Od szeregu ostatnich lat z goryczą obserwujemy, jak z Kościoła katolickiego na Białorusi stopniowo i konsekwentnie eliminuje się język polski, jak systematycznie i konsekwentnie wydala się z kraju pod różnymi pozorami polskich księży.
Wiosną tego roku odbyła się w Warszawie prezentacja książki autorstwa księdza profesora Romana Dzwonkowskiego SAC pod tytułem – „Od „Kościoła polskiego” do „Kościoła Polaków” na Wschodzie”. Mimo że przez szerszą społeczność i media wydarzenie to pozostało praktycznie nie zauważone, dla Polaków na Wschodzie, nie tylko na Białorusi, znaczenie i wartość tej niewielkiej książki w skromnej oprawie zapewne jest trudno przecenić.
Dlatego, że dla zachowania naszej polskiej tożsamości narodowej jest trudno przecenić znaczenie naszej wiary chrześcijańskiej i rolę jaką odgrywa Kościół katolicki w życiu miejscowych Polaków. Dlatego że dla większości z nas Kościół katolicki zawsze był matecznikiem i ostoją polskości, a słowa modlitwy „Ojcze nasz…” były nie raz pierwszymi słowami, wymówionymi po polsku.
Od szeregu ostatnich lat z goryczą i trwogą obserwujemy, jak z Kościoła katolickiego stopniowo i konsekwentnie eliminuje się język polski, jak systematycznie i konsekwentnie wydala się z kraju pod różnymi pozorami polskich księży. Trzeba by zaznaczyć, że też większość z nas rozumie i aprobuje fakt, że Kościół katolicki ma służyć nie tylko nam – Polakom, lecz także Białorusinom, Ukraińcom oraz wiernym innych narodowości, bo jest Kościołem Chrystusowym. Lecz obserwując ostatnio zachodzące zmiany w Kościele katolickim w kierunku jego białorutenizacji, wprowadzane odgórnie i wcale przy tym o zgodę wiernych nie pytając, powstaje pytanie – czy ich skala i zasięg są współmierne z ich rzeczywistą potrzebą?
W swojej pracy ksiądz profesor Roman Dzwonkowski SAC zagadnienie to poddaje wszechstronnej i wnikliwej naukowej analizie, stając po stronie naszej polskiej mniejszości narodowej, po stronie prawa nas – Polaków, do modlitwy w języku ojczystym, gwarantowanego niby nam przecież i przez władzę i kościelną, i świecką.
„Język polski jest w mojej duszy. Nie mogę ja go po prostu tak sobie skasować”
75-letnia Polka z parafii pod Równem (Ukraina), gdzie od lat 90. msza św. i inne nabożeństwa odprawiane są wyłącznie po ukraińsku.
„Żeby być Polakiem , trzeba się czuć Polakiem i polskość mieć w sercu. Niektórzy nawet języka polskiego nie znają, a Polskę kochają, a inni języka się nauczyli dla komercji, a serce za Polskę ich nie boli.”
Kobieta 68 lat obwód grodzieński, Białoruś (2003 r.)
Na Kresach Wschodnich I i II Rzeczypospolitej dziś należących do Białorusi i Ukrainy, większość wiernych Kościoła katolickiego obrządku rzymskiego od stuleci stanowi ludność utożsamiająca się z narodowością polską. Do lat 90. XX w. w liturgii Mszy św. obowiązywała łacina, natomiast w innych nabożeństwach (paraliturgia), w nauczaniu i w katechizacji od początku na wspomnianych ziemiach panował język polski.
Z tego powodu powstała nazwa: „Kościół polski”, która dziś jest już tylko stereotypem. W północno-wschodniej części I RP panował język litewski, łotewski i polski. Gdy po Powstaniu Listopadowym (1830-1831) władze carskie na zajętych ziemiach Rzeczypospolitej zlikwidowały szkolnictwo polskie, Kościół katolicki z panującym w nim językiem polskim był bastionem polskości.
Ponieważ stanowiło to zasadniczą przeszkodę w inkorporacji tych ziem do Rosji, władze carskie podjęły działania mające na celu jej likwidację . Profesor filozofii na uniwersytecie w Moskwie i znany publicysta Michaił Katkow (1818-1887) pisał w 1868 r., że język polski w kościołach oznacza polonizowanie („opoliacziwanie”) poddanych rosyjskich.
W następnym roku powstał plan wprowadzenia języka rosyjskiego do kościołów katolickich w tzw. Kraju Zachodnim . Obejmował on dziewięć guberni: wileńską, kowieńską, grodzieńską, witebską, mińską, mohylewską, wołyńską, podolską i kijowską. Język rosyjski w kościołach uznano za najbardziej skuteczny sposób „odpolszczenia” Kościoła katolickiego i spowodowania, by „rosyjscy katolicy byli Rosjanami”. Dalszym celem była likwidacja katolicyzmu przez włączenie go do Cerkwi prawosławnej . Wcześniej w ten sposób w zaborze rosyjskim został zlikwidowany Kościół greckokatolicki.
Kierując słowa głębokiego szacunku i wdzięczności pod adresem czcigodnego księdza profesora Romana Dzwonkowskiego SAC za jego poświęcenie i trud na rzecz naszej obrony gorąco zapraszamy też naszych drogich Czytelników do lektury tej książki, która za zgodą autora dostępna jest w wersji cyfrowej na stronie internetowej www.echapolesia.pl w rubryce “Książki”.
Kresy24.pl/polesie.org
9 komentarzy
józef III
24 czerwca 2017 o 21:20ks. prof. to gigant pracy polskiej w Kościele polskim na Wschodzie
Izhora
25 czerwca 2017 o 19:13Chciałabym dodać, że język polski nie tylko jest eliminowany ale i skutecznie obrzydzany tym, którzy chcieliby z niego korzystać, MODLIĆ SIĘ po polsku. Jeden z przykładów – Msze w Czerwonym kościele w Mińsku zapowiadane jako „po polsku”. A więc: po polsku są wyłącznie teksty liturgiczne z Mszału, natomiast czytania, Ewangelia, homilia, modlitwa powszechna – wszystko po białorusku. I potem jeszcze w sieciach ubolewają nad złym językiem białoruskim po tym, jak ksiądz umiejący po polsku nie może wygłosić kazania w tym języku. Co to? Jak ma być po polsku, to ma być pa polsku, na taką Mszę specjalnie przychodzą Polacy (goście z Polski też) i otrzymują taką zniewagę, że im się odmawia możliwości pełnego uczestniczenia w liturgii. W Rydze np. mamy Msze po angielsku to wszystko jest po angielsku, w Petersburgu są Msze po francusku i jeszcze w jakichś językach, w Oslo są Msze po tamilsku… Dlaczego Białoruś urządza takie coś? To jest jak policzek dla modlących się po polsku!
gegroza
25 czerwca 2017 o 22:11to jest niestety podstawowy problem
lucy
25 czerwca 2017 o 22:1225 maja 2017r w kościele w Nieświeżu przed mszą zaśpiewano: Chwalcie łąki umajone, potem Cześć Maryi, cześć Jej chwała, msza i wszystkie modlitwy oczywiście też po polsku tylko homilia po białorusku, modlitewniki na ławkach też w języku polskim. Po mszy odśpiewano Litanię loretańską oczywiście po polsku.
ulf
26 czerwca 2017 o 14:18niektórzy polacy są prawdziwymi szowinistami, przez to macie problemy z każdymi z sąsiadów. Hańba a nie artykuł.
mapa
26 czerwca 2017 o 15:03To raczej szanowny pan ma jakiś problem. Ale mam proste pytanie, dlaczego na siłę narzuca się w liturgii język białoruski?
Bo przecież nie z tego powodu, że jest to język wiernych, bo nie jest. Takim językiem jest generalnie rzecz ujmując rosyjski.
Nie dlatego, że jest to jakiś powrót do tradycji, bo białoruski nigdy, poza bardzo nielicznymi wyjątkami nie był używany w katolickiej liturgii.
No i nie dlatego, że katolicy są Białorusinami, bo generalnie nie są, a już w diecezji grodzieńskiej wśród katolików dominują pomimo nacisku władz osoby podające się za Polaków.
To może powodem takich działań jest naiwna wiara, że białorutenizacja KK przyciągnie do niego prawosławnych? A może chęć przypodobania się nacjonalistom, którzy nie są w stanie zachęcić etnicznych Białorusinów do posługiwania się na codzień językiem białoruskim, za to wolą odgórnie białorutenizować Polaków?
Na marginesie uważam, ze skoro KK na Białorusi staje się elementem wynaradawiania Polaków, to może niech go wspierają białoruscy nacjonaliści i ci hierarchowie, co białoruski nacjonalizm hołubią. Przecież jest kilka innych miejsc na świecie w których KK dotykają naprawdę spore prześladowania.
ulf
26 czerwca 2017 o 17:08Pani robi typowy szowinistyczny błąd,zmienia przyczynę i skutek w problemie. Podobnie Putinowcam odmówią prawo na istnienie białorusinów.
Mamy 3% polaków na Białorusi(na 2009 rok) i 15% katolików.
Nie każdy polak u nas jest katolikiem, mamy agnostyków też. KK nie jest tylko polską wiarą, i już nigdy nie będę matecznikiem i ostoją polskości na Białorusi, wasz czas na szczęście dawno jest minieny. Mamy KK na Białorusi -białoruskie i dzięki Panu Bogu. A różnych szowinistów z Grodzieńszczyzny wy… i na dalej. Białoruś to są nasz dom, i liturgika w naszym domu jest nasza. Na to Pa.
Lenkas
27 czerwca 2017 o 08:43Chodzi o to, by osoby nie znające dobrze języka polskiego po tylu latach rusyfikacji i sowietyzacji, rozumiały liturgię i Słowo Boże. Więc został wybrany język białoruski (bardziej podobny do polskiego niż rosyjskiego), którego dialektami w postaci tak zwanej mowy prostej posługują się i miejscowi Polacy na codzień. Odrzucono natomiast język rosyjski, bo bezpośrednio kojarzy się z rusyfikacją i Rosja wrogą tak katolikom, jak i Polakom. Denerwuje mnie w tym przypadku tylko jedna rzecz, że niektórzy gorliwi Białorusini, w tym księża wmawiają wiernym obrządku rzymskiego, iż są Białorusinami tylko z tej przyczyny, że mieszkają na Białorusi, całkiem zapominając o tym, że Białorusini od dziada pradziada wyznają prawosławie, mają zupełnie inną wizję świata, bo to Slavia Orthodoxa a nie Slavia Romana. I w taki sposób chcą przerobic Polaków na Białorusinów wbrew ich woli…
ulf
27 czerwca 2017 o 14:02Lenkas, Pan ma rację co dotyczy sytuacji językowej, zgodnie ze spisem ludności na Białorusi w 2009 mamy około 300 tysięcy obywateli którzy wyznali swoją polskość oficjalnie(około 3% ludności), z nich tylko 1% (to tylko 3837 człowiek wyznali Polszczyznę językiem którym posługuje w domu), to jest naprawde smutno. I sprawa polega nie w księżach białorusinach, bo żyjemy w XXI stuleciu i kościół już od dawna nie gra takom role jak w XXI,i żyjemy na Białorusi a nie w RPII. Jest olgrzymnym błędem dążyć łączyć polskość a KK na Białorusi, a białoruskość z ortodoksję, to są stare mity pochodzenia rosyjskiego. Prawda taka jest że od Jagiełło a Witolda zawsze mieliśmy elite polikonfiesijną-prawosławną, katolicką, później kalwińską a unicką.Po raz biore Unii w 1839, 75-80% ludności było gwałtownie wpisane do prawosławia moskiewskiego, to dotyczyło najpierw chłopstwa a drobnej szlachty. Sytuacja nie jest taką prostą jak mogę to wyglądać. Mamy wiele wspólnego z polakami i było by to strasznych głupstwem robić zwady na korzyść wspólnym wrogom.