Wielki poeta Czesław Miłosz herbu Lubicz przyszedł na świat 30 czerwca 1911 roku w Sztejniach na Litwie (w okręgu kowieńskim, w rejonie kiejdańskim), położonych nad Niewiażą, jednym z głównych dopływów Niemna.
Wybuch I wojny światowej i mobilizacja ojca małego Czesława w szeregi rosyjskiej armii, gdzie służył jako saper sprawiły, iż odtąd cała rodzina przemieszczała się wzdłuż linii frontu, a jej szlak wyznaczały plany dróg i wyrastające dla wojska mosty. W Rodzinnej Europie Poeta tak wspominał ten okres:
„W ciągu całego mego wczesnego dzieciństwa rzeki, miasteczka, krajobrazy zmieniały się z wielką szybkością. Ojciec, zmobilizowany, budował drogi i mosty dla rosyjskiej armii i towarzyszyliśmy mu w strefie przyfrontowej, prowadząc koczownicze życie, nie popasając nigdzie dłużej niż parę miesięcy. Często domem był furgon, czasem eszelon wojskowy, z samowarem na podłodze, który przewracał się, kiedy pociąg ruszył nagle. Taki brak osiadłości, podświadome poczucie, że wszystko jest prowizoryczne, wchodzi, jak mi się zdaje, w skład równań układanych w wieku dojrzałym i może być powodem lekceważenia dla państw i ustrojów. Historia staje się płynna, jest jakby transpozycją wędrówki”.
Ostatnim przystankiem w wojennej peregrynacji rodziny Miłoszów okazała się Orsza – miasto na Białorusi, nad Dnieprem, należące niegdyś do Wielkiego Księstwa Litewskiego oraz do I Rzeczypospolitej, ważna litewsko-polska twierdza Bramy Smoleńskiej.
Jak opisuje Monika Wójciak w znakomitym opracowaniu Rosyjskie wędrówki Czesława Miłosza („Przegląd Rusycystyczny”, 2018, nr 1 /161/):
„Mały Czesław zagubił się wśród tłumów szczelnie wypełniających peron [dworca kolejowego w Orszy – dop. RES]. Napierająca masa, tumult i hałas udaremniały poszukiwania. W końcu życzliwy komisarz odprowadził chłopca do przerażonych rodziców i Miłoszowie opuścili Rosję. Do wydarzenia noblista nawiązał po latach w rozmowie z Josifem Brodskim. Zapytany o to, którym poetą rosyjskim byłby, gdyby wtedy został na peronie w Orszy, Miłosz odpowiedział, że Mandelsztamem ze względu na metaliczny dźwięk niektórych jego wersów. W kontekście tego wyznania nabierają sensu słowa wiersza Trwoga-sen (1918):
«Orsza zła stacja. W Orszy pociąg może stać i dobę.
Więc może to w Orszy zgubiłem się sześcioletni,
I pociąg repatriantów ruszał, zostawiając mnie.
Na zawsze. Jakbym pojął, że będę kim innym,
Poetą innego języka, z innym losem.
Jakbym zgadywał swój koniec u brzegów Kołymy,
Tam gdzie dno morza jest białe od ludzkich czaszek.
I wielka trwoga wtedy mnie nawiedziła,
Ta która miała być matką wszystkich moich trwóg»”.
Warto pamiętać, iż Autor tego wiersza miał wówczas 7 lat…
RES
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!