W białoruskich mediach państwowych, 17 września niezmiennie funkcjonuje jako data wyzwolenia Białorusinów mieszkających na terenach administrowanych przez Polskę, które doprowadziło do zjednoczenia Zachodniej i Wschodniej Białorusi. Oficjalnie 17 września traktowany jest jako kolejna rocznica tak zwanego „aktu dziejowej sprawiedliwości”.
Inaczej o tej dacie informują opozycyjne media. Olgierd Bacharewicz na stronie svoboda.org pisze;
W przeddzień 17 września, przypomina mi się pewna prosta, dawno temu przeczytana gdzieś alegoria: Do mieszkania waszego sąsiada wtargnęli bandyci, związali gospodarzy, rozgrzali do czerwonosci żelazko i zaczęła się grabież. Wy słysząc to zza ściany, ostrożnie przechodzicie przez wyważone drzwi i szeptem, trochę nieśmiało zwracacie się do bandytów: tutaj i moje rzeczy są, może ja je zabiorę?
Proszę, -zgodzili się wielkodusznie rabusie, – tylko szbko. Zabieracie to co uważacie za swoje, wypijacie z bandytami symboliczny kieliszeczek, jeszcze mała zakąska, a potem pośpiesznie wracacie do domu zamykając się na cztery spusty i kładziecie się do łóżka z poczuciem sprawiedliwości dziejowej.
A potem …. A potem, każdego roku we wrześniu, wspominacie ten dzień z radosnym uśmiechem na twarzy. Tylko bandytów nie chcecie pamiętać, tak? Oni jakby nic wspólnego ze sprawą nie mieli, prawda? Najważniejsze, że swoje macie przy sobie …
Tak brzmi ta alegoria, która wiernie oddaje wydarzenia trzydziestego dziewiątego roku i odpowiada historycznej prawdzie, przy czym bez triumfalnych okrzyków o wyzwoleniu i zjednoczeniu. Po prostu – „śliniawy pocałunek z plakatu” – pisze Bacharewicz. Wyzolenie to obietnica wolności – wolności, która nie przyszła …
A co ze zjednoczeniem, ono przecież nastapiło … Jednak nie każde zjednoczenie okazuje się pozytywnym procesem. Przynamniej dla tych, których przyłączają. Jeśli więźniów jednej celi połączyć z więźniami innej celi, postawić ich pod ścianą, nie oddzielnie, ale razem – to też będzie zjednoczenie. Jeśli rodzice – niewolnicy, a ich pan dokupuje sobie jeszcze dzieci tych rodziców – to też zjednoczenie…
Zdarza się, że obiektywizm – jet wrogiem etyki i katem moralności; on – rzeczony obiektywizm, jest jak bandyta z rozpalonym do czerwoności żelazem nad głową ofiary – gotów zabijać i torturować, przekonany o swojej bezkarności. Obiektywizmem można usprawiedliwić wszystko, co się się „obiektywnie” dobrze skończyło…
Obiektywnie , bez II wojny światowej Europa pozostałaby ze wszystkimi swoimi uprzedzeniami, obiektywnie bez Hitlera, być może do tej pory nie istniałby Izrael, , obiektywnie to Stalin był w porządku, bo przecież za jego czasów nikogo nie truli gazem i nie palili w krematoriach, wreszcie, obiektywnie każde samobójstwo zmniejsza potencjalną liczbę samobójstw, obiektywnie, to i współczesny białoruski reżim jest progresywny, bo lepszy taki niż Rosja. Obiektywizm ma w nosie każdy odrębny los, on funkcjonuje bez zasad, jak zabójca na zamówienie bezstronnych historyków przyszłości. Tylko że człowiek posiada jedną stałą wadę – żyje tu i teraz, ale obiektywnie to nie ma znaczenia.
I to, co tam zachodziło w samym procesie, nikogo nie interesuje. Tak samo jak nie interesowało wszystkich „wyzwolonych w 1939 roku”; zamykanych w więzieniach, deportowanych, wziętych do sowieckiej niewoli, że przez pół wieku Białorusini będą żyć w jednym zjednoczonym państwie….
Kresy24.pl/svaboda.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!