Okazuje się, że urzędujący prezydent przyszedł do studia telewizyjnego bez zaproszenia, i była to pierwsza jego wizyta w tym programie. Wcześniej Poroszenko ignorował kierowane do niego zaproszenia.
Siergiej Iwanow, jeden z prowadzących to widowisko polityczne, przyznał, że pojawienie się Poroszenki było absolutną niespodzianką, i w żadnym wypadku nie było uzgadniane. Natomiast Poroszenko powiedział, że jest gotowy w ciągu 40 minut odpowiedzieć na wszystkie pytania wszystkich gości zgromadzonych w studiu. Dalej próbował obłaskawić współprowadzącą program Natalię Mosiejczuk, chwaląc ją za fachowość, i określając ją mianem „znakomitej dziennikarki”, a na jej pytanie, dlaczego nie skorzystał z zaproszenia do programu przed pierwszą turą wyborów, odpowiedział: „Zdecydowanie podkreślam, że przybyłem dzisiaj, ponieważ mocno wierzę, że debaty powinny się odbyć. Przyjechałem dzisiaj, aby zaprosić Władimira Aleksandrowicza … [Zełenskiego – red.]”.
Z racji pobytu Zełenskiego we Francji, prowadzący program połączyli się z nim telefonicznie. Przypomnijmy, w jej trakcie doszło między Poroszenką a Zełenskim do gwałtownej wymiany zdań. Urzędujący prezydent próbował namówić swojego rywala do udziału w debatach 14 kwietnia, na Stadionie Olimpijskim w Kijowie, oraz 19 kwietnia w studiu telewizyjnym Narodowej Publicznej Kompanii Telewizyjno-Radiowej Ukrainy. Zełenski jednak odmówił, deklarując, że stawi się na debatę 19 kwietnia na Stadionie Olimpijskim, po czym zerwał połączenie.
W dalszej części programu doszło do ostrej wymiany zadań między prezydentem a obecnym w studiu zastępcą kierownika departamentu współpracy z zagranicą Prokuratury Generalnej Ukrainy Konstantinem Kulikiem. Urzędnik oskarżył Poroszenkę o wtrącanie się w śledztwo w „sprawie Kurczenki”, w którą zamieszane jest jego otoczenie. Siergiej Kurczenko to były ukraiński potentat w branży paliwowej, związany z rodziną Wiktora Janukowycza, który w 2014 roku zbiegł do Rosji. Ukraińscy prokuratorzy oskarżają go o m.in. malwersacje znacznych środków, przemyt gazu i ropy naftowej z Rosji na Ukrainę, a także nielegalny wywóz antracytu z separatystycznych republik na wschodzie kraju do Rosji.
Poroszenko stanowczo zaprzeczył tym zarzutom: „Informacje o mojej rzekomej ingerencji w jakiekolwiek sprawy karne, w tym w sprawę, o której mówi pan Kulik, są kompletną bzdurą. To absolutnie jawne kłamstwo!”. Kulik z kolei powiedział, że Poroszenko m.in. dwukrotnie „delikatnie wpływał” na prowadzone przez niego sprawy – Tymonkina [Borys Tymonkin, bankier związany z Siegiejem Kurczenką – red.] i Saakaszwilego [Micheil Saakaszwili, kontrowersyjny polityk, były prezydent Gruzji i gubernator Odessy – red.].
Na niezapowiedzianą wizytę Poroszenki zareagował dyrektor generalny „1+1 Media” Aleksandr Tkaczenko, który oświadczył, że telewizja „1+1” pozwie go do sądu w związku bezprawnym udziałem, jako kandydata w wyborach prezydenckich, w programie „Prawo do władzy”, oraz wcześniejszymi jego oskarżeniami pod adresem tej telewizji.
– A po tym, jak haniebnie wdarł się pan do nas dzisiaj do programu, programu prywatnej firmy, bez zaproszenia, wykorzystując status głowy państwa, i nie zamierzał opuścić sceny, pomimo uprzejmych aluzji prowadzącej do zajęcia miejsca na widowni w studiu, i znowu dużo mówił – wbrew faktom – mais-excusez-moi, s’il vous plait [przepraszam, proszę – red.], nie zarobił pan na nic innego, jak na pozew od nas. Proszę się [go – red.] spodziewać – w poniedziałek – mało wykwintnie pogroził Tkaczenko
Dla obrotu sytuacji nie bez znaczenia jest fakt, że większościowym udziałowcem telewizji „1+1” jest zapiekły wróg Poroszenki, oligarcha Ihor Kołomojski.
Okoliczności udziału prezydenta Poroszenki w programie telewizji „1+1”i jego przebieg doczekały się komentarzy. Sam odniósł się do swojego występu podczas wspólnej z Angelą Merkel konferencji prasowej w Berlinie. Zwracając się do dziennikarzy, powiedział: „Naprawdę myślicie, że powinienem to komentować?” Jestem pewien, że ci, którzy oglądali ten program, wszystko widzieli i są w stanie wyciągnąć wnioski. Jestem przekonany, że to zrobili, i odpowiednio ocenili”.
O analizę kondycji psychologicznej Poroszenki i Zełenskiego, podczas owej nerwowej wymiany zdań, pokusiła się natomiast specjalistka w tej dziedzinie Irina Kostenko, która porównała zachowanie Poroszenki do „przedśmiertnej agonii”.
– On już ostatkiem sił powstrzymuje agresję, próbując pokazać swoje zdolności przywódcze. Nie bez znaczenia jest tu jego zmęczenie, irytacja i paniczna świadomość tego, że wynik [kampanii wyborczej – red.] jest oczywisty. U Zełenskiego także widać załamanie emocjonalne, nagromadzone zmęczenie i katusze przed udanym finałem, kiedy wiesz, że już jesteś w ogródku, już witasz się z gąską, a ktoś ci jeszcze zaczyna szarpać nerwy” – stwierdziła.
Jednocześnie scharakteryzowała Poroszenkę jako osobę pasywnie agresywną, która próbuje usunąć grunt spod nóg przeciwnika. Uważa, że Poroszenko nie jest w stanie odpowiednio ocenić własnych działań, i uważa, że jest traktowany niesprawiedliwie, lub źle rozumiany.
– [Poroszenko – red.] Miał przerażone oczy. Często ludzie, którzy są nerwowi, zaczynają przejmować się tym i rozumieć, że nie są w stanie kontrolować sytuacji. Ujawnia się to w mimice i gestach. Na poziomie podświadomości wygląda to następująco: nie mogę kontrolować sytuacji, ale jest długopis, który mogę kontrolować. Poroszenko, gdy rozmawiał z jednym z gości w studio, szybko przebierał palcami – wyjaśniła psycholog.
Według niej, nieoczekiwanego przybycia Poroszenki do studia telewizyjnego nie można określić jako jego bezwarunkowego zwycięstwa. „To nie zwycięstwo. W końcu nikt nie wypowiedział [mu – red.] wojny. Przyszedł jako nieproszony gość i myślał, że dzięki temu wygra. Ale tak się nie stało” – podsumowała.
Opr. TB, https://www.facebook.com/Alexandr Tkachenko, UNIAN, https://glavred.info
fot. https://golos.ua
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!