Dzięki ofiarności anonimowego darczyńcy, lider „Młodego Frontu” Zmicier Daszkiewicz odzyskał samochód, który 25 stycznia zajął komornik na poczet niezapłaconych grzywien. Teraz, na podstawie protokołu oskarżenia złożonego przez panią komornik, milicja chce mu odebrać prawo jazdy.
„Dziękuję Bogu za zwycięstwo!, – napisał znany z bogobojności Daszkiewicz.
– Wpadnij do biura BNF, są tu dla Ciebie pieniądze” – drżącym głosem zaprosiła mnie Olga Szutowa. – Skąd takie zdenerwowanie? – pomyślałem w drodze do biura. – Trzymaj, tu są dwa tysiące – wyciągnęła kopertę. Zajrzałem – wszystkie zielone – i sam się uradowałem. Nieznany mężczyzna zostawił w biurze partii BNF dwa tysięcy dolarów, i poszedł sobie. Myślałem, że już od dawna nie ma takich biznesmenów na Białorusi, którzy są gotowi oddać pieniądze działaczom, ale proszę …, napisał Daszkiewicz, który szczerze przyznaje, że nie spodziewał się tak wielkiego wsparcia ze strony osób, o których często nie słyszał.
– Biorąc pod uwagę fakt, że do nikogo się nie zwracałem, i nie prosiłem o pomoc, dziesiątki ludzi w ciągu tych kilku dni zaproponowało mi swoją pomoc! Kilka osób zaoferowało swoje samochody, mówiąc używaj go ile potrzebujesz. Jeden z nich nalega, żebym wziął jeden z jego dwóch samochodów w prezencie. Powiem wam, moi przyjaciele prawdę – nigdy nie spotkałem takiego wsparcia! Dziękujemy wszystkim, każdemu dobremu sercu za wsparcie, modlitwę i pomoc!
Już zapłacona została większa część grzywien. Kolejne nowe protokoły i część opłat komorniczych już zapłaciłem z pieniędzy przekazanych wczoraj późnym wieczorem i wyrwałem nasz samochód ze szponów tych „pasożytów” sądowych”, – napisał na Facebooku lider Młodego Frontu.
Teraz opozycjonista będzie musiał poradzić sobie z kolejną rundą bitwy. Komornik sądowy złożyła doniesienie na milicję, w sprawie rzekomego potrącenia jej na ulicy. Miało do niego dojść w środę przed blokiem, w którym mieszka Daszkiewicz. Kiedy opozycjonista przypadkiem dowiedział się o zamiarze konfiskaty swojego mienia, próbował odjechać z parkingu, by nie dopuścić do zajęcia mienia przez służby sądownicze.
„Samochodu im mało, – okazuje się, chcą zabrać mi prawo jazdy. Wczoraj wieczorem Ludmiła Kłyga (komornik sądowa) uznała, że boli ją noga i skonsultowała się z lekarzem, który znalazł „siniak”. Teraz ten sam milicjant, który wczoraj twierdził, że nie ma podstaw do wytoczenia sprawy administracyjnej w związku ze zdarzeniem drogowym, i sugerował pani komornik, że rzucając się na samochód to ona stworzyła sytuację niebezpieczną, – dziś spisał protokół wypadku drogowego, w którym poszkodowaną jest Kłyga. Z drugiej strony, jeśli odbierają Ci samochód, to po co ci prawo jazdy, – wszystko jest logiczne! Ale walka trwa…”, napisał w swoim Facebooku Dmitrij.
W komentarzu dla „Naszej Niwy” Dmitrij powiedział, że celowo nikogo nigdy by nie przejechał;
„Może ona rzeczywiście ucierpiała, ale jechałem bardzo ostrożnie, a ona rzuciła się na samochód. Ona w pewnym momencie zapiszczała, a ja natychmiast się zatrzymałem. Ale nie wiem, czy się poślizgnęła, czy wsunęła nogę, nie rozumiem, co się stało”.
Kresy24.pl
1 komentarz
Kocur
30 stycznia 2017 o 14:06Suka zrobiła co jej kazali, bo inaczej pozbawili by ją prawa wykonywania zawodu, i wszystko w tej materii.