Ukraiński analityk wojskowy, weteran operacji antyterrorystycznej, były dowódca kompanii szturmowej batalionu „Aidar”, publicysta, działacz społeczny a obecnie analityk wojskowy Jewhen Dykij w rozmowie z portalem novynarnia.com analizuje ukraińską kontrofensywę oraz sytuację na froncie.
Dykij przyznaje: Rosjanie złamali nasz „plan A”, wysadzając zaporę w Nowej Kachowce, więc to co się teraz odbywa – to „plan B” i dlatego jest to takie trudne. Nadal nie zdołaliśmy dotrzeć do drugiej linii ich obrony, ale to nie znaczy, że ofensywa się załamała. Rozwija się, ale bardzo wolno. Nikt nie oczekiwał cudu, jak na jesieni 2022 w obwodzie charkowskim, ale pewne rzeczy nas zaskoczyły, np. stopień zaminowania terenu;
„To jest po prostu poza skalą – setki kilometrów kwadratowych pól minowych. I to jest naprawdę bardzo duży problem” – konstatuje Dykij.
Jak mówi, SZU mają świetne NATO-wskie pojazdy rozminowania i saperów, ale za mało i trzeba ten bezcenny sprzęt oszczędzać;
„Jest ich bardzo mało jak na taką długość frontu. I każdy z nich trzeba traktować nie jako materiał eksploatacyjny, ale jako naprawdę cenny zasób, prawie jak „HIMARS-y”. A problem polega na tym, że łatwo się palą. Trafienia są, czołgi saperów są przed tym mniej chronione, a Rosjanie celowo polują na te maszyny do rozminowywania”.
Drugi czynnik to przewaga Rosjan w powietrzu – wiedzieliśmy, że ją mają, ale teraz nauczyli się atakować nas z bezpiecznej odległości.
Ukraiński ekspertt zawraca uwagę, że o ile wcześniej Rosjanie ryzykowali wypuszczając się na linię frontu, to teraz wystrzeliwują bomby szybujące i rakiety z 20-tu km;
„A w naszym kraju ochronę jednostek ofensywnych zapewniają głównie grupy z przenośnymi systemami przeciwlotniczymi (MANPADS). I wszystkie mają zasięg 4-5, maksymalnie 7 kilometrów. Oni, dranie, nauczyli się takich rzeczy w półtora roku, niestety, dużo” .
Trzeci czynnik, na jaki zwraca uwagę wojskowy, to przewaga liczebna Rosjan:
„I nie zapominajmy o kluczowym czynniku, o którym oczywiście wiedzieliśmy. Chodzi o całkowitą liczbę [personelu] Rosjan. O tym, że na terenach, które teraz trzeba wyzwolić, jest ich dwa, trzy razy więcej niż ogółem na całej Ukrainie, kiedy przybyli półtora roku temu” – mówi.
Były wojskowy wskazuje, że ukraińska armia opiera nadzieje na tym, że wybije rezerwy Rosjan, a najbardziej obiecująca jest tu sytuacja w Bachmucie, gdzie wróg trzyma 50 tys. wojska.
Dykij przyznaje, że SZU ponosi duże straty, choć proporcjonalnie niższe niż np. w czasie ofensywy chersońskiej w sierpniu ub. roku
„Widać, że wyciągnęliśmy wnioski z błędów. Dobra wiadomość jest taka, że straty wroga są znacznie wyższe niż nasze i przewyższamy go jakością wyszkolenia. Ponadto rosyjski sprzęt jest niszczony znacznie szybciej, niż ich przemysł jest w stanie produkować. Natomiast nasze straty w sprzęcie można ocenić na podstawie wielkości dostaw kolejnych partii Bradley’ów z USA. Z kolei otrzymane od Brytyjczyków pociski Storm Shadow i francuskie SCALP są świetne, ale mają jedną wadę: każdy kosztuje 2 mln USD, więc na pewno nie dostaliśmy ich w setkach. Stąd trzeba bardzo starannie wybierać cele, wyłącznie strategiczne, warte przynajmniej tyle samo.
ba za novynarnia.com
2 komentarzy
IjonTichy
19 lipca 2023 o 06:55Dlaczego Wojsko Polskie jeszcze nie położyło takich samych pól minowych przy granicach z Białorusią i Obwodem Kaliningradzkim? Na co jeszcze czekamy???
Obserwator
20 lipca 2023 o 19:55@Ijon
Bo my będziemy ich atakować a nie oni nas