Ukraiński wywiad poinfrmował, że na stacji kolejowej Kałanczak (obwód chersoński) pododdział rosyjski postawił rano silną zasłonę dymną (być może w obawie przed HIMARS-ami) i z powodu nieostrożnego użycia środków pirotechnicznych wysadził w czasie rozładunku własny pociąg z bronią i amunicją.
Według wywiadu najeźdźcy z powodzeniem „zdemilitaryzowali” własny pociąg 31 lipca. Tego dnia do Kałańczaka przyjechał pociąg ze sprzętem wojskowym i amunicją dla okupantów.
„O godzinie 8 rano następnego dnia Rosjanie rozpoczęli rozładunek pociągu. Oczywiście, w celu zamaskowania procesu rozładunku i ochrony przed uderzeniami HIMARS, okupanci zastosowali potężne środki dymne. Około godziny 11:20 w rejonie, w którym prowadzone były prace, doszło do wybuchu. Ze względu na gęstą zasłonę dymną nie było możliwe dokładne określenie jego charakteru. Jednak zaraz po wybuchu eszelon bez ostrzeżenia ruszył w kierunku Krymu. Personel wroga uciekł w panice” – czytamy w komunikacie.
Według wywiadu wybuch był prawdopodobnie wynikiem nieostrożnego obchodzenia się z amunicją podczas rozładunku lub pożaru powstałego w wyniku nieumiejętnego użycia pirotechniki podczas tworzenia zasłony dymnej.
Wywiad wojskowy potwierdził również, że w nocy z 29 na 30 lipca ukraińskie wojsko uderzyło w pociąg kolejowy okupanta, który wjechał na stację Brilevka. Eszelon składał się z ponad 40 wagonów z siłą roboczą, sprzętem i amunicją.
ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!