Rosyjskie media przypuściły atak ideologiczny na Białoruś. Wojna informacyjna trwa. Pobrzmiewają groźby skierowane przeciwko białoruskiej suwerenności, a nawet o aneksji według krymskiego scenariusza.
Pojawiły się oskarżenia o przygotowaniach prowadzonych przez Białorusinów do zbrojnego powstania przeciwko Rosji. Na tapecie znalazły się dialektyczny i sztuczny charakter języka białoruskiego.
„Białoruscy demokraci, którzy nazywają siebie świadomymi obywatelami, przekroczyli wszelkie granice, nie tylko zdrowy rozsądek, ale i moralność. W swoich artykułach, przemówieniach, książkach i pracach „naukowych” starają się udowodnić, że Białorusini i Rosjanie nie posiadają żadnych wspólnych korzeni historycznych, że naród rosyjski, przede wszystkim Rosja, zawsze były głównymi wrogami Białorusinów, z którymi niemal nieustannie walczyli” – cytuje list czytelnika gazeta „Prawda”.
Lenta.ru pisze, że „MłodyFront” przygotowuje się do konfrontacji militarnej z Rosją;
„Pod koniec ubiegłego roku, „Młody Front” powołał wojskowo-patriotyczne stowarzyszenie „Bajar”, które nie tylko aktywnie werbuje ludzi, ale prowadzi też patriotyczne ćwiczenia na świeżym powietrzu. Nawiasem mówiąc, w podobnych okolicznościach w sąsiedniej Ukrainie rozpoczęła działalność zakazanej w Rosji organizacji ekstremistycznej „Prawy sektor”. Różnica polega jedynie na tym, że białoruski „Bajar” natychmiast zidentyfikować swój cel; „przeciwstawienie się prokremlowskiej piątej kolumnie na Białorusi i rosyjskiej agresji, jaką ta przygotowuje”.
Znany rosyjski ekonomista Siergiej Alieksaszenko w wywiadzie dla „Echo Moskwy” łączy tę falę publikacji z możliwością przyłączenia Białorusi według krymskiego scenariusza:
„Pokłócimy się z Białorusią dokładnie w tym momencie, w którym obwieści ona swoją decyzję pójścia drogą Europy. Ale cóż, musi ona przejść swoją drogę: zniesienia sankcji, i tak dalej. Ale dokładnie w tym momencie, kiedy Białoruś ogłosi marsz ku Europie, odbędzie się przyłączenie Białorusi do Rosji według krymskiego scenariusza. Tak będzie”.
Radio Svaboda poprosiło o komentarz rosyjskiego politologa Dmitrija Areszkina:
„20 lat temu, rosyjscy patrioci ze wszystkich sił wspierali Aleksandra Łukaszenkę, bo postrzegali go jak przeciwnika liberalizacji. On taki był, ale pod wpływem obiektywnych tendencji, Łukaszenka utrzymując reżim autorytarny, coraz bardziej stara się zachować suwerenność Białorusi i bronić się przed ekspansją wschodniego sąsiada. Coraz częściej się uśmiecha do Unii Europejskiej, licząc na otrzymanie tam wsparcia finansowego, bo od Moskwy dostaje coraz mniej i mniej…
Gdyby Moskwa była stolicą nowoczesnego państwa o wysokim poziomie technologicznym i kulturowym, nie musiałaby zajmować się sztuczną promocją języka rosyjskiego.
Tak samo jak nie ma potrzeby sztucznie promować języka angielskiego – cały świat i tak się go uczy, choć dawno nie istnieje Imperium Brytyjskie. Ale język rosyjski jest stale używany do pisania kiepskich artykułów propagandowych, więc przyciąga on coraz mniej ludzi. A kwestia tożsamości narodowej jest bardzo aktualna. Widzimy to na przykładzie krajów bałtyckich, Polski, Białorusi.
To jest naturalne i nieuniknione. Ale powoduje to dzikie rozdrażnienie Rosjan, którzy uważają, że mają prawo myśleć w kategoriach radzieckich. Oni dmuchają pod wiatr, więc zawsze będą tracić. I jeśli Władimir Putin mówi, że dostaje „cios w plecy”, to tłumacząc to na język „radziecki” oznacza to, że nieprawidłowo ocenił ryzyko i niewłaściwie realizuje złą sytuacje strategiczną. Z jakiegoś dziwnego powodu wszyscy próbują Rosji „wbić nóż w plecy”, zarówno Ukraina i Turcja i Syria, a teraz jeszcze Białoruś.
Reakcja mediów jest histeryczna: Tworzy się jednak wrażenie, że Białoruś jest agresorem, niemal wrogiem. Taka jest tendencja głównego nurtu. Mimo, że Białoruś robi to, co robić powinien każdy kraj – tworzyć swoją tożsamość, przywracać język, dążyć do zachowania swojej suwerenności, w tym wobec ludzi, którzy uważają się za starszych braci”.
Dmitrij Oreszkin uważa jednak, że w sensie militarnym, nie ma zagrożenia dla Białorusi.
„Rosja nie posiada materialnych, finansowych, demograficznych i dyplomatycznych możliwości, aby siłą przyciągnąć do siebie Białoruś”.
Dlatego, coraz częstrze próby mobilizacji putinowskiego, patriotycznego elektoratu przenosi się do sfery ideologicznej. Mówią, ot Białorusini nas zdradzili, Białorusini zadali nam cios w plecy. To może nie trzeba było się od nich odwracać plecami?
Kresy24.pl za svaboda.org
4 komentarzy
Jan
22 stycznia 2016 o 11:05Zasługują na cios w mordę, a nie w plecy
jpt
22 stycznia 2016 o 12:11Białoruś wracaj do matni czyli do Korony, tu zawsze bylo Tobie najlepiej
miki
22 stycznia 2016 o 15:45„Z jakiegoś dziwnego powodu wszyscy próbują Rosji „wbić nóż w plecy”, zarówno Ukraina i Turcja i Syria, a teraz jeszcze Białoruś.”……….. Tak istotnie teraz kolej na Białoruś, następne będą-Państwo Islamskie, Japonia wespół z Chinami i na deser my 🙂
mlad
22 stycznia 2016 o 20:18W Chinach mowi sie juz otwarcie o Chinskiej Syberii, Czyzby poczatek konca Putinowskiej Rosji? Skoro.Chinczycy gromadza armie potajemnie przy granicy z Rosja jeszcze parw lat i zniknie to ich zbrodnicze imperium a Wladek. P. bedzie robil druta chinskim straznikom za kromke chleba. Czas soe oswoic z tym ze Chiny zadza juz Rosja.