„Okoliczności śmierci Zacharczenki wskazują, że w organizację zamachu musiały być zaangażowane osoby związane z miejscowym aparatem bezpieczeństwa, znające kalendarz przedsięwzięć Zacharczenki, kolejne miejsca jego pobytu i sposób zachowania ochrony. Osoby te miały również swobodny dostęp do budynku kawiarni, w którym podłożono ładunek wybuchowy. O profesjonalizmie zamachowców świadczy, że ładunek nie spowodował znacznych strat w ludziach (jedna ofiara śmiertelna, dwie osoby ranne). Zastanawiające jest również to, że obrażeń nie odniosła obsługa kawiarni.” – czytamy w analizie warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich dotyczącej śmierci przywódcy tzw. Donieckiej Republiki Ludowej.
O śmierci Aleksandra Zacharczenki (na zdjęciu) pisaliśmy tutaj, tutaj i tutaj.
„Wyeliminowanie Zacharczenki mogło być efektem konfliktu wewnętrznego o charakterze kryminalnym w DRL, w tym głównie walki o kontrolę nad aktywami gospodarczymi, ale równie dobrze decyzja mogła zapaść w Moskwie, zainteresowanej, aby pozbyć się zdyskredytowanego lidera separatystów. Należy przy tym zaznaczyć, że pierwsza wersja nie wyklucza drugiej. Abstrahując od spekulacji na temat rzeczywistych autorów zamachu, jego przeprowadzenie dowodzi, że grupa zarządzająca DRL nie jest jednorodna wewnętrznie i – co nie jest wykluczone – kontestuje sugestie płynące z Moskwy.” – czytamy dalej w analizie OSW.
„Po śmierci Zacharczenki jego obowiązki przejął dotychczasowy „wicepremier rządu DRL” Dmitrij Trapeznikow, odpowiedzialny za zagadnienia polityki wewnętrznej i zagranicznej. Od kilkunastu lat prowadził on działalność biznesową i był związany z miejscowym układem przedsiębiorców znajdującym się w orbicie wpływów oligarchy Rinata Achmetowa. Nie był związany bezpośrednio ze strukturami siłowymi, po krótkim epizodzie przyłączenia się do grupy antyukraińskich ochotników i pracy w administracji lokalnej, odpowiadał za kontrolowanie operacji finansowych w DRL. Czasowe przejęcie obowiązków po Zacharczence nie przesądza, czy to Trapeznikow stanie na czele samozwańczej republiki. W dużej mierze zależy to od akceptacji Moskwy.” – podkreślają autorzy. Całość analizy tutaj.
Warto przy okazji dodać, że po zaraz po zabójstwie Zacharczenki, Siergiej Kozłow, „premier” innej „separatystycznej republiki” ze stolicą Ługańsku, Siergiej Kozłow, w obawie swoje życie wyjechał ze swojego „państwa”. We wpisie na portalu społecznościowym obiecał jednak zemstę w przyszłości.
– Moskwa wykorzysta likwidację Zacharczenki do zaostrzenia sytuacji na Ukrainie lub, pamiętając o niedawnych rozmowach Merkel-Putin, być może przygotowywane jest jakieś niemiecko-rosyjskie porozumienie. Oczywiście odbędzie się to kosztem Ukrainy. To oznacza, że muszą się pojawić nowe twarze, a Zacharczenko był ostatnim z tych „historycznych” przywódców, którzy pracowali dla Rosji. Jest już niepotrzebny więc musiał zostać zlikwidowany – podkreślił dr Jerzy Targalski. – Zastąpi go jakiś nowy człowiek bez znaczenia, z tylnego szeregu. Potrzebni są wykonawcy. W pierwszym okresie tego typu operacji FSB zatrudnia takich watażków, potem się ich likwiduje i wojsko wprowadza porządek – skomentował z kolei dr Jerzy Targalski, publicysta i politolog specjalizujący się w sprawach wschodnich w rozmowie z Polskim Radiem. Więcej na ten temat tutaj.
Oprac. MaH, osw.waw.pl, kyivpost.com, polskieradiopl
fot. Andrew Butko, CC BY-SA 4.0
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!