Lider ruchu „O Wolność” Aleksander Milinkiewicz nie wyklucza możliwości startu w wyborach prezydenckich w 2015 roku. Ale postawił warunek; opozycja musi wystawić jednego wspólnego kandydata.
Według Milinkiewicza, siły opozycji demokratycznej muszą się skonsolidować, by stawić czoła Aleksandrowi Łukaszence. Sytuacja jaka miała miejsce w poprzednich wyborach, gdy o fotel ubiegali się przedstawiciele wszystkich opcji politycznych, jest dla polityka nie do zaakceptowania.
Twierdzi, że lepiej ogłosić zbojkot wyborów niż brać w nich udział, jeśli opozycja jest rozproszona. Zaznaczył przy tym, że bojkot nie jest jego ulubionym narzędziem prowadzenia polityki.
Większość przywódców białoruskiej opozycji już ogłosiło chęć uczestniczenia w wyborach prezydenckich w 2015 roku. Jednocześnie, według nieoficjalnych informacji rozpoczęły się konsultacje mające na celu przygotowania się do wyścigu o władzę i wybór tego jednego.
Milinkiewicz zapowiedział, że jeśli nawet to nie on zostanie wyłoniony na wspólnego kandydata sił demokratycznych, ale zostanie nim ktoś inny, będzie mocno wspierał go w pracy.
Przypomnijmy, Aleksander Milinkiewicz został wybrany na wspólnego kandydata opozycji demokratycznej w wyborach prezydenckich w 2006 roku. Według oficjalnych wyników uzyskał 6% głosów i przegrał z urzędującym prezydentem Alaksandrem Łukaszenką, który uzyskał 83% głosów. Wybory zostały uznane przez opinie międzynarodową za sfałszowane.
Milinkiewicz jest honorowym członkiem Związku Polaków na Białorusi.
Kresy24.pl/euroradio.fm
1 komentarz
józef III
7 maja 2013 o 11:51białoruskie fantazjowanie (niestety !)