo, czy na wypadek zgody z Rosją nie zatrze się ponownie nasze oblicze narodowe i to razem z Galicją. Gdyż rzec można z całą pewnością, że gdy raz zatrzymamy się zdecydowanie na placówce rusofilstwa politycznego to prędzej czy później odbierzemy Polsce Galicję nie tylko po San, a po Poprad i Lublin – ukraińska gazeta „Strileć”, 25 listopada 1919.
Raczej tylko czytam
17 kwietnia 2017 o 17:06„Funkcjonująca na przełomie 1918 i 1919 roku m.in. na terenie dawnej austriackiej Galicji Zachodnioukraińska Republika Ludowa (ZURL) była konkurentem dla odradzającej się Rzeczypospolitej do objęcia władzy nad tym terytorium. Wysuwając argumenty etniczne, proklamowana 28 października 1918 roku we Lwowie młoda ukraińska państwowość dążyła do objęcia swoją władzą północnej Bukowiny, Galicji Wschodniej i części Zachodniej oraz Rusi Zakarpackiej. Pretendowała więc ona między innymi do tych terenów, które zamieszkiwali licznie Polacy. Spowodowało to, że nieuchronnie pojawić się musiał w ZURL „problem polski”.
Państwo zachodnioukraińskie istniało stosunkowo krótko, jednak na tyle długo – obejmując dostatecznie duży obszar zamieszkiwany przez Polaków – iż zdążyło wypracować praktykę postępowania z nimi. Ta często wynikała bezpośrednio z postulatów głoszonych przez różne ośrodki wzywające do ukraińskiego samostanowienia narodowego na tym terytorium i ustanowienia określonego stosunku narodu panującego (Ukraińców) do narodów nieukraińskich (czyli przede wszystkim polskiego). Ten nierzadko na obszarach kontrolowanych przez ZURL okazywał się w stosunku do Polaków zbrodniczy, a niekiedy wręcz ludobójczy.
Zbliża się nowa wojna, do której winniśmy się przygotować, Z chwilą, kiedy ten dzień nadejdzie, bodziemy bez litości, zobaczymy powstających Żeleźniaków i Gontę, i nikt nie znajdzie litości, a poeta będzie mógł zaśpiewać “ojciec zamordował własnego syna”.
Nie będziemy badali, kto bez winy, tak jak bolszewicy, będziemy najpierw rozstrzeliwali, a polem dopiero sądzili i przeprowadzali śledztwo.
Fragment artykułu w ukraińskim czasopiśmie „Rozbudowa Nacji”
Justice4poland.com
kocki
17 kwietnia 2017 o 17:53Twoj -„tak jak bolszewicy”-nieprawidłowo….wszystky napisały -nie bolszewicy a „zydzy-bolszewicy”…”Dostępu do nich (Polscy więźniowie officery) broniła milicja – przeważnie składająca się z biedoty żydowskiej – teraz wyległej po władzę(komunistychney) Bardzo lżyli naszych oficerów i wymachiwali nahajkami. Fu, jakie to było wstrętne. Jeden taki ważniak z fasonem jechał na koniu, poznałam go. Był to ojciec mojej koleżanki z gimnazjum – nazywał się Kopyt.”- 1939
Barnaba
21 kwietnia 2017 o 10:16Ciągle zastanawiam się dlaczego kresy24 bandytów nazywają żołnierzami? Potraficie to wyjaśnić, czy tak ma być po prostu bez dyskusji? Żołnierze spod Monte Cassino, którzy walczyli o wolność narodów Europy pochodzący głównie z południowych Kresów są dla Was tym samym co bandyci, którzy mordowali i rabowali w tym czasie ich zostawione rodziny w domach? Jeżeli ktoś spędza 90% swojego czasu działania na dokonywaniu przestępstw to dlaczego kogoś takiego nazywacie żołnierzem? Fakt że należał do organizacji przestępczej, która sama siebie nazywała armią przesądza o tym że byli to żołnierze? Odpowiecie mi?
HHG
21 kwietnia 2017 o 10:30Odpowiem w imieniu własnym: Nie, dla mnie banderowcy z UPA nie żołnierzami. HHG-Kresy24
Paweł Bohdanowicz
22 kwietnia 2017 o 08:44@HHG
Osoba, wypowiadająca się we własnym imieniu, podpisuje się „Kresy24”. Trochę to dziwne 😀
Z tego, co o Pani wiem, wynika, że nie ma Pani powodów do tego, żeby wstydzić się własnego nazwiska. A jednak wstydzi się Pani podpisywać własnym imieniem, zabierając głos we własnym imieniu.
Jarema
27 kwietnia 2017 o 13:33Kompromitacja (części?) redakcji Kresy24 utrzymywanej z pieniędzy podatników, która takimi tekstami propaguje książki gloryfikujące zbrodnicze UPA.
Paweł Bohdanowicz
27 kwietnia 2017 o 18:46Taki na przykład Tadeusz Zaleski „Isakowicz” pomaga w gloryfikowaniu Stalina i pochwala okaleczanie ludzi(przepraszam, chciałem powiedzieć „banderowców”). Czyżby dla Pana Stalin Dobrym Wujkiem był? Bo jakoś się Pan na „Isakowicza” nie oburza…
Część poprzedniego zespołu redakcyjnego intensywnie promowała „Isakowicza” – przyjaciela „Nocnych Wilków”. Nie oburzało to Pana?
A co do tego tekstu… Jest to po prostu popularyzacja wiedzy historycznej. Nikogo w tym tekście nie gloryfikuje.
Emir
3 maja 2017 o 01:15Popularyzacja wiedzy historycznej – lektura (powinna być obowiązkowa ) – Zofia Kossak „Pożoga” wydana 1923.
Właśnie o rusińskiej czerni, co robili „panom” oraz Lachom po 1917 – 20 w Małopolsce Wschodniej.
Nickola
11 września 2017 o 12:07To, co Pan tu robi nie popularyzuje wiedzy tylko relatywizuje zło. Ktoś, kto szuka usprawiedliwień dla zła, sam staje po stronie zła i tym samym degeneruje własne człowieczeństwo. Na dodatek u Pana te uspawiedliwienia są niechronologiczne, bo zdarzeniami późniejszymi usprawiedliwia Pan wczesniejsze. Bardzo to podłe z Pana strony.
Roman
13 lutego 2023 o 17:53Wy banderowcy byliście i będziecie zakałą ludzkości…. nie pozdrawiam postbanderowca.
Dominik
27 kwietnia 2017 o 22:57Łaskawy Panie,
Nie: „promuje”, tylko publikuje opinię inteligentnego człowieka na temat. Czego Pan oczekiwał, że Upowiec potępi swoją formację? No błagam Pana! Ok, czytać ludzi, z którymi się nie zgadzamy, może i trudna rzecz, bo głowa może rozboleć, ale niech Pan nie odbiera tej możliwości innym. A jak pan chce seansów nienawiści, to jest kilka innych poczytnych portali cudzysłów kresowych, które na pewno Pan zna.
Ukłony,
Dominik Szczęsny-Kostanecki
Jarema
13 maja 2017 o 10:59Szanowny Pan Dominik Szczęsny-Kostanecki, dla mnie jest pewna nieprzekraczalna miara w zapoznawaniu się z cudzymi poglądami i nie mówię tu o materiałach źródłowych, czy krytycznej analizie, ale publikowanie quasi-recenzji słabych historycznie i literacko wspomnień członka zbrodniczych formacji UPA stanowi radykalne przekroczenie wspomnianej wyżej granicy rzetelności i obiektywizmu. Z jakichś powodów w Niemczech i na świecie portale unikają publikacji wspomnień członków niemieckich oddziałów SS. Po prostu opowiadanie się za pewnymi wartościami wyklucza otwartość na poglądy innych, chyba że „wszystko jest wartością” w tym także wspomnienia członków zbrodniczych formacji UPA. Wtedy lepiej się od razu udać do Juszczenki, czy Wiatrowycza, którzy uraczą sporą liczbą „hagiograficznych” treści o zbrodniarzach UPA. Co do seansów nienawiści to jest ich przeciwnikiem, a znając z publicznych wypowiedzi pana bezgraniczną otwartość do sprawy ukraińskiej stwierdzam, że portalowi pod pana kierunkiem takie niebezpieczeństwo w żadnym razie nie grozi.
Ulanka1920
1 maja 2017 o 02:08A co mondury Naszistow
Emir
3 maja 2017 o 01:18Popularyzacja wiedzy historycznej – lektura (powinna być obowiązkowa min. dla Pawła B..icza)
– Zofia Kossak „Pożoga” wydana 1923.
Właśnie o rusińskiej czerni, co robili „panom” oraz Lachom po 1917 – 20 w Małopolsce Wschodniej.
Niech jeszcze doczyta o innych ludobójstwach rusińskiej czerni :
– Ogniem i mieczem (wiek XVII) – H.Sienkiewicz
– Koliszczyzna i Hajdamaki z 1768
kubel
7 maja 2017 o 14:16No tak,niedlugo rozni pseudo historycy dojda do wniosku ze to my Polacy jestesmy winni za te cale morderstwa bo byc moze ktos cos powiedzial co urazilo jakiegos ukrainca ??? Z Rzeczy niewyobrazalnie zlych co niektorzy probuja zrobic co najwyzej nieetyczne ,,,,a to bylo zwyczajne OKrutne Ludobojstw w najgorszej z mozliwych formie .Ten narod za to co zrobil powinien sie wstydzic przez wiele wiele pokolen a tu skruchy nie widac nawet na metr.
raczej tylko czytam
10 maja 2017 o 17:31Ta rusinska czern nie ma innych bohaterow niz tych bandytow.
Obawiam sie o los Polski.
tagore
13 maja 2017 o 22:47Nie ma Pan racji, to spółdzielnia oligarchów nie potrzebuje innych bohaterów aby z Ukrainy stworzyć
oblężoną wyspę z możliwością ograbiania jej przez czas nieokreślony.
krzysztof
29 maja 2017 o 19:05No co za poprawność, jest tylko jedno jedyne A L E,
o czym autor zapomniał.Jeżeli zaczyna Pan pisać na temat
tzw.Ukrainy,to błagam niech Pan nie ignoruje tego:http://dziennik.artystyczny-margines.pl/oswiadczenie-onz-panstwa-ukraina-nie-ma-i-nigdy-nie-bylo/
Wygląda na to że wprowadza Pan w błąd czytelników,a Państwo Polskie ingeruje w wewnętrzne sprawy Rosji.
A ponieważ Rosja NIE PODPISZE -JESZCZE DŁUGO-ŻADNEGO
POROZUMIENIA, TO DŁUGO NIE BĘDZIE -WOLNEJ UKRAINY!!!
CZY NIKT W POLSCE O TYM NIE WIE????????
TO NIE JEST ORZECZENIE „BABKI KLOZETOWEJ”
T Y L K O O N Z !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
o
25 czerwca 2017 o 14:29Panie Bohdanowicz. W swoich rozważaniach proszę pamiętać o przyczynowości zajść w wymienionych wsiach o przewadze ludności ukraińskiej. Wpierw była ukraińska współpraca w wyniszczaniu narodu polskiego ramię w ramię z niemieckim okupantem. Potem był WOŁYŃ i Genocidum Atrox wynikające z koncepcji OUN o jednonarodowym państwie ukraińskim (bez mniejszości narodowych). Dopiero na szarym końcu, były polskie akcje odwetowe, skierowane przeciwko tym wsiom ukraińskim, które wcześniej brały udział w ludobójstwie swoich polskich sąsiadów. Następnym razem przy pisaniu artykułów proszę pamiętać o relacjach PRZYCZYNA – SKUTEK a bzdury UPAińca potraktować jako czystą propagandę OUN (tak jak w książce „Za to, że jesteś Ukraińcem” – gdzie autor wybielając działalność UPA relacjonuje wspomnienia członków znienawidzonej przez samych Ukraińców SB UPA).
POLAK
12 sierpnia 2017 o 11:37Ukraińcy to plemię wyjątkowo zajadłe, mściwe i obłudne. Ich miejsce to być pod pręgierzem i batem Rosji. Wtedy można w miarę czuć się bezpiecznie mieszkając w sąsiedztwie tej dziczy
Marek
16 stycznia 2020 o 23:19Swieta prawda
czotowy janko
27 sierpnia 2017 o 19:00kadr z filmu zelazna sotnia ,to lemko wita swojego syna dimitrusia i pokazuje zabita matke przez lachow ,trzon upa to byly lemkowskie sotnie a nawet jeden caly kuren rena ,,,
o
26 kwietnia 2018 o 15:54Jak zwykla autor myli odwet z planowanym genocide atrox. No coz, taka juz uroda postbanderowcow, ze swoich beda gloryfikowac a od Polakow domagaja bicia sie w piers. Panu autorowi przypomne kolejnosc wydarzen: najpierw byly bestialskiemordy na polskich sadiadach ( i tych Ukraincach, ktorzy na to sie nie zgadzali) a dopiero potem byly polskie odwety. Bez ukrainskich mordow na polakach nie bylo by polskich pacyfikacji ukrainskich wsi. Jest przyczyna, to jest i skutek o czyn autor artykulu najwyrazniej tutaj zapomina.
Niestety
11 października 2018 o 04:04Polacy pacyfikowali ukraińskie wsie jeszcze przed 1943.
wiki
23 listopada 2019 o 21:00gdzie i kiedy proszę o fakty!
Marek
16 stycznia 2020 o 23:15Dziadek opowiadal mi jak jego oddzial piechoty stacjonujacy w czasie pokoju w Chojnicach w wrzesniu 39 przemieszczal sie przez wschodnia galicje byl atakowany przez ukrainskie bandy w ukrainskich wsiach.Zmeczone wojsko polskie szlo i ostrzeliwalo sie ,zeby przejsc przez ten teren.Nie bede powtarzal slow dziadka jak okreslal Ukraincow.Moj sasiad ktory w 1947 sluzyl w WP opowiadal mi jak w polskich wsiach w Bieszczadach widzial trupy dzieci nabite na sztachety plotow.Krotko mowiac niech szlak jasny trafi ta samoistna ukraine.Na granicy nalezy wybudowac mur z gleboka fosa ,zeby ta zaraza nie zalala Polski.
Chreptusio
22 lutego 2020 o 07:13@Marek
12 września 1939 roku wycofujący się na wschód 17 Pułk Piechoty Ziemi Rzeszowskiej otrzymał wiadomość, że w Borownicy znajdują się Niemcy. Nasi pozostawili tabory w Jaworniku Ruskim i wkroczyli do odległej o kilka kilometrów Borownicy. Niemcy byli kompletnie zaskoczeni więc nasi wzięli jeńców i oprócz broni zdobyli także kilka samochodów. Niestety szwaby dostały wsparcie i okrążyły wieś. Rozpoczęła się walka. Na wieść o tym ókry z Jawornika Ruskiego wpadły w euforię i zaczęły rabować pozostawione w ich wsi tabory. Kradli wszystko. Mundury, środki opatrunkowe, żywność nawet maszyny do pisania. Wartownicy chociaż mieli takie prawo nie strzelali do nich. Tylko pewien sierżant, Mazur z pochodzenia groził im, że „Polska tu wróci i ich powywiesza.” Wydarzenia te opisał w swoich pamiętnikach mieszkaniec Borownicy Franciszek Adamski.
Chreptusio
22 lutego 2020 o 05:39„???? ?????? ??????ł, ż? ???????? ?? ? ????????? ??????? ?????? ??????????? ????ó?, ????????ś?? ???-ó?, ??ź??????? ? ?????? ?óż???? ???????.”
30 ckmów? Moździerze?Armaty? Hahaha! Może jeszcze czołgi?
Absolutna nieprawda. W Borownicy była faktycznie silna samoobrona, ale nie było to 300 ludzi. Iwan Olijar z Sufczyny, pseudonim „Kum”były upowiec w książce „Zakierzonia – wspomnienia żołnierzy UPA”(IV tom) twierdzi, że siły samoobrony liczyły 70 milicjantów. W dniu, a właściwie nocy napadu na Borownicę nie było we wsi wojska. Olijar faktycznie twierdzi, że został wydany rozkaz, aby nie strzelać do starców, kobiet i dzieci, ale wystarczy spojrzeć na płeć i wiek ofiar na tablicy pomnika, aby się przekonać, że było to tylko czcze gadanie.
A jeżeli chodzi o uzbrojenie. Trzydziestoma ckmami możnaby obdzielić trzy dywizje piechoty (wg etatu 1939).
Samoobrona w Borownicy nie posiadała nawet jednego ckmu nie mówiąc już o moździerzach i armatach. Jestem w posiadaniu pamiętników mieszkańca Borownicy Franciszka Adamskiego. W opisie bitwy milicjantów z ókrami wspomina on jedynie o erkaemie, który ogniem z wieży kościelnej zablokował drogę odwrotu jednemu z rojów.
Chreptusio
22 lutego 2020 o 06:32@Paweł Bohdanowicz „?? ??ł???? ????ę?? ????????,”
Hahaha! Piszemy na nowo historię Wołynia? Za początek ludobójstwa przyjmuje się masakrę w Parośli 9 lutego 1943 roku, dokonaną przez sotnię UPA, którą dowodził Григорій Перегіняк. Należał on do frakcji banderowców, a nie bulbowców. Pojęcia nie mam dlaczego wprowadza pan czytelników w błąd?
memory5
4 sierpnia 2020 o 20:05Co to ma być ? Usprawiedliwianie bandy psycholi, którzy nie potrafili po prostu pozbawić życia, tylko znęcali się godzinami nad bezbronnymi cywilami ? Dla mnie banderowcy to zwykłe ścierwo nie warte uwagi. Nie dlatego, że walczyli o wolną Ukrainę, ale dlatego jakimi metodami walczyli z ludnością cywilną. Tak długo jak długo będą wznoszone pochwalne pieśni na ich cześć, nie ma w mojej opinii w ogóle sensu rozmawiać z Ukrainą, bo nie ma o czym. Bez względu na to, czy jest to dzisiaj „strategiczny” partner Polski, czy nie. Niemcy nie urządzają parad na cześć SS. Mieli wystarczająco dużo odwagi by zmierzyć się ze swymi zbrodniami i przeprosić. A na Ukrainie przynajmniej jeden z polskich prezydentów został potraktowany jakby dostał po mordzie. Odpuśćcie sobie tego rodzaju artykuły, bo mocno stracicie w oczach polskich czytelników, na których Wam chyba zależy.