Na trzy dni aresztu skazał sąd w Mińsku działaczkę Europejskiej Białorusi – Walentynę Tiurową, która 8 marca br. stanęła na „Komarowce” z plakatem, na którym widniał napis: „Gdzie moje święto, gdzie moja wolność?”.
Kobieta została oskarżona o udział w nielegalnej akcji, ale jak informuje portal radia Swaboda, do winy się nie przyznała. 8 marca, w dzień kobiet, Tiurowa wyszła na największe w stolicy targowisko „Komarowskij rynok” z plakatem, na którym widniało hasło, pytanie retoryczne; „ Gdzie moja wolność?”. Odpowiedź przyszła już po 15 minutach, bo białoruskie służby w takich przypadkach reagują błyskawicznie. Aktywistka została aresztowana i przewieziona na komisariat dzielnicy „Sowieckaja”, a stamtąd do aresztu na Akrestino.
Dzisiaj, sędzia Dmitrij Pawliuczenko skazał działaczkę na trzy dni aresztu. Po odczytaniu wyroku kobieta została zwolniona do domu, ponieważ sąd zaliczył jej 3 dni spędzone na Akrestino na poczet wyroku.
Tiurowa powiedziała dziennikarzom, że plakat, który trzymała w rękach, milicja zniszczyła na miejscu, ale kwiaty, które wręczali jej przechodnie na Komarowce, milicjanci z posterunku wstawili do wazonu, i jak sądzi – stoją tam do dzisiaj.
Kresy24.pl/svaboda.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!